Nie widziała słońca kolejny dzień. Uwięziona wraz z braćmi w jaskini oczekiwali na swój wyrok. Bała się wydać z siebie pisk, by ktoś zaraz nie skrócił ją o głowę.
- To wszystko twoja wina. - wysyczał Cierń kolejny raz. - Gdybyś tylko go złapała nie gniliśmy by teraz tutaj.
Klonek zacisnęła oczy. Czuła jak łzy znów się zbierały. Ostatnio głównie płakała.
- Przez ciebie tu skończyliśmy. Więc to ty bierzesz winę na siebie. - powiedział bury.
Szylkretka jedynie pokiwała głową. Chciała tylko dowiedzieć się kto jest jej ojcem, a skończyła czekając w jaskini na śmierć.
- Cierń, nie przesadzasz? - odezwał się Bizon. - To był nasz plan, to ona dołączyła.
- Bez niej damy radę to powtórzyć, a ja nie zamierzam kończyć tutaj. - syknął i uderzył łapą o skałę.
Starszy brat ucichł. Nikt z ich nie chciał umierać.
***
Czuła na sobie milion spojrzeń. Kady kot z Klanu Klifu zdawał się ją obserwować. Grzybowa Gwiazda z powagą spoglądał na nich z góry. Gdzieś w tyłach dojrzała resztę przybranego rodzeństwa, ale jedyne co znalazła w ich oczach to pogarda. Skuliła się.
- Klonowy Upadku, zawiodłem się na tobie. Młoda krew jest przyszłością naszego klanu. Wasz czyn był barbarzyński. Atak na własnego lidera nocą jest absurdalny. Twoi bracia wskazali cię jako główną winowajczynie. - powiedział to tak podejrzliwie, że Klonek uciekła od niego spojrzeniem.
Nie mógł wyczytać, że to wszystko było kłamstwem. Już wystarczająco dużo problemów narobiła braciom. Nie mogła ich znów zawieść. Zamknęła oczy, wyczekując wyroku.
- Z tego powodu zostajesz wygnana. Jeśli twoja łapa stanie na naszych terenach zostaniesz przegoniona. Szarżujący Bizonie, Cierniste Splątanie, także dostajecie wygnani. Historia nie może zatoczyć koła.
Wściekły ryk burego wypełnił uszy Klonek. Uchyliła atakiem złości brata, kuląc się na ziemi. Bizon zamarł w bez ruchu. Analizował i przetrawiał wszystko w środku.
- Wyprowadzić ich. - rozkazał Grzybowa Gwiazda.
Klonek poczuła, jak ktoś ją popycha od tyłu. Zniecierpliwione żółte oczy nie miały w sobie empatii. Skulona zaczęła iść. Spięte łapy utrudniały jej chodzenie. Zmrużyła oczy przytoczona jasnością na zewnątrz. Wodospad szumiał nad ich głowami. Śliskie skały sprawiały, że kończyny się rozjeżdżały. Szylkretka szła niepewnie do przodu. Jej bracia za nią, także w asyście wojowników.
- Zemszczę się. - szeptał wściekle Cierń do samego siebie.
Bizon zdawał się nieobecny. Jakby nadal nie wierzył, że to się stało było prawdą.
Dotarli do wierzby. Błoto zalało większość polany. Strumień był większy niż pamiętała.
- Idźcie i nie wracajcie. W Klanie Klifu nie ma litości dla zdrajców. - powiedział Czarny Ogień, spluwając na nich.
Bizon musiał przytrzymać Ciernia, by ten nie rzucił się na czarnego.
- Wypluj te słowa mysia strawo! Masz klapki na oczach. Nawet nie widzisz co się dzieje we własnym klanie. - syczał bury.
Klonek zacisnęła oczy. Próbowała z całych sił nie popłakać się. Zostali skazani na siebie. Umrą z głodu. Albo Cierń ją zabije podczas snu. Skazała swoich braci na wygnanie przez swoją nieudolność. Teraz ich wszystkich czekała śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz