-Żagnica to lisie łajno - odezwał się po chwili, odsuwając od przyjaciela. Położył swój ciemny ogon na karku czekoladowego i spojrzał w jego zaszklone oczy – wiem, że łatwo mi mówić, ale... dobrze rozumiesz, że to nie twoja wina, tak? Nie miałeś na to wpływu..
-Ale byłem jednym z tematów... - odpowiedział cicho bicolor, wbijając pazury w ziemię - dało to też w kość innym...
Czernidłak nie wiedział, jak powinien rozmawiać ze smutnym kotem. Nie umiał pocieszać innych, nawet wyczytywać ich emocji z pyska. Jedyne co wiedział, to to, że chce pomóc przyjacielowi. Problem tkwił w tym, iż nie wiedział, jak.
-To nie ma znaczenia! - Oburzył się. - słuchaj, ty tu nie zawiniłeś. Niczym. Jedynym kotem, jakiego można winić, jest Przebiśnieg. No i Żagnica, bo zachowywał się jak mysi móżdżek. Jeśli chcesz, mogę z nim pogadać.
-Przebiśnieg to mój tata, nie chcę go winić... - Czekoladowy nastroszył delikatnie ogon. – a co do Żagnicy, nie ma mowy!
-Myślisz, że ja chcę winić moich rodziców? Nie. Mimo wszystko zawinili, zostawiając mnie! Nie pomyśleli nawet, żeby dołączyć do Owocowego Lasu i zostać przy mnie i Pieczarce do końca... Zostawili nas. Tak po prostu. Zrozum więc, nie musisz winić Przebiśniega, ale chociaż nie wiń siebie! Wiesz, jak bardzo to boli, widzieć cię w takim stanie? - Zwiadowca wbił pazury w ziemię, spoglądając błagalnie na przyjaciela. – Nie chcę, żebyś cierpiał... - Dodał po chwili, spuszczając wzrok.
- A ja nie chcę abyś ty cierpiał, widząc mnie. Za długo ukrywałem przed tobą fakt tej kłótni - Odparł bicolor. - Widocznie tak miało być? Nawet, jeśli to bez sensu...
Grzybowy przeniósł spojrzenie swoich niebieskich oczu na przyjaciela.
-Czujesz się teraz lepiej? - zapytał po chwili milczenia - Powiedz. Tylko szczerze!
<Pumo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz