— Brawo! – miauknęła zwiadowczyni, mrużąc oczy od deszczu – Przyda się to później do nakarmienia kociaków. A teraz wracamy, bo ani kępka suchego futra na nas nie zostanie.
Ruszyła jako pierwsza, znając już dokładnie drogę do obozu. Czasem nadal skręcała nie w tą stronę w dalszych częściach ich terenów, ale nie było to zbyt problematyczne. Chwyciła lepiej mysz między ząbki, uważając, aby jej nie upuścić w błoto. Cieszyła się, że udało jej się coś upolować. Tej wiosny zwierzyna jeszcze nie zdążyła powychodzić ze swoich norek, mimo ocieplających się dni. Po powrocie zamierzała podrzucić zdobycz do żłobka, a później iść się wysuszyć. Kropelki wody osiadały jej na wąsach, przyprawiając kotkę o dreszcze. Nie chciała być znowu chora.
***
— Nie kręć się tak – mruknął zaspany Topola, łypiąc na nią jednym okiem – Wszystko mnie boli… Czemu już nie pójdziesz spać?
Bura wbrew uwagom brata przekręciła się na drugi bok, spoglądając na niego ze znużeniem.
— Nie mogę zasnąć – wyszeptała, otulając się ciaśniej ogonem – Zimno mi.
Kocurek westchnął cicho, z trudem przysuwając się bliżej i kładąc mordkę na jej boku.
— Lepiej?
— Może być – wymruczała, przymykając oczy.
Mimo, iż w dzień było ciepło, to gdy promienie słońca znikały, czuła się, jakby znowu była pora nagich drzew. Jednak drzewa pączkowały, a z ziemi zaczęły wyglądać drobne, fioletowe krokusy i inna zieleń. Cieszyła się, że świąt w końcu odżywa. Tyle kolorów do obejrzenia! I tyle kwiatków do zebrania… Zastanawiała się, gdzie zamierza je schować. W jej legowisku trudniej się było już zmieścić, a nie mogła go całego zapełnić. Odstawiła ten problem jednak na inny dzień, biorąc głęboki oddech i odpływając w krainę snów.
***
— I gdzie mam je zanieść? – mruknęła z pełnym pyskiem, krzywiąc się na gorzki posmak jakiegoś zioła.
Zobaczyła wcześniej Pumę taszczącego pęk roślin przez obóz, i zaoferowała mu pomoc. Tak czy siak czekała aż Sówka wróci z patrolu, więc nie miała lepszego zajęcia.
— Do legowiska medyka – miauknął czekoladowy – Pójdę za tobą, to ci pokażę, gdzie je odłożyć.
Gdy podeszła na usypaną dróżkę i zajrzała do środka, zobaczyła siedzącą tam Świergot. Szamanka ruchem głowy zaprosiła ją do środka, a zaraz po niej wszedł stróż.
— Dziękuję wam – miauknęła liliowa, zabierając od nich zioła, aby je poukładać w odpowiednich miejscach.
Jeżyna skinęła głową na pożegnanie, szybkim krokiem opuszczając legowisko, gdy od silnego zapachu zaczęło jej się kręcić w nosie. Przez to prawie wpadła na jakąś kotkę, unikając zderzenia w ostatniej chwili.
— Przepraszam! – odparła szybko, spoglądając w jaskrawe oczy Przepiórki. Zauważyła, że starsza miała zamiar wejść do dziupli, i chyba trochę jej się spieszyło – Coś się stało? – zapytała zmartwiona, przechylając główkę.
<Przepiórko?>
[488 słów]
[przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz