W tym całym zamęcie potrzebowała chwili dla siebie. A ciężko było o uzyskanie, chociażby sekundę samotności, gdy ich całe dnie poświęcane były wędrówce. Nie chciała odłączać się od klanu, bo na nieznanych jej terenach łatwo było o stratę orientacji i zgubienie reszty. Nawet jeśli grupa wojowników była duża, głośna i widoczna, to wolała nie ryzykować. Odrobina pecha i przepadłaby na wieki.
Patrząc na skład klanu, zaczynała odczuwać pustkę. Traciła najbliższych. Nagła śmierć jednego z potomków była pierwszym szokiem, z którym tak naprawdę najlepiej sobie poradziła. Wygnanie brata nie zmieniło również nic w jej życiu, nigdy nie była blisko z Jadem, ale na pewno dobrze wspominała moment z młodości, kiedy to wdała się w bójkę z zarozumiałą samotniczką i gdyby nie jego nagła ingerencja wraz z Liściastym Krzewem, to dla tortie tamten dzień mógłby skończyć się znacznie gorzej.
Teraz ledwo co zbierała się po śmierci rodziców. Ojciec był starszy, więc mogła się spodziewać, że prędzej czy później Klan Gwiazdy weźmie go do siebie. Jednak odejścia jej ukochanej mamusi nie mogła zdzierżyć. Rozkwitający Pąk zawsze była jej największym oparciem. Rodzicielka bywała stanowcza, ale i zarazem troskliwa, potrafiła wspomóc ją w każdy możliwy sposób. Bez niej Motyl nie byłaby tym, kim jest teraz. Niebieska najmocniej wpłynęła na uformowanie jej charakteru.
Spojrzała smętnie na łapy, wlokące się po błotnistej drodze. Paskudztwo, na które musiała uważać, było wręcz nie do ominięcia. Każdy jej krok wiązał się z ryzykiem poślizgnięcia i upaprania się w całości.
Gdy grunt pod nią stał się suchszy i stabilniejszy, uniosła wzrok na medyków. Dobrze, że Deszczowa Chmura odzyskał swoją pozycję po tym całym harmiderze związanym z rewolucją feministek, jednak nie mogła znieść braku płowego futra u jego boku.
Cierpienie po śmierci Ośnieżonej Łąki było porównywalne do tego, co czuła przez Rozkwit. Wciąż miała w głowie wspomnienia ze żłóbka, gdy sama dopiero co poznawała świat, mając u boku początkowo irytującą dla niej koleżankę. Warto było jednak dać jej szansę, bo przez całe swoje życie Motyli Trzepot uważała ją za najlepszą przyjaciółkę. Wszelkie głupie żarciki, obgadanie kogoś czy też potrzebę wylania żalów – w tych sprawach zawsze mogła na nią liczyć.
Zatrzymała się, ocierając łapą pysk. Ona nie płacze. Nie tu, nie teraz i nie przy nich.
Nie została w końcu sama, nie mogła narzekać. Miała jeszcze jednego brata, dwójkę dzieci, a do tego całkiem polubiła córkę Mrocznej Gwiazdy. Czuła, że choć Łasiczy Skowyt (bo nadanego jej w karze imienia nie zamierzała używać, nie pasowało do tak urodziwej kotki) miała inne podejście do życia, to miały wspólne tematy, dzięki którym nie ruda nie nudziła się w jej towarzystwie.
— Mamo! — Pogodny głos kazał momentalnie wziąć jej się w garść. — Patrz na to, czyż nie jest śliczny? — zamruczała Frezja, rzucając ku jej łap niewielki kwiat o białych płatkach.
Wojowniczka uśmiechnęła się, patrząc z podziwem na córkę. Udowodniła, że jest gotowa na mianowanie, po przejściu walki z innym uczniem. Pokazała prawdziwą siłę, której mało kto spodziewałby się po tak drobnej i uroczej istotce.
Motyl czuła matyczną dumę, choć w głębi duszy ta jedna myśl nie pozwalała jej zapomnieć, że to nie ona ją urodziła. Była adoptowana, ale nie zmieniało to faktu, że stanowiła spełnienie jej marzeń. Miała identyczne ubarwienie futra, żółte ślepia i pędzelki zdobiące krańce uszu. Jedyna różnica była w strukturze futra, które w przypadku starszej było kręcone.
— Śliczny, znalazłaś go po drodze? — zagadnęła, próbując skupić swoją uwagę w pełni na tym, co jest teraz. Czasu nie cofnie, nikogo ze zmarłych nie ocali. Świat bywał niesprawiedliwy, ale miał swoje zasady, których zagiąć się nie dało.
— Tak, dosłownie rósł przy ścieżce. Czuć, że za niedługo Pora Zielonych Liści, życie w lesie rozkwitło na nowo — stwierdziła, rozglądając się. — Mam nadzieję, że na nowych terenach będzie równie pięknie — oświadczyła.
Motyl również obleciała wzrokiem otoczenie. Wydawało jej się, że z każdym krokiem zapomina o wyglądzie dawnego domu i akceptuje fakt, że ich tryb życia to wędrówka. Nie mogła doczekać się dnia, w którym w końcu się gdzieś osiądą.
Wierzyła, że Klan Gwiazdy mówił prawdę. Nie wysłałby ich na rychłą śmierć, ta męczarnia musiała mieć gdzieś swój koniec, na pewno piękny, skoro sami go im wybrali.
— Mówiłam ci już, że jestem z ciebie dumna? — spytała nagle.
Frezjowy Płatek zastrzygła uszami, przyglądając jej się z namysłem, jakby w tych słowach krył się jakiś podstęp.
— Często mi to mówisz, mamo — zauważyła, przekrzywiając lekko łebek.
Starsza tortie zaśmiała się delikatnie, odwracając pysk w drugą stronę.
— To dobrze, bo nie chcę, byś kiedykolwiek o tym zapomniała.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz