Mgła owijała drzewa w obozie, sprawiając, że nie widziała nawet, gdzie stawia łapy. Zdrapała się z głównego pnia, o włos nie szturchając śpiącego najbliżej ziemi Żagnicy... Jeszcze zacząłby jej marudzić, i co wtedy? Wystarczało jej słuchanie narzekań Topoli na jego mentora, nie potrzebowała słuchać jeszcze jego głosu. Starała się nie wtrącać w napiętą atmosferę między bratem a wojownikiem; w końcu wiele razy jej powtarzał, że wszystko ma pod kontrolą. Oczywiście, wcale tak nie myślała. Widziała wkurzone spojrzenia Żagnicy wobec ucznia i to, jak ten zachowywał się w towarzystwie kocura. Ostatnio nawet stracił apetyt (celowo? Miała szczerą nadzieję, że nie) i uważała, że to też było sprawką srebrnego. Mimo stronienia od przemocy miała ochotę powyrywać mu kłaki z tego zarozumiałego zadka. Jak można traktować tak innego kota, tym bardziej jeżeli nie zrobił nic złego?
Sprawa ta nadal owijała jej umysł przez większą ilość czasu, nawet, jeżeli nie rozmawiała już o tym z Topolkiem. Jednak teraz odłożyła ją na bok, mając inne, miłosne problemy do rozwiązania. Bowiem poprzedniego dnia, po zakończonym patrolu, nikt inny jak Czereśnia zaproponował jej spacer. W tamtym momencie szczęka jej prawie do ziemi opadła. Na spacer? Rozumiała to, że dołączała się do jego treningów z Figą. W końcu wtedy mogła służyć kocurowi pomocą, robiąc jako sędziego w pojedynkach czy podrzucając młodej wskazówki, o których on nie słyszał. Ale taka przechadzka nie miała związku z ich obowiązkami, ba, była czymś zupełnie nieprzymusowym. Nie miała pojęcia, czego się spodziewać. Czy atmosfera będzie napięta? Może zabierze ją nad strumyk, podaruje kwiatka i szepnie miłe słówko? Wątpiła w to, ale marzeń nigdy za wiele. Szybko wyczyściła futro i wzięła głęboki oddech. Po niedługiej chwili Czereśnia sam zdrapał się z legowiska, witając się ze zwiadowczynią lekkim uśmiechem. Czy był on szczery? Nie miała pojęcia.
— Witaj Jeżyno — podszedł kawałek bliżej, a kotka wstała — Gotowa do wyjścia?
— Tak — miauknęła szybko, a jej oddech odrobinę przyspieszył
Czekoladowy skinął głową, i jako pierwszy wyszedł z obozu. Podążyła tuż za nim, starając się nadążyć za jego szybkimi krokami.
— To... Gdzie właściwie idziemy? I dlaczego? — zaryzykowała, spoglądając na niego kątem oka.
— Może na wrzosowisko? — zaproponował, a ona skinęła głową — Tak po prostu. Pomyślałem, że będzie miło. Masz coś przeciwko temu?
— Oczywiście że nie — zaznaczyła — To bardzo dobry pomysł!
— Cieszę się — zamruczał.
W komfortowej ciszy szli dalej, otoczeni resztkami mgły i lekkim wiatrem. Przy ziemi tej pierwszej nie było za wiele, ale gdy wyszli poza las, widok ją zachwycił. Nad polem purpurowych kwiatów unosiła się warstwa pół-przeźroczystego puchu, otulająca także sylwetkę Czereśni, który zaszedł parę kroków dalej. Przystanęła na moment, napawając się tym pięknym widokiem; i wrzosowej polany, i wyjątkowo miłego kocura.
— Co tak stoisz? — z zamyślenia wyrwał ją jego głos — Chodź bliżej.
Ocknęła się i postawiła parę kroków do przodu. Zrównała chód z kocurem, zagłębiając się dalej w fioletowe kwiecie. Podeschnięte, lecz nadal barwne łodygi muskały jej boki, a Czereśnia przycupnął na ziemi, kawałeczek przed nią. Po chwili namysłu usiadła obok, wzdychając cicho.
— Słyszałaś o ciąży Cierń? — zapytał znikąd, a jej oczy rozszerzyły się.
— Nie — zaskoczona pokręciła głową — Od kiedy?
— Już z dobry księżyc. Naprawdę, nie zauważyłaś?
Nie miała o tym zielonego pojęcia.
— Nie... Co prawda, nie widziałam jej w ogóle. Wiadomo, kto jest ojcem?
— Nic nie jest pewne — mruknął — Nie chce nic powiedzieć. Może to Rokitnik? Albo ten nowy? Wcześniej z nikim tutaj nie kręciła.
Zamyśliła się. Nie chciała rozsiewać żadnych plotek o wojowniczce, pomimo tego, że ta jej nie lubiła.
— Rokitnik na pewno nie — skomentowała — Za każdym razem gdy ich widzę, skaczą sobie do gardeł. A z tym nowym też nie rozmawiała.
Czasem widziała te lekko maślane spojrzenia, które Cierń posyłała Rokitnikowi. Na pewno nie byli partnerami; za dużo się kłócili i wyzywali. Bury zdecydowanie bardziej wolał towarzystwo Żagnicy, niż łysej kotki. Ta cała ich trójka była wielką zagwozdką dla Jeżyny, nie wiedziała, kto się lubi, a kto nie. Najstarszy z nich niezbyt ją interesował, a najczęściej rozmawiała raczej z Cierń. Nie były to miłe rozmowy, ale jednak.
— Może Żagnica? Z tym też się przyjaźni.
— Nie mam pojęcia — westchnęła — Może ma jakiegoś kochanka, o którym nikomu nie powiedziała. Nie wiem.
npc: Żagnica, Czereśnia, Rokitnik
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Burzy!
(dwa wolne miejsca!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Owocowym Lesie!
(dwa wolne miejsca!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz