Parę księżyców temu, przed śmiercią Strzyżykowego Promyka
Dzisiaj miała się uczyć o leczeniu urazów łap. Wyciąganiu kolców i szkieł, leczeniu infekcji, popękanych i odmrożonych poduszek… dużo tego było. Dlatego też musiała przyłożyć się do tej lekcji, co prawda jak do każdej, ale jednak przy takiej ilości urazów to ważne. Siedziała spokojnie i czekała aż mentorka przyjdzie ze wszystkimi ziołami o których będzie wspominała, tłumacząc jak leczyć dany uraz. W końcu skończyła i usiadła obok, kładąc pokaźną kupkę ziół przed sobą.
- Dobrze, mam już wszystko, możemy zaczynać - oznajmiła mentorka. - Wiesz już jak wyciągać kolec z łapy, widziałaś jak niedawno wyciągałam go Pchlemu Nosowi. Tak samo wyciąga się szkło, które czasem się komuś wbije gdy dwunożni rozrzucą swoje rzeczy tam, gdzie nie powinni, i któryś wojownik przez nieuwagę na nie stanie. Do leczenia rany powstałej w ten sposób używamy trybuli, skrzypu lub liści dębu, by zapobiec infekcji. - Mentorka podsunęła wspomniane zioła do Zimorodek, która uważnie się im przyjrzała i obwąchała je, by zapamiętać zapach, choć skrzyp już dobrze znała. - Potem zwyczajnie opatrujemy je pajęczyną, jak wcześniej cię uczyłam.
To nie było dla niej jakoś bardzo skomplikowane, bez problemu udało jej się zapamiętać. Przynajmniej jak na razie, pewnie okaże się kiedy będzie musiała wykorzystać tę wiedzę w praktyce.
- Szkło wyjmuje się dokładnie jak kolec? - zapytała, by się upewnić.
- Tak, tylko trzeba bardziej uważać, by samemu się nie skaleczyć, bo ma ostre krawędzie.
- A, to dobrze.
- Kontynuując, na popękane lub odmrożone poduszki łap wykorzystujemy pobiał lub szczaw, już miałaś z nimi styczność. - Te zioła również Strzyżykowy Promyk podała Zimorodek, która dla absolutnej pewności, że pamięta jak wyglądają pachną i smakują, obejrzała je uważnie jeszcze raz.
***
Zimorodkowa Łapa siedziała w legowisku medyka, opatrując łapę Cuchnącego Śledzia po wyciągnięciu mu z niej szkła. W tym samym czasie Róża podawała korę Spienionemu Nurtowi na jego bolący ząb. Odkąd Strzyżykowy Promyk zmarła, w legowisku medyka zrobiło się nieco pusto. Wesoła ruda medyczka zapełniała nadmiar przestrzeni, teraz wydaje się być jej za dużo. Róża na najbliższym zebraniu medyków ma zostać pełnoprawną medyczką, teraz to ona kończyła szkolenie Zimorodek. Poza tym zrobiło się więcej roboty. Teraz są tylko we dwie, a tu parę dni temu przybiegł do nich Księżycowy Blask z odmrożonymi łapami, teraz Śledź sobie zranił łapę, Spieniona uszkodziła zęba… Jak dzieci, dosłownie jak dzieci, zawsze sobie coś zrobią. Ciekawe kiedy jakiś młodszy uczeń przybiegnie z drzewem w łapie. Wszystkiego się można spodziewać… Chociaż wolałaby, by akurat czegoś takiego sobie nie zrobili, bo szkło czy cierń da radę wyjąć, ale jak wyciągnąć takie drzewo? Wtedy trzeba by było całą łapę amputować, jak ostatnio Cyrance.
- No, już gotowe. Możesz iść, tylko teraz uważaj na tę łapę - powiedziała do czekoladowego, gdy tylko skończyła owijać mu łapę pajęczyną.
- Dziękuję! - odpowiedział jej kocur, po czym powoli odszedł, lekko utykając.
Przysiadła w legowisku, by trochę odpocząć. Już myślała że będą mieli spokój, gdy nagle…
- Różana Wonio, Zimorodkowa Łapo, Bulwa wymiotuje! - Wbiegła Syreni Lament, krzycząc.
Zimorodek skinęła głową w stronę kotki na znak, że rozumie, po czym się podniosła.
- Róża, ja się tym zajmę - powiedziała kuzynce na odchodnym i udała się za wojowniczką, by zaciągnąć Dryfującą Bulwę do legowiska i podać mu zioła na wymioty. Życie medyka bywa… ciekawe.
Wyleczeni:
Cuchnący Śledź,
Dryfująca Bulwa,
Księżycowy Blask,
Spieniony Nurt
[517 słów + wyleczenie postaci npc]
[przyznano 10% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz