Kierowali kroki ku nieznanemu i jej to się bardzo podobało. W końcu zwiedzi świat, tak jak zawsze o tym marzyła! Co zerkała na boki, dostrzegała piękno otoczenia. Drzewa w tej części były inne. Różniły się ułożeniem kory, kształtem liści, a nawet zapachem. Irgowy Nektar, która szła obok niej, tłumaczyła jak nazywają się te drzewa, zaspokajając jej ciekawość. Czyli to był klon, tu dąb, a tam dalej rosły świerki. Pora Nowych Liści owocowała w zieleń. Dni coraz bardziej się wydłużały, co według jej mentorki oznaczało, że jeszcze trochę i nastanie Pora Zielonych Liści. Wtedy podobno było pięknie... Ah... Nie mogła się tego doczekać.
Jej wzrok skakał z leśnego poszycia na inne cuda. Minęli pierwsze kwiaty, do których dobierały się spragnione nektaru pszczoły. Słyszała ich ciche bzyczenie, dość niemiłe dla ucha zwłaszcza, gdy jakaś natrętna mucha, latała jej nad głową, wchodząc do ucha. Już wiedziała, że z tymi owadami, to się nie polubi.
Musiała jednak przyznać, że bodźców było to od groma. Niby ich klan szedł na przedzie, więc chaosu nie powinno być tu tak dużo, a jednak... A jednak działo się. Koty szły, uczniowie ze sobą rozmawiali, lider jakiś skwaśniały... Torowali innym drogę w gęstych trawach.
- Na postoju zapolujemy? - Spojrzała na złotą.
Już chciała poznać jak to się robiło! No i spróbować pierwszy raz w życiu myszy. Dzika to znała, więc nie zaskakiwał ją niczym niezwykłym.
- Najpierw zagonimy mojego byłego ucznia do medyków - powiadomiła, posyłając wzrok przestraszonemu kocurowi, który mruczał pod nosem... nie wiadomo co. Zauważyła, że był jakiś przybity, a na sierści miał ślady po kocich pazurach. Komu się tak naraził?
- Wygląda źle... - miauknęła, marszcząc nosek.
- Dlatego nie lekceważy się objawów choroby. Zapamiętaj. Jak źle się czujesz, zawsze idź wprost do medyka - poleciła. - Chyba, że potrafisz co nieco z medycyny, to możesz polegać na sobie.
- Ty polegasz? - zapytała z ciekawością.
- Owszem. Miałam okropną niestrawność, ale po drodze udało mi się znaleźć potrzebne zioła, dzięki czemu mi przeszło. W życiu warto być samodzielnym, Bielicza Łapo.
To brzmiało niesamowicie. Nie sądziła, że kotka miała aż tak ogromną wiedzę! Uczenie się pod jej okiem, było prawdziwym zaszczytem.
***
Gdy nastał postój, wszyscy padli na miękki mech, który rozciągał się po lesie, niczym olbrzymie legowisko. Irgowy Nektar zniknęła ze Szczurzym Cieniem u Deszczowej Chmury, który przy pomocy zastępczyni, wepchał mu do pyska zioła. Słyszała jego ciche zwodzenie i jakieś słowa o duchach. Oszalał czy może naprawdę spotkał kogoś z Mrocznej Puszczy? Ah, czemu lider jej nie wziął na to zgromadzenie, gdzie podobno pojawił się Jastrzębia Gwiazda? Tak bardzo chciała poznać kocura z opowieści kultystów. Niestety... Nie było jej to pisane. Musiała poczekać cierpliwie. Może wtedy mroczny duch sam na nią spojrzy i postanowi ją odwiedzić?
Uniosła wzrok, gdy dostrzegła jak zastępczyni ją woła, machnięciem ogona. Poderwała się na łapki, po czym obie wyruszyły w teren.
Wyleczeni: Irgowy Nektar, Szczurzy Cień
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz