— Ah! Czereśniowa Gałązko, mam pytanie, gdyż nie jestem pewna działania aksamitki. — miauknęła uczennica, delikatnie się uśmiechając do fioletowookiej. Szczęśliwie jej uśmiech został odwzajemniony. — Aksamitka zapobiega infekcji oraz potrafi złagodzić ból stawów, czyż nie? — Zapytała podając dwa z trzech działań poprawnie. Odpowiedź uczennicy wdocznie rozweselił medyczkę. Oczywiście uśmiech Czereśniowej Gałązki nie umknął uwadze Zaćmionej Łapy. To tylko potwierdziło małą “tezę” szylkretki. Wiedza młodszych uszczęśliwia starszych. Gdy Ci słyszą, że nowe pokolenie zna odpowiedzi na zadawane przez nich pytania, stają się szczęśliwsi. Będzie musiała to zapamiętać na przyszłość.
— Dobra odpowiedź, Zaćmiona Łapo. Jest jeszcze trzecie zastosowanie, o którym nie wspomniałaś. Aksamitka również zatrzymuje krwawienie. Zapamiętaj to, młodziaku. Ta wiedza na zawsze ci się przyda! Nigdy nie wiesz, gdy będziesz musiała ją wykorzystać. — powiedziała kotka zadowolona, jednak dalej zatrzymując swój poważny ton głosu. To co mówiła była najszczerszą prawdą. Nigdy nie wiesz, gdy taka wiedza Ci się przyda. Znojomość takich faktów była czymś potrzebnym w życiu każdego kota, a te na nie głuche, ginęły w głupich okolicznościach — Widziałaś kiedyś aksamitkę, Zaćmiona Łapo? — zapytała, na co uczennica pokiwała przecząco głową.
— Niestety, ale nigdy jej nie widziałam, a przynajmniej tak mi się wydaję. Wiem, że jest to drobny kwiat, jednak nie potrafię odnaleźć w mojej pamięci jego dokładnego wyglądu… Może mamy w magazynku odrobinę tego zioła, który zachował się przez zimę? — zapytała rudo-czarna koteczka, wykazując duże zainteresowanie rośliną. Oczywiście, że widziała ona ten kwiat, i to nie raz. Więc dlaczego teraz zaprzeczyła, gdy zapytano ją o to? Możliwe, że to kolejna “próba” zadowolenia medyczki. Koty kochają uczyć innych o tym, co robią i czym się zajmują. Przekazywanie swojej wiedzy młodszym daję im wiele przyjemności, dlatego każda sekunda nauki z Czereśniową Gałązką sprawi, że Zaćmienie będzie bliżej zadowolenia obu kotek. W przyszłości, gdy kot zapyta o wygląd aksamitki, i ta wskaże ją poprawnie, starsza medyczka poczuje to przyjemne uczucie w sercu - dumę. Dumę, dlatego, że zdołała nauczyć młodego kota czegoś nowego.
— Hah, aż taka ciekawska jesteś? Cóż, pozwól mi zerknąć w magazynku, czy może przetrwała ona zimę. — zamruczała medyczka z delikatnym uśmiechem na pysku, gdy ta ruszyła zajrzeć do ich składziku. Po krótkiej chwili wróciła i ponownie się odezwała, tym razem przepraszającym tonem. — Wybacz mi Zaćmiona Łapo, niestety wygląda na to, że nasz zapas aksamitki się wyczerpał… — dodała, robiąc krótką przerwę w wypowiedzi, aby skierować ją teraz w stronę jej asystentki, Liściastego Futra. — Liściaste Futro, skończyła nam się już aksamitka, wydaję mi się, że może już się powolutku pojawiać. — powiedziała medyczka, spoglądając na obie uczennice, które przysłuchiwały się ich rozmowie zaciekawione, podczas gdy na pysku Czereśniowej Gałązki malował się delikatny uśmieszek, który nie mógł oznaczać niczego dobrego. — Oczywiście nie mamy pewności, a nie będziemy przecież wysyłać naszych podopiecznych aż pod granice, ale w tamtym sezonie krzew pojawił się tuż obok obozu, pamiętasz? — na co Liściaste Futro przytaknęła. — No więc, może Zaćmiona Łapa i Ćmia Łapa wyruszą poza obóz, tylko na kawałeczek za wodospad, aby jej poszukać. Co ty o tym myślisz? — zapytała medyczka swoją asystentkę, mimo że już doskonale wiedziała jaka odpowiedź padnie. Nie potrzeba było dużo aby ją przekonać.
Liściaste Futro skupiła teraz swoją uwagę na uczennicach, nie ukrywając delikatnego uśmieszku na pysku. Ćmia Łapa siedziała w ciszy, przeżywając kryzys, przepełniając się strachem i paniką na samą myśl o ich mini “wyprawie”, podczas gdy Zaćmienie w ciszy przytaknęła mentorce w myślach, przeklinając samą siebie o zapytanie o zioło. Przeklęta aksamitka!
— Sio po ziółka. Dobrze wiecie czego szukać i gdzie tego szukać. Jeśli dobrze widzę, a jeszcze oczy mam niczym jastrzębica, Bławatkowy Wschód i wasz brat wychodzą na trening, będą waszą eskortą. — powiedziała Liściaste Futro bardzo zadowolona z siebie. Cóż, trzeba sobie jakoś radzić i ułatwiać życie, więc tego za złe mieć im nie mogła.
— Dobrze, Czereśniowa Gałązko oraz Liściaste Futro. Ja oraz Ćmia Łapa wrócimy najszybciej jak się da, dziękujemy za przydzielenie nam tego zadania. — miauknęła uczennica z uśmiechem na pysku ponownie grając posłusznego kociaka, aby zadowolić starsze kotki swoją uprzejmością, wysokimi manierami oraz chęcią do wykonywania zadania, które im przydzielono. Momentami ciężko jest znaleźć pracowitego kota, a taki mały uprzejmy cudak, który na wszystko się zgadza był jak okruch szczęścia zesłany prosto z Klanu Gwiazdy! A przynajmniej tak mogło im się wydawać, choć do cudu było jej daleko.
Zaćmiona Łapa posłała medyczką ostatni uśmiech, a następnie wyciągnęła swoją siostrę z lecznicy, poza skalną jaskinie.
~ * ~
— Ah, siostrzyczko, dlaczego tak się denerwujesz? Widzę jak twoje wąsy drgają, a skaczesz wzrokiem jak szalona! Gwiezdnego przodka widziałaś, który ciebie nastraszył przed wyjściem obozu? A może dalej trzymają się ciebie te przeraźliwe historie o dwunożnych istotach, które zabierają naszych? To były jedynie bajeczki, abyśmy nie uciekały z obozu, Ćmia Łapo. Jeśli to jest powód twoich obaw, będę się śmiać! — zażartowała, delikatnie szturchając swoją siostrę, wymuszając kolejny uśmiech tego dnia na pysku. Zaćmiona Łapa bardzo często pokazywała siebie jako wyrozumiałą, kochającą siostrę, która zawsze wesprze rodzeństwo w trudnej sytuacji. Zawsze starała im się okazać “miłość”, a przynajmniej naśladować to uczucie gdy rozmawiała z nimi. W rzeczywistości, koncept miłości był dla niej czymś obcym. Nie potrafiła jej zrozumieć oraz tego, jak można kogoś kochać i jak wygląda to uczucie. Jak silny moze być ten stan, skoro powoduje śmierć? — A może to coś innego, siostrzyczko? — miauknęła koteczka, rzucając jej nietypowe spojrzenie, które by odstraszyło nie jednego kociaka. “A może to coś innego, siostrzyczko?” brzmiało tak prawdziwie, a jednocześnie tak fałszywie… Ton jej krótkiej wypowiedzi, spojrzenie jakie wbijała w swoją siostrę, oraz ten dziwny fałszywy sposób w jaki to powiedziała, który zasiał nutkę niepewności w główce Ćmiej Łapy. Srebrna koteczka delikatnie potrząsnęła głową i ponownie spojrzała na swoją siostrę, zauważając kolejną zmianę, która sprawiała że znów przypominała swoją kochającą siostrę. — Ćmia Łapo, czy coś się stało? Nagle zamilkłaś, czyżbym za dużo mówiła? Wybacz, jeśli moje żarty sprawiły ci przykrość, siostrzyczko! — wymiauczała przepraszającym tonem, delikatnie liżąc młodszą za uchem poprawiając kosmyk futra.
— Huh..? Ah! Nie, nie… Wszystko dobrze, Zaćmiona Łapo… — miauknęła nieśmiale, odwracając wzrok od starszej siostry, na co druga skinęła głową, starając się nie drążyć tematu, gdy nie ma takiej potrzeby. Koteczki powinny poczekać jeszcze na pojawienie się Bławatkowego Wschodu oraz Rozświetlonej Łapy. — Delikatnie się zamyśliłam. — dodała.
— Hm… Ah! No dobrze, Ćmia Łapo! Jeśli coś się dzieje, pamiętaj że możesz zawsze mi o tym powiedzieć. Od tego tu jestem. — zamruczała starsza, puszczając oczko do żółtookiej.
Młode kotki z niecierpliwie czekały na pojawienie się Rozświetlonej Łapy oraz Bławatkowego Wschodu. Gdy nareszcie oba koty się pojawiły, Zaćmienie się odezwała.
— Witaj Rozświetlona Łapo oraz Bławatkowy Wschodzie! — zamiauczała przyjaźnie koteczka, posyłając ciepły uśmiech dwójce. — Liściaste Futro poprosiła nas o poszukanie odrobiny aksamitki przy wodospadzie, gdyż ta powinna się wkrótce pojawiać, i w związku z faktem, że wychodzicie na trening wysłała nas abyśmy “przyłączyły” się do was, dla naszego bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że nie będzie to problemem! — powiedziała Zaćmiona Łapa, na co starszy kocur przytaknął, mówiąc ciche “Nie ma problemu”. Nie trzeba było długo czekać, aby czwórka kotów wyruszyła. Grupa zbliżała się do wyjścia z obozu, a śpiew ptaków stawał się coraz głośniejszy, podczas gdy promyki słońca coraz mocniej grzały. Ah, jak ona kochała Porę Zielonych Liści…
[1485 słów, trening medyka]
[przyznano 30%]
<Księżycu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz