— Jak zawsze, Szafirkowa Łapo. Przyłączysz się do mnie? — powiedział kocur, a ogonem wskazał miejsce obok siebie. Po chwili kotka przyłączyła się do przyjaciela. — Nie smutno Ci? Twoja mentorka utknęła w żłobku, a ty skończyłaś bez mentora. To trochę smutne, a bardziej by mnie to zasmuciło. Musisz czekać aż 8 księżyców i być zdana na łaskę innych wojowników. Cóż za los dla córki samej przywódczyni? — Cykoria postanowił zmienić lekko temat. Kotka widziała, że młodszego coś widocznie dręczy.
— Nie jestem smutna. Cieszę się, że Przepiórczy puch będzie miała kociaki, na pewno będzie tak dobrą mamą, jak mentorką! — kotka powiedziała, po czym postanowiła popuścić trochę wodze wyobraźni. — Może dowiem się o jakiejś tajnej technice polowań, o której nikt inny nie wie, bo będę taką pilną uczennicą?— szylkretka się zaśmiała.
— Nawet gdyby, to prędzej potkniesz się o swój ogon.
— Hej! To nieprawda! — starsza powiedziała, po czym stanęła na cztery łapy — ja się nie poty… Ała!— Jak na zawołanie uczennica, chcąc zrobić krok, nie zauważyła, gdzie stawia łapę, co skończyło się upadkiem, którego sprawcą był korzeń drzewa ledwo wystający ponad ziemię. — No dobrze może tylko trochę…
Cykoria zaśmiał się cicho, a szylkretka, spoglądając na przyjaciela, mimowolnie sama się uśmiechnęła. Wstała, otrzepała futerko i usiadła z powrotem obok cynamonowego kocura.
— A ty, czemu siedzisz taki zamyślony? Jeszcze chwila to mysz ci ogon ukradnie. — Przez moment młodszy siedział cicho, nie wiedząc co powiedzieć. — Słuchaj, jeśli nie chcesz opowiadać, to…— Szafirka spojrzała na ucznia i biła się z myślami, czy to aby na pewno był dobry pomysł. Machnęła ogonem nerwowo, bojąc się, że jej przyjaciel zacznie myśleć o najgorszych scenariuszach.
— Po prostu te ostatnie wydarzenia … To stało się tak nagle…
Starsza była zaskoczona, że kocur powiedział, co leży mu na sercu. Po wypowiedzeniu tych słów znowu zamilkł, spoglądając w ziemię. Uczennica przez chwilę też nie przemówiła, jednak przemogła się i otworzyła pyszczek:
— Hej, nie musisz się tym przejmować. — Delikatnie owinęła swój ogon wokół ogona towarzysza na znak wsparcia. — Moja mama jest cudowną przywódczynią, na pewno nie pozwoli, by coś podobnego kiedykolwiek miało miejsce.
— A co jeśli…
— Nic złego się nie wydarzy, obiecuję na Klan Gwiazdy — uczennica zauważyła, że jej druh nadal nie był za bardzo przekonany. — A nawet gdyby coś miało się stać, to cię obronię!
— Ty mnie obronisz? — Zdanie kotki poprawiło lekko towarzyszowi humor.
— Mhm! Wróg mnie zobaczy i ucieknie z podkulonym ogonem! — powiedziała dumnie i spojrzała w jego oczy. Przypominały kolorem jasne niebo, które zostaje przysłonięte chmurami, gdy jest przygnębiony.
Przez kilka kolejnych chwil uczniowie opowiadali sobie śmieszne historie z treningów. Szylkretka spoglądała co jakiś czas na kocura, zauważając jak jego przysłonięte zmartwieniami oczy z chwili na chwilę, coraz bardziej odsłaniają swój wesoły błękit.
***
— Proszę, Przepiórczy Puchu! Chodźmy na trening! — uczennica nalegała pręgowaną mentorkę na wyjście z obozu. Pora nagich drzew była w swojej szczytowej formie. Wszędzie leżał piękny śnieg, a przybrzeżne oko było zamarznięte. To właśnie o nie chodziło szylkretce. Tafla lodu była tak gruba, że na spokojnie mogła unieść kilka dorosłych wojowników, więc kotka chciała spróbować ślizgania się na lodzie.
— Szafirko, jest zbyt zimno na trening. Możemy dzisiaj przećwiczyć część teoretyczną.
Kotka wzięła duży wdech, sygnalizując swoje niezadowolenie.
— A… jak znajdę jakiegoś wojownika, który zgodzi się ze mną wyjść na trening?
— Brzmisz tak, jakbyś chciała po prostu wyrwać się na spacer w zimnie — mentorka mówiła prawdę. Głos uczennicy wyraźnie dawał znak, że nie chodziło jej o zwykły trening. — Na pewno znajdzie się ktoś, kto w tę pogodę wyjdzie z tobą na spacer, musisz tylko popytać dookoła.
Tylko kto by wyszedł z Szafirką? Smark? Lepiej nie, jeszcze zamiast smarków wyrosną mu dwa sople lodu. Salamandra? Nie. Jej siostrzyczka ma na pewno ważniejsze sprawy. Myśl Szafirko, myśl! Może… Cykoria! No tak, że też wcześniej o nim nie pomyślała! Szybko skierowała swoje łapki do ostatniego miejsca, w którym widziała przyjaciela. Wyszła z legowiska wojowników i od razu zauważyła jak siedzi przy legowisku medyka i ogląda chmury, które leniwie przesuwały się po niebie. Przyśpieszyła kroku z uśmiechem, po chwili zatrzymując się przed przewodnikiem.
— Cześć Cykoriaa!
<Przyjacielu?>
[657 słów]
[przyznano 13%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz