- Nie bawiłem się nigdy w taką zabawę - miauknął, jednak pokiwał głową. - Jasne! Możemy splóbować! Ja jestem baldzo miły. Mamusia potwieldzi
- Tak, ale żeby zdobyć punkty w tej zabawie, trzeba być milszym niż ja. A ja jestem super miły - zamruczał. - Kamienna Gwiazda potwierdzi. Inaczej by mnie tutaj nie przysyłała. Więc dlaczego nie zaczniemy od niej, co? Znasz jakieś bardzo bardzo miłe słowa?
- Ciocia Kamień? - To był wyśmienity pomysł! Lubił ją bardzo i nie miał oporów, by powiedzieć jej coś miłego. - Tak znam. Mamusia mnie nauczyła. Na przykład... Baldzo ładnie pani wygląda, jest pani supel silna i wielka, najlepsza lidelka jaką klan burzy widział! Chciałbym być taki jak pani - wymieniał mu dzieciak,na co rudy skrzywił się z obrzydzeniem na pysku.
- Nie, nie, nie - zatrzymał go zaraz. - To sa tylko zwykłe miłe słowa. A my chcemy bardzo super miłe.
Jelonek przekrzywił pytająco główkę.
- A jakie są supel miłe? Nie słyszałem o takich - wyznał. Chciał dowiedzieć się jak mógł zapunktować u cioci, więc nadstawił uszy.
- Na przykład... - udał, że się zastanawia. - Pierdolona pani Kamień jebie i ma zęby wspaniałe jak lisie łajno - miauknął tak, by Tygrys go nie usłyszała. Nie mogła go przecież przypłapać na sprzedawaniu takich słów jej bękartowi. - Widzisz? Trzeba używać słów z poprzedniej zabawy.
- Supel... - westchnął Jelonek z zachwytem i błyskiem w zauroczonych oczkach.
- Co nie? Jako, że dopiero się uczyć, dam ci jeszcze jedna szansę. Próbuj - miauknął z uśmiechem.
- Pieldolona pani Kamień jebie i ma zęby wspaniałe jak lisie łajno - pisnął radośnie, powtarzając po starszym koledze. Taka prosta zabawa: uczenie dzieciaka przeklinania i plucia na Kamień, a tak radowała jego złośliwe serduszko. Ta niewinna mordka puchlnego kocięcia z której sypią się tak podłe słowa na znienawidzoną przez Pożara liderkę... miód na uszy!
- Ślicznie - zamruczał rozmarzony. - To teraz może... tamten - miauknął, wskazując na niebieskiego kocura. - Co o nim powiemy?
Spojrzał na wojownika, zastanawiając się. - Um... ja bym powiedział, że ma ładne futelko, takie jak niebo i wygląda na silnego wojownika.
- Skucha! Musisz być milszy, pamiętaj! - miauknął z rzadko spptykaną u niego cierpliwością. - Ma mózg jak lisie łajno i capi - powiedział. - To znaczy, że jest mądry i ładnie pachnie, ale wszystko tak bardzo bardzo.
- Ma mózg jak lisie łajno i capi - powtórzył, zapamiętując słowa. - Dobrze. To eee o ta - Wskazał na innego wojownika. - Też capi! - Uśmiechnął się dumnie.
- Świetnie! Punkt dla ciebie! - zamruczał głośno pochwałę. Jego oko zaraz pochywicło futro jego wroga, a w głowie już urodził mu się kolejny pomysł. - A ten? Ten to ofujny, nierudy oblech, któremu jedzie z pyska. Wiesz dlaczego ofujny?
- Dlaczego ofujny? - zaciekawił się nieznanym słowem.
- Bo nierudy. Nierude jest ofujne. Dlatego twoja mamusia jest ruda. Czyli dobra i wspaniała. Prawda? - "dobra i wspaniała". Ta, na pewno. Ledwo mu to przeszło przez gardło. Jednak to była najłatwiejsza forma pokazania dzieciakowi, że rude futra były lepsze.
<Jelonku?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz