ostatni odpis
- Witaj - odpowiedziała, łapiąc jemiołuszkę.- Smacznego - mruknął jeszcze do niej Śnieżny Wicher, samemu odsuwając się gdzieś dalej, by znaleźć sobie dobre miejsce na posiłek. Kotka uznała, że przysiądzie się do wojownika. Dało się z nim rozmawiać. Chociaż zwykle tylko słuchała.
- Wszystko dobrze?
Ten pokręcił przecząco głową, spuszczając ją nieco.
- Nie - odparł szczerze Wilczak, najwyraźniej mając już tego szczerze dość.
- Co się stało? - zapytała niebieska, oskubując swoją jemiołuszkę z piór. Van wykrzywił lekko pysk.
- Zmarł mi ojciec - wyjaśnił, starając się powiedzieć to w miarę spokojnie.
- Szczurzy Cień…to twój ojciec? - zapytała pręgowana tygrysio - Przykro mi…- nie było jej ani trochę przykro, ale no co miała powiedzieć?
Syn Ważkowego Skrzydła zaśmiał się cicho, wbijając tylko pazury w ziemię.
- Dzięki - mruknął i po chwili spoważniał - Patrząc na to wszystko... On był dużo lepszy od Ważki. Mam nadzieję, że Klan Gwiazdy ma go w swojej opiece.
Wiedziała, że nie. Szczurzy Cień był kultystą. Wyrzutkiem, ale kultystą. Klan Gwiazdy by go nie przyjął. Pewnie siedzi teraz w Mrocznej Puszczy.
- Mhm…- mruknęła siostra Wierzby - A jak tam u Ważkowego Skrzydła?
- Przynajmniej nie sprawia kłopotów - oznajmił były uczeń Koszmarnego Omenu - Całymi dniami siedzi u starszyzny, ale jej stan ani trochę się nie poprawił. Czasem mam wrażenie, że jest gorzej - wyznał.
- Potrzebuje twojego wsparcia. Jesteś jedynym kociakiem, który jej został.
- Łatwo to powiedzieć, trudniej zrobić. Cis, ona mnie szczerze nienawidzi. Ona, odkąd się urodziłem, widzi we mnie najgorsze możliwe zło i to już wzajemnością. Jednak ja nie mam zamiaru być jak ona - mentor Muszlowej Łapy syknął cicho.
- Jesteś aktualnie najbliższym kotem z jej rodziny. Potrzebuje wsparcia kogoś takiego jak ty
- Niszczy mi życie - kocur warknął i podniósł lekko głowę - Wiem o tym, że potrzebuje wsparcia, przecież biegam za nią odkąd się zaczęło, mimo tego, że już dawno mogłem ją zostawić. Nie chcę być jak ona. Staram się, dobrze? Ale ja też już nie daje rady. Zwłaszcza teraz…
- Spokojnie. Wiem, że to może być trudne. Ważka jest już w podeszłym wieku. Potrzebuje na starość pomocy od kogoś. Ty też jej potrzebujesz
- Może ona, ale ja nie.
- Potrzebujesz wsparcia. A ona potrzebuje ciebie. Śnieżny Wichrze, pomyśl o tym co ona czuje.
- Czy kiedykolwiek ona myślała, co ja czuje? Nie. Nawet, jak mogłem przez nią zginąć. Cisowe Tchnienie, zrozum. Mimo to, będę musiał się nią zająć. To do niczego nie prowadzi i tak będę musiał.
- Prawda. Będziesz. Jest chora i stara. Popełniła dużo błędów, ale to nie czas by jej je wypominać
Czarny odwrócił głowę od Cis, nie odzywając się.
- Ufam, że mnie posłuchasz - rzuciła na odchodne i wróciła do legowiska medyków, żeby wyleczyć pacjentów. Lśniąca Szadź skarżyła się ostatnio na zatkany nos, a Pokrzywowy Wąs też nie wyglądał najlepiej…
- Hej Cis…chyba mam kleszcza.
- Szczurzy Cień…to twój ojciec? - zapytała pręgowana tygrysio - Przykro mi…- nie było jej ani trochę przykro, ale no co miała powiedzieć?
Syn Ważkowego Skrzydła zaśmiał się cicho, wbijając tylko pazury w ziemię.
- Dzięki - mruknął i po chwili spoważniał - Patrząc na to wszystko... On był dużo lepszy od Ważki. Mam nadzieję, że Klan Gwiazdy ma go w swojej opiece.
Wiedziała, że nie. Szczurzy Cień był kultystą. Wyrzutkiem, ale kultystą. Klan Gwiazdy by go nie przyjął. Pewnie siedzi teraz w Mrocznej Puszczy.
- Mhm…- mruknęła siostra Wierzby - A jak tam u Ważkowego Skrzydła?
- Przynajmniej nie sprawia kłopotów - oznajmił były uczeń Koszmarnego Omenu - Całymi dniami siedzi u starszyzny, ale jej stan ani trochę się nie poprawił. Czasem mam wrażenie, że jest gorzej - wyznał.
- Potrzebuje twojego wsparcia. Jesteś jedynym kociakiem, który jej został.
- Łatwo to powiedzieć, trudniej zrobić. Cis, ona mnie szczerze nienawidzi. Ona, odkąd się urodziłem, widzi we mnie najgorsze możliwe zło i to już wzajemnością. Jednak ja nie mam zamiaru być jak ona - mentor Muszlowej Łapy syknął cicho.
- Jesteś aktualnie najbliższym kotem z jej rodziny. Potrzebuje wsparcia kogoś takiego jak ty
- Niszczy mi życie - kocur warknął i podniósł lekko głowę - Wiem o tym, że potrzebuje wsparcia, przecież biegam za nią odkąd się zaczęło, mimo tego, że już dawno mogłem ją zostawić. Nie chcę być jak ona. Staram się, dobrze? Ale ja też już nie daje rady. Zwłaszcza teraz…
- Spokojnie. Wiem, że to może być trudne. Ważka jest już w podeszłym wieku. Potrzebuje na starość pomocy od kogoś. Ty też jej potrzebujesz
- Może ona, ale ja nie.
- Potrzebujesz wsparcia. A ona potrzebuje ciebie. Śnieżny Wichrze, pomyśl o tym co ona czuje.
- Czy kiedykolwiek ona myślała, co ja czuje? Nie. Nawet, jak mogłem przez nią zginąć. Cisowe Tchnienie, zrozum. Mimo to, będę musiał się nią zająć. To do niczego nie prowadzi i tak będę musiał.
- Prawda. Będziesz. Jest chora i stara. Popełniła dużo błędów, ale to nie czas by jej je wypominać
Czarny odwrócił głowę od Cis, nie odzywając się.
- Ufam, że mnie posłuchasz - rzuciła na odchodne i wróciła do legowiska medyków, żeby wyleczyć pacjentów. Lśniąca Szadź skarżyła się ostatnio na zatkany nos, a Pokrzywowy Wąs też nie wyglądał najlepiej…
***
Ugh. Ciąża była trudna. Wstawanie codziennie czując się, jakby lis cię przeżuł i wypluł. Nie starczało jej już energii na wychodzenie poza obóz. Na wszelkie poszukiwania roślin musiała wysyłać wojowników. Miała wszystkiego dość. Siedziała właśnie w legowisku medyka, uklepując mech w azylu dla kociaków, kiedy ktoś ją odwiedził. Był to Śnieżny Wicher.- Hej Cis…chyba mam kleszcza.
<Śnieżku? Chodź wyleczę cię>
Wyleczeni: Lśniąca Szadź, Pokrzywowy Wąs, Śnieżny Wicher
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz