Siedziała na środku polanu, która służyła za tymczasowy obóz. Co prawda nie było tu wiele miejsc do ukrycia się w razie potrzeby, zaledwie kilka krzaków i może jakaś królicza norka rozkopana przez wojowników.
Westchnęła cicho i chłodnym wzrokiem zlustrowała teren w poszukiwaniu zajęcia. Ku jej zdziwieniu sprzed jej pyska jakby wyrósł Trójoka Wrona wraz z... Z Łasiczą Łapą.
- Idziemy na polowanie Szpetny Pysku. - mruknął obojętnie czarny jak smoła, bądź właśnie jak wrona kocur zaś uczeń uśmiechnął się tylko pod nosem. No tak, ten mały dupek znowu coś sobie wyobrażał.
- A dlaczego TY masz iść z nami? - fuknęła niezadowolenie do wojownika. Ten oczywiście jak to on, tylko oblizał się po pysku jakby miał coś powiedzieć, lecz tego nie zrobił.
- Bo twój stary tak ci nie ufa, że aż wysłał drugiego wojownika na trening! - roześmiał się Łasicza Łapa. Szylkretowa zagryzła zęby powstrzymując się od rzucenia się na terminatora. Błyskawicznie przybrała neutralny wyraz pyska i obróciła w przeciwnym kierunku.
- Szpetny Pysiu, w drugą stronę idziemy. - dodał z cynicznym uśmieszkiem.
- Idziemy na polowanie Szpetny Pysku. - mruknął obojętnie czarny jak smoła, bądź właśnie jak wrona kocur zaś uczeń uśmiechnął się tylko pod nosem. No tak, ten mały dupek znowu coś sobie wyobrażał.
- A dlaczego TY masz iść z nami? - fuknęła niezadowolenie do wojownika. Ten oczywiście jak to on, tylko oblizał się po pysku jakby miał coś powiedzieć, lecz tego nie zrobił.
- Bo twój stary tak ci nie ufa, że aż wysłał drugiego wojownika na trening! - roześmiał się Łasicza Łapa. Szylkretowa zagryzła zęby powstrzymując się od rzucenia się na terminatora. Błyskawicznie przybrała neutralny wyraz pyska i obróciła w przeciwnym kierunku.
- Szpetny Pysiu, w drugą stronę idziemy. - dodał z cynicznym uśmieszkiem.
Trójoka Wrona patrzył na to wszystko jakby było mu to obojętne.
Krew się w niej gotowała, nie dość że doskwierał im upał to jeszcze sama czerwieniła się wręcz ze złości. Zadarła nos w górę i ruszyła za kocurami bez słowa.
Krew się w niej gotowała, nie dość że doskwierał im upał to jeszcze sama czerwieniła się wręcz ze złości. Zadarła nos w górę i ruszyła za kocurami bez słowa.
Teren wokół nich ani trochę się nie zmienił, była tam tylko trawa i co jakiś czas w ziemi dostrzec można było jakąś norę.
Cała trójka zatrzymała się a Łasica mogła odetchnąć z ulgą, teraz miała okazję by pozbyć się na chwilę swojego natrętnego ucznia.
- Wiesz jak się poluje więc nie wracaj bez nornicy. - prychnęła do czekoladowego.
W tym czasie Trójoka Wrona zaczął coś węszyć i ruszył w swoją stronę. Arlekinka usiadła na trawie i z nudą zabrała się do grzebania pazurem w ziemi, nie wiedziała dlaczego postanowiła tak zrobić, ale nie zamierzała tego przerywać. Nie minęło nawet dużo czasu by dojrzała malującą się w oddali sylwetkę terminatora. Szybko sobie poradził skubany.
Młode świętej pamięci Słodkiej Myszki rzuciło piszczkę pod jej łapy i z tryumfalnym uśmiechem spojrzało jej prosto w ślepia.
- Proszę, twoja nornica, wypchaj sobie nią teraz ten twój parszywy zadek. - rzucił.
Kotka uniosła zaskoczona brew, co on tak nagle? Wiedziała, że jest złem wyklętym, ale żeby tak po prostu ją obrażać?
- Co ty powiedziałeś?
- To co słyszałaś. Wypchaj. Sobie. Tym. Zadek. - powtórzył.
Nie mogła tego tolerować, wstała i otrzepała się instynktownie podchodząc do ucznia. Ich spojrzenia się spotkały, a żadne nie chciało ustąpić.
- Lepiej naucz się okazywać należny mi szacunek, bo gwarantuję, że kiedyś tego pożałujesz. - zjeżyła się.
- Bo co? Szpetny Pysku. Jesteś tak samo ohydna jak ten twój ojciec.
- Nie porównuj mnie do mojego ojca. - syknęła w stronę kocura wystawiając prawą łapę na przód.
- Właściwie to masz rację... Jesteś od niego dużo gorsza, w sumie to nawet mu współczuję, że ma za córkę coś takiego. - rzekł oblizując nos.
- Nie pogrywaj sobie ze mną.
- I co mi zrobisz? Popłaczesz się i polecisz do tatusia, który ci wcale tyłka nie uratuje. Razem z swoim idiotycznym braciszkiem pokazaliście jak bardzo go sobie cenicie. Jesteście obrzydliwymi istotami, ale ty swoją zabliźnioną mordą pobijasz ich na głowy!
Tego było już za wiele, ta wronia strawa pozwalała sobie na coś takiego tylko dlatego, że miała karę od ojca.
- Pozwalasz sobie na zbyt wiele Łasiczo Łapo. Pozwól, że pokażę ci jak wygląda dla ciebie odpowiednia kara. - uśmiechnęła się maniakalnie szczerząc kły. Kilka bić serca minęło i znalazła się nad imiennikiem przygwożdżając go do ziemi.
- Nie ośmielisz się. - wysyczał dzielnie. Ta przycisnęło łapą do jego krtani i zmarszczyła nos gniewnie.
- Ja się nie ośmielę? Chcesz się przekonać?
Zacisnęła mocniej łapę wysuwając pazury co sprawiło, że uczeń stracił na pewności.
- I-i co im powiesz? - wykasłał ledwo łapiąc oddech.
- Hmm... No nie wiem... Może, że się zgubiłeś, coś cię porwało albo najzwyczajniej w świecie wyrzekłeś się swojego klanu i uciekłeś jak ostatni tchórz? - zaproponowała.
Na przerażonej mordce Łasicy stopniowo pojawiał się grymas spowodowany utratą oddechu, jeszcze kilka chwil i szylkretowa pozbyła by się swoich problemów. Jednak wszystko musiało się popsuć, bo za nimi pojawił się Trójoka Wrona. Łasiczy Skowyt zmierzyła go wzrokiem, jej źrenice wyglądały jak dwie wykałaczki pełne nienawiści.
- Szpetny Pysku! Puść tego ucznia! - nakazał o dziwo pewnym tonem Trójoka Wrona. Kocica niechętnie odsunęła się od kocura, lecz nie zamierzała go tak po prostu zostawić. Koniuszkiem pazura gdy zabierała łapę przejechała pazurem po jego klatce piersiowej pozostawiając po sobie ranę.
- A to, będzie ci przypominać o mnie. - uśmiechnęła się zlizując krew z pazura.
- T-ty jej nic nie powiesz?! - krzyknął Łasica do czarnego wojownika. On jak zwykle nie odezwał się słowem i tylko pokręcił łbem.
- Weź tę piszczkę i wracamy do obozu.
Cała trójka zatrzymała się a Łasica mogła odetchnąć z ulgą, teraz miała okazję by pozbyć się na chwilę swojego natrętnego ucznia.
- Wiesz jak się poluje więc nie wracaj bez nornicy. - prychnęła do czekoladowego.
W tym czasie Trójoka Wrona zaczął coś węszyć i ruszył w swoją stronę. Arlekinka usiadła na trawie i z nudą zabrała się do grzebania pazurem w ziemi, nie wiedziała dlaczego postanowiła tak zrobić, ale nie zamierzała tego przerywać. Nie minęło nawet dużo czasu by dojrzała malującą się w oddali sylwetkę terminatora. Szybko sobie poradził skubany.
Młode świętej pamięci Słodkiej Myszki rzuciło piszczkę pod jej łapy i z tryumfalnym uśmiechem spojrzało jej prosto w ślepia.
- Proszę, twoja nornica, wypchaj sobie nią teraz ten twój parszywy zadek. - rzucił.
Kotka uniosła zaskoczona brew, co on tak nagle? Wiedziała, że jest złem wyklętym, ale żeby tak po prostu ją obrażać?
- Co ty powiedziałeś?
- To co słyszałaś. Wypchaj. Sobie. Tym. Zadek. - powtórzył.
Nie mogła tego tolerować, wstała i otrzepała się instynktownie podchodząc do ucznia. Ich spojrzenia się spotkały, a żadne nie chciało ustąpić.
- Lepiej naucz się okazywać należny mi szacunek, bo gwarantuję, że kiedyś tego pożałujesz. - zjeżyła się.
- Bo co? Szpetny Pysku. Jesteś tak samo ohydna jak ten twój ojciec.
- Nie porównuj mnie do mojego ojca. - syknęła w stronę kocura wystawiając prawą łapę na przód.
- Właściwie to masz rację... Jesteś od niego dużo gorsza, w sumie to nawet mu współczuję, że ma za córkę coś takiego. - rzekł oblizując nos.
- Nie pogrywaj sobie ze mną.
- I co mi zrobisz? Popłaczesz się i polecisz do tatusia, który ci wcale tyłka nie uratuje. Razem z swoim idiotycznym braciszkiem pokazaliście jak bardzo go sobie cenicie. Jesteście obrzydliwymi istotami, ale ty swoją zabliźnioną mordą pobijasz ich na głowy!
Tego było już za wiele, ta wronia strawa pozwalała sobie na coś takiego tylko dlatego, że miała karę od ojca.
- Pozwalasz sobie na zbyt wiele Łasiczo Łapo. Pozwól, że pokażę ci jak wygląda dla ciebie odpowiednia kara. - uśmiechnęła się maniakalnie szczerząc kły. Kilka bić serca minęło i znalazła się nad imiennikiem przygwożdżając go do ziemi.
- Nie ośmielisz się. - wysyczał dzielnie. Ta przycisnęło łapą do jego krtani i zmarszczyła nos gniewnie.
- Ja się nie ośmielę? Chcesz się przekonać?
Zacisnęła mocniej łapę wysuwając pazury co sprawiło, że uczeń stracił na pewności.
- I-i co im powiesz? - wykasłał ledwo łapiąc oddech.
- Hmm... No nie wiem... Może, że się zgubiłeś, coś cię porwało albo najzwyczajniej w świecie wyrzekłeś się swojego klanu i uciekłeś jak ostatni tchórz? - zaproponowała.
Na przerażonej mordce Łasicy stopniowo pojawiał się grymas spowodowany utratą oddechu, jeszcze kilka chwil i szylkretowa pozbyła by się swoich problemów. Jednak wszystko musiało się popsuć, bo za nimi pojawił się Trójoka Wrona. Łasiczy Skowyt zmierzyła go wzrokiem, jej źrenice wyglądały jak dwie wykałaczki pełne nienawiści.
- Szpetny Pysku! Puść tego ucznia! - nakazał o dziwo pewnym tonem Trójoka Wrona. Kocica niechętnie odsunęła się od kocura, lecz nie zamierzała go tak po prostu zostawić. Koniuszkiem pazura gdy zabierała łapę przejechała pazurem po jego klatce piersiowej pozostawiając po sobie ranę.
- A to, będzie ci przypominać o mnie. - uśmiechnęła się zlizując krew z pazura.
- T-ty jej nic nie powiesz?! - krzyknął Łasica do czarnego wojownika. On jak zwykle nie odezwał się słowem i tylko pokręcił łbem.
- Weź tę piszczkę i wracamy do obozu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz