- To one! To teraz pomożesz mi je posegregować – oznajmiła i złapała jakiś liść. Sówka zrobiła to samo, co chwilę pokazując Jeżynce do oceny. Wśród wszystkich skarbów uczennicy były liście, kasztany, trochę kamieni i nawet suche kwiaty. Sówkę jednak najbardziej ciekawiły głównie liście, jakby inaczej. Dość szybko powstały im dwie kupki poukładanych znalezisk. Jeżynka po raz kolejny obejrzała każdą z nich dokładnie, aż w końcu zdecydowała.
- Tę kupkę pójdziemy przenieść do legowiska! – oznajmiła, wskazując ogonem właściwy zbiór. Jej matka kiwnęła tylko głową, nie odzywając się. Złapała kilka liści i już miała wyjść z legowiska, gdy o czymś jej się przypomniało. Zatrzymała się w wejściu i odwróciła się do swojej córki.
- Jesteś pewna, że chcesz się tego pozbywać? Mam dużo skrytek na liście – zaproponowała zwiadowczyni. Jeżynka otworzyła szerzej oczy i wbiła je w matkę – Może nie mam tak dużo w obozie, ale tę część można przenieść do skrytki najbliżej obozu.
- Naprawdę? – zapytała uczennica.
- Oczywiście – odparła Sówka – Mogę ci pokazać i podejmiesz decyzję.
- To chodźmy! – powiedziała Jeżynka i po chwili obie kotki udały się do wyjścia.
***
Śnieg spadł, przystępując liście. Sówka siedziała gdzieś z boku, przyglądając się obozowi. Było już jej lepiej, mimo to nie skończyła z wychodzeniem na swoje spacery. Dalej tęskniła. To nie zniknęło, choć starała się to już bardziej maskować. Dla dzieci, czy Kaczki. Czasem też mówiła, że dla samej Jarząb. Już chciała wstać i znów udać się poza obóz, gdy nagle zauważyła swoją córkę. Jeżynka podbiegła do Sówki i z małym poślizgiem zatrzymała się przed nią.
- Mamo! Gdzie idziesz? – zapytała, ignorując fakt, że przed chwilą prawie się przewróciła.
- Na spacer – oznajmiła Sówka – A ty lepiej uważaj w tym śniegu – mruknęła jeszcze, przyglądając się córce, która jeszcze niedawno była przeziębiona i dalej pociągała nosem. Zresztą nie tylko jej coś ostatnio dolegało. Sówka już wcześniej zauważyła, że Listek też udał się do medyka, czy Gruszka, z którą ostatnio miała iść na patrol.
- Uważam! Ale jest strasznie ślisko – powiedziała uczennica – A... Mogę iść z tobą? – zapytała. Sówka zamilkła na chwilę. Rzadko chodziła z kimś na swoje spacery, a nawet jeśli to była to Kaczka czy Przypływ. W głębi nie chciała, by Jarzębinka z nią poszła. Tak samo jak nie chciała wtedy, by widział ją Topola. Wolała pobyć sama. Dać upust swoim emocjom, czy po prostu posiedzieć w ciszy.
- No dobrze – odpowiedziała jednak, po chwili zastanowienia, dusząc gdzieś w sobie negatywne uczucia z tym związane – To ruszamy – oznajmiła i skierowała się do wyjścia z obozu. Przemierzały zaśnieżone tereny Owocniaków, a Jeżynka co jakiś czas o coś pytała. Gdy otoczenie było całe w śniegu, czekoladowa ledwo rozpoznała ich miejsce docelowe, przez co kilka razy musiały się zawracać. W końcu jednak doszły, a Sówka podeszła do drzewa. Odgarnęła łapą śnieg z tabliczek i schyliła głowę.
- Cześć – przywitała się cicho i spojrzała na swoją córkę. Ta przechyliła lekko głowę.
- Co to?
- Zrobiłam to dla mojego taty i Mniszka. Żbik był twoim dziadkiem, a Mniszek moim przyjacielem – wyjaśniła, tym razem spokojniej, niż gdy mówiła to Topoli. Mimo to pazury miała w śniegu, a oczy momentalnie się zamgliły – Potem robiłam już tak... Jest tu też tabliczka dla Jarzębinki i... Jarząb – wydusiła z siebie – Lubię tu przychodzić – mruknęła jeszcze i spuściła wzrok, by po chwili przenieść go na tabliczki.
- Jarzębinki?
- To była siostra Przypływ – powiedziała cicho Sówka. Jeżyna podeszła powoli do mamy i usiadła obok.
- Czyli to tu przychodzisz, jak idziesz na spacery? – dopytywała uczennica, a jej matka kiwnęła głową.
- Dobrze jest tak czasem powiedzieć coś do zmarłych – zwróciła się do Jeżynki.
Wyleczeni: Listek, Gruszka
<Jeżynko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz