Załkała cicho, nie mogąc już się powstrzymać. To go bawiło. Każda fala bólu, spowodowana dotknięciem stłuczonej łapy, ten jego uśmieszek pokazywał wszystko. Nie obchodziło jego to, że płakała i krzyczała z cierpienia, tylko korzystał z tego, że nie mogła się ruszyć. To było wręcz aż śmieszne, taki mały kociak, a bawiły go łzy. Nie umiał normalnych zabaw? Chociaż sama nie wiedziała jakie istnieją. Każda opierała się na krzywdzeniu drugiej strony dla własnej korzyści czy rozrywki?
- T-tak...- zaszlochała, jeszcze bardziej kuląc się na podłożu.
Pogłaskał ją łapą po głowie. Co? Czemu on ją dotykał! Wiedział przecież, że tego nie lubi!
- Ciesze się, że się zepsułaś. Gdyby nie to, nie wiedziałbym o tym. Myślałem, że się mnie boisz. Uciekałaś, gdy chciałem skrzywdzić. Ale ty to lubisz. Jesteś super! - pochwalił ją z szerokim uśmiechem.
Wzdrygnęła się czując jego dotyk. Miała go dość! Wygadywał takie bzdury… Jak to lubiła to, że on u niej powoduje ból? Chore jakieś. Potrzebował leczenia czy po prostu był taki sadystyczny?
- Dz-dziękuję, a-a t-teraz m-możesz... S-się o-odsunąć?
- Muszę cię przyzwyczajać do dotyku. Jak łapy ci dotykałem, to było w porządku, a teraz masz problem? - fuknął. - Może jeszcze raz chcesz się w to pobawić?
Zwiesiła lekko głowę. Nie chciała. Tak bardzo chciała już uciec od niego i móc wypłakać swój strach i ból w jakikolwiek mech. Czy on kiedykolwiek zrozumie to co czuje?
- J-jeżeli ch-chcesz...- powiedziała z ociąganiem, nie chcąc jeszcze bardziej wkurzyć kocurka. Gdyby był na nią wściekły… Miałaby duży problem. Chyba. Takiego była zdania. Bała się go, więc oczywiste było, że według jej rozmyślań, pewnie jeszcze bardziej by ją skrzywdził. Gdyby uznał, że jest bezużyteczną zabawką, zepsutą… Mógłby zrobić co chce, nie zważałby już na jej uczucia. Była tu tylko po to by spełniać czyjeś rozkazy, więc gdyby czegoś nie potrafiła zrobić, to… Byłaby skończona.
- A chcę! - Uśmiechnął się radośnie, siadając bliżej jej łap i dotykając je z satysfakcją
Cicho piszczała przy każdej fali bólu. Nie mogła powiedzieć, że boli! Albo może... Powinna? Może zrozumiałby… Ale nie była tego pewna. Karmił się jej piskami, cieszył się z tego, jak ją boli, więc byłby zły. Musiała dalej ciągnąć tą głupią zabawę bez sensu.
- Powiedz aaaaa- powiedział do niej, po czym ją znowu dotknął.
Zapiszczała jeszcze raz, czując ból. Mogła zawsze powiedzieć stop…
- Teraz powiedz ooooo- kociak brnął w to dalej, obmacując jej łapę.
Zamiast zapiszczeć, krzyknęła, czując jak już powoli nie wytrzymuje. Całe szczęście nie miała nawet sił by bardzo głośno się odezwać. Miała wszystkiego dość. Była już cała wymęczona bólem, krzyczeniem… I samym Nastroszonym.
- A teraz ałaaaa - znów to zrobił, czerpiąc z tego jakąś chorą satysfakcję.
Zawyła cicho, nerwowo próbując odsunąć się do tyłu. Miała dość, dość! Wszystko ją bolało jeszcze bardziej! Nie mogła już dłużej tego robić! To tak bolało!
- Co uciekasz? Chcesz przerwy od naszej zabawy? - Przekrzywił łeb. Jego oczy były zamglone, jakby wpadł w dziwny trans, który śmiała przerwać. Przerażona wbiła w niego wzrok. Co… Co mu się działo? Bała się go coraz bardziej.
- N-nie, m-możemy... M-możemy d-dalej!- miauknęła cicho, z powrotem doczołgując się do kocurka, trzymając głowę nisko przy ziemi. Uśmiechnął się szeroko, a ona jedynie odwróciła wzrok. Czemu nie umiała się postawić? Chociaż…
- To śpiewaj dla mnie dalej - rzekł, kładąc łapę na jej łapie.
Nie odezwała się, zaciskając zęby i próbując nic z siebie nie wydawać. Właśnie! Może wtedy spróbuje przestać? Wycieńczona miała taką nadzieję, bo musiała odpocząć od niego. A niewiele czasu zostało do końca postoju.
- Buntujesz się? - zacisnął łapę mocniej na jej łapie, wysuwając pazury. Krzyknęła, czując kolejną falę bólu. Chciała mu powiedzieć by przestał, ale zbyt się bała. Wyglądał strasznie. A jej zaschło już gardło od wydawanych dźwięków. On chciał jeszcze więcej bólu, więcej i więcej. Powinna się z tym pogodzić… Jednak ten zerknął na nią, słysząc jak jej głos trochę zmienił barwę i przysunął się blisko. Będzie wściekły, że się zepsuła czy co?
- Zmęczyłaś się? Czemu nie mówisz. Przestaniemy. Nie chcę cię bardziej popsuć
Energicznie pokręciła głową, zaczynając jeszcze mocniej płakać. On na pewno tylko udawał! Będzie zły! Nie chciała go zawieść…
- N-nic... N-nic się n-nie dzieje...- wycharczała, drżąc na całym ciele.
- Przecież słyszę. Gardło cię boli. Mama mówiła, że miód jest na to dobry. Kiedyś medyk jej dawał. Jest słodkie i pyszne - miauknął do niej. Przestraszona spojrzała na niego.
- J-ja... P-po p-prostu się n-napiję w-wody... I-i m-możemy się b-bawić j-jeżeli t-taka j-jest t-twoja w-wola...
- Musisz odpocząć, bo długa droga przed nami. Pobawimy się na kolejnym postoju. Muszę o ciebie dbać. Tak robią przyjaciele - Poklepał ją po głowie. - Przyniosę ci wody, poczekaj tu. Leżeć - rozkazał, po czym gdzieś pobiegł, wracając z mchem nasączonym wodą.
Z ulgą popatrzyła na mokrą kulkę, będącą źródłem napoju. Błagalnie spojrzała na Nastroszonego. Należało jej się! W końcu! Po takich katuszach, w końcu otrzymała chociażby kropelkę! Odrobinę! Ten jednak położył mech u swoich łap tak, aby go nie dosięgnęła. Co? Nie miał zamiaru jej dać? Przecież to miało być dla niej! Zmienił zdanie?
- Co się mówi?
- P-proszę! P-proszę!- pisnęła, wiercąc się i nawet próbując odepchnąć bolącymi łapami. Była grzeczna! Potrzebowała teraz tego! Czego on nie rozumiał? Najpierw ją torturował, a teraz nawet nie chciał dać wody?
- T-tak...- zaszlochała, jeszcze bardziej kuląc się na podłożu.
Pogłaskał ją łapą po głowie. Co? Czemu on ją dotykał! Wiedział przecież, że tego nie lubi!
- Ciesze się, że się zepsułaś. Gdyby nie to, nie wiedziałbym o tym. Myślałem, że się mnie boisz. Uciekałaś, gdy chciałem skrzywdzić. Ale ty to lubisz. Jesteś super! - pochwalił ją z szerokim uśmiechem.
Wzdrygnęła się czując jego dotyk. Miała go dość! Wygadywał takie bzdury… Jak to lubiła to, że on u niej powoduje ból? Chore jakieś. Potrzebował leczenia czy po prostu był taki sadystyczny?
- Dz-dziękuję, a-a t-teraz m-możesz... S-się o-odsunąć?
- Muszę cię przyzwyczajać do dotyku. Jak łapy ci dotykałem, to było w porządku, a teraz masz problem? - fuknął. - Może jeszcze raz chcesz się w to pobawić?
Zwiesiła lekko głowę. Nie chciała. Tak bardzo chciała już uciec od niego i móc wypłakać swój strach i ból w jakikolwiek mech. Czy on kiedykolwiek zrozumie to co czuje?
- J-jeżeli ch-chcesz...- powiedziała z ociąganiem, nie chcąc jeszcze bardziej wkurzyć kocurka. Gdyby był na nią wściekły… Miałaby duży problem. Chyba. Takiego była zdania. Bała się go, więc oczywiste było, że według jej rozmyślań, pewnie jeszcze bardziej by ją skrzywdził. Gdyby uznał, że jest bezużyteczną zabawką, zepsutą… Mógłby zrobić co chce, nie zważałby już na jej uczucia. Była tu tylko po to by spełniać czyjeś rozkazy, więc gdyby czegoś nie potrafiła zrobić, to… Byłaby skończona.
- A chcę! - Uśmiechnął się radośnie, siadając bliżej jej łap i dotykając je z satysfakcją
Cicho piszczała przy każdej fali bólu. Nie mogła powiedzieć, że boli! Albo może... Powinna? Może zrozumiałby… Ale nie była tego pewna. Karmił się jej piskami, cieszył się z tego, jak ją boli, więc byłby zły. Musiała dalej ciągnąć tą głupią zabawę bez sensu.
- Powiedz aaaaa- powiedział do niej, po czym ją znowu dotknął.
Zapiszczała jeszcze raz, czując ból. Mogła zawsze powiedzieć stop…
- Teraz powiedz ooooo- kociak brnął w to dalej, obmacując jej łapę.
Zamiast zapiszczeć, krzyknęła, czując jak już powoli nie wytrzymuje. Całe szczęście nie miała nawet sił by bardzo głośno się odezwać. Miała wszystkiego dość. Była już cała wymęczona bólem, krzyczeniem… I samym Nastroszonym.
- A teraz ałaaaa - znów to zrobił, czerpiąc z tego jakąś chorą satysfakcję.
Zawyła cicho, nerwowo próbując odsunąć się do tyłu. Miała dość, dość! Wszystko ją bolało jeszcze bardziej! Nie mogła już dłużej tego robić! To tak bolało!
- Co uciekasz? Chcesz przerwy od naszej zabawy? - Przekrzywił łeb. Jego oczy były zamglone, jakby wpadł w dziwny trans, który śmiała przerwać. Przerażona wbiła w niego wzrok. Co… Co mu się działo? Bała się go coraz bardziej.
- N-nie, m-możemy... M-możemy d-dalej!- miauknęła cicho, z powrotem doczołgując się do kocurka, trzymając głowę nisko przy ziemi. Uśmiechnął się szeroko, a ona jedynie odwróciła wzrok. Czemu nie umiała się postawić? Chociaż…
- To śpiewaj dla mnie dalej - rzekł, kładąc łapę na jej łapie.
Nie odezwała się, zaciskając zęby i próbując nic z siebie nie wydawać. Właśnie! Może wtedy spróbuje przestać? Wycieńczona miała taką nadzieję, bo musiała odpocząć od niego. A niewiele czasu zostało do końca postoju.
- Buntujesz się? - zacisnął łapę mocniej na jej łapie, wysuwając pazury. Krzyknęła, czując kolejną falę bólu. Chciała mu powiedzieć by przestał, ale zbyt się bała. Wyglądał strasznie. A jej zaschło już gardło od wydawanych dźwięków. On chciał jeszcze więcej bólu, więcej i więcej. Powinna się z tym pogodzić… Jednak ten zerknął na nią, słysząc jak jej głos trochę zmienił barwę i przysunął się blisko. Będzie wściekły, że się zepsuła czy co?
- Zmęczyłaś się? Czemu nie mówisz. Przestaniemy. Nie chcę cię bardziej popsuć
Energicznie pokręciła głową, zaczynając jeszcze mocniej płakać. On na pewno tylko udawał! Będzie zły! Nie chciała go zawieść…
- N-nic... N-nic się n-nie dzieje...- wycharczała, drżąc na całym ciele.
- Przecież słyszę. Gardło cię boli. Mama mówiła, że miód jest na to dobry. Kiedyś medyk jej dawał. Jest słodkie i pyszne - miauknął do niej. Przestraszona spojrzała na niego.
- J-ja... P-po p-prostu się n-napiję w-wody... I-i m-możemy się b-bawić j-jeżeli t-taka j-jest t-twoja w-wola...
- Musisz odpocząć, bo długa droga przed nami. Pobawimy się na kolejnym postoju. Muszę o ciebie dbać. Tak robią przyjaciele - Poklepał ją po głowie. - Przyniosę ci wody, poczekaj tu. Leżeć - rozkazał, po czym gdzieś pobiegł, wracając z mchem nasączonym wodą.
Z ulgą popatrzyła na mokrą kulkę, będącą źródłem napoju. Błagalnie spojrzała na Nastroszonego. Należało jej się! W końcu! Po takich katuszach, w końcu otrzymała chociażby kropelkę! Odrobinę! Ten jednak położył mech u swoich łap tak, aby go nie dosięgnęła. Co? Nie miał zamiaru jej dać? Przecież to miało być dla niej! Zmienił zdanie?
- Co się mówi?
- P-proszę! P-proszę!- pisnęła, wiercąc się i nawet próbując odepchnąć bolącymi łapami. Była grzeczna! Potrzebowała teraz tego! Czego on nie rozumiał? Najpierw ją torturował, a teraz nawet nie chciał dać wody?
<Organisto?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz