Srebrny nie nacieszył się zbyt długo odpoczynkiem przed legowiskiem, gdyż z nieba nad jego białym pyskiem zaczęły spadać maleńkie kropelki, rozpryskując się na spragnionej wody ziemi. Skowroni Odłamek odebrał to jako znak, aby wstać z miejsca. Stanął na łapy, otrzepując się z kurzu i już-już miał udać się do żłobka, aby zobaczyć co u jego mamy i młodszych sióstr, gdy drogę zastąpiła mu Czuwająca Salamandra. Kotka spojrzała na niego naglącą, znacząco unosząc brew, jakby powinien wiedzieć, po co do niego przybyła.
— Coś się stało, Czuwająca Salamandro? — Zapytał niepewnie kocur, spoglądając na kronikarkę ze zmarszczonym nosem.
— Oczywiście, że coś się stało. Źle się czuję. Podaj mi na to jakieś zioło! — Oznajmiła szylkretowa, z wysoko uniesioną głową wchodząc do środka legowiska medyka.
Skowroni Odłamek ruszył za nią, zdezorientowany.
— Możesz sprecyzować? Skąd mam wiedzieć, co ci jest, jeśli nie podajesz żadnych szczegółów!
Czuwająca Salamandra spojrzała na asystenta medyka z wyraźnym oburzeniem na pysku.
— Jesteś medykiem! Powinieneś wiedzieć, co mi dolega! A może jednak Klan Gwiazdy wybrał niewłaściwego kota? — Tortie zmrużyła swoje zielone ślepia, wpatrując się badawczo w kocura.
— Przekonamy się, jeśli powiesz mi, co ci dolega. No dalej, nie mam całego dnia! — Odparował.
Odkąd został medykiem nieco się zmienił. Kiedyś tego typu zdanie wypowiedziane do kota dziesięć księżyców starszego od niego, nie przeszłoby mu przez gardło, lecz dzisiaj... Potrzebował stanowczości, aby sprawować funkcję medyka.
— Och! — Kotka westchnęła głośno, chodząc niespokojnie w kółko. — Słyszę... I widzę... Coś dziwnego! Od dawna!
Skowroni Odłamek uniósł lekko brew. Rzeczywiście, Czuwająca Salamandra zachowywała się dość nietypowo...
— Chyba wiem, co pomoże. Zaczekaj tu chwilę, możesz usiąść. — Rzucił przez ramię, po cichu ruszając do składziku z ziołami.
Przechodził między półkami z medykamentami, nie chcąc zbudzić śpiącej Pajęczej Lilii. Medyczka miała ostatnio wiele na głowie, potrzebowała więc nieco odpoczynku. Kocur wziął kilka ziarenek maku i wrócił do niecierpliwie poruszającej łapami Czuwającej Salamandry.
— Proszę, pogryź to i zjedz. Przy okazji trochę odpoczynku dobrze Ci zrobi, a gdyby się nie polepszyło, pamiętaj, aby przyjść do mnie znowu! — Miauknął.
Kronikarka przysiadła i wzięła nasiona. Zaczęła powoli mielić je zębami, spoglądając w ścianę z nieodgadnionym wyrazem pyska. Po chwili bez słowa opuściła legowisko, machając dumnie ogonem. Asystent medyka westchnął, wstając. Musiał zobaczyć, co u jego mamy. Ponowił więc próbę przemknięcia do żłobka. Wyszedł przed Skruszoną Wierzę i... Oczom kocura ukazał się czekoladowy wojownik, z szerokim uśmiechem na pysku.
— Witaj, Skowronku! Słyszałem, że zostałeś mianowany, gratulację! Nosisz teraz imię Skowroni Odłamek, tak? — Barszczowa Łodyga stanął przed srebrnym. — Na pewno masz wiele obowiązków, ale czy przypadkiem nie miałbyś ochoty udać się ze mną na polowanie? Może wreszcie złapałbyś królika, co ty na to?
Pręgowany cętkowanie uśmiechnął się na widok "drugiego mentora" i uderzył ogonem o tylne łapy.
— Tak właściwie, chyba mógłbym pójść... — Stwierdził kocur, spoglądając przez ramię na Pajęczą Lilię. Ruda na pewno niedługo się obudzi i pójdzie sprawdzić, jak radzi sobie Przepiórczy Puch z Firletką oraz Pierwomrówką... Chyba mógłby na chwilę opuścić obóz. — Ale nie mogę być zbyt długo! — Uprzedził kocura, spoglądając na niego.
<Barszczowa Łodygo?>
Wyleczeni: Czuwająca SalamandraNPC: Czuwająca Salamandra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz