Zaczęła jeszcze bardziej płakać. To zbyt ją przytłaczało. Prawie nigdy nie miała własnego zdania, dlatego była zdana na innych, na ich rozkazy oraz zalecenia. Kiedy jej matka wraz z siostrą uznawały ją za gorszą, zgadzała się bo pogodziła się z tym. Nastroszony wymyślał jakieś głupie zabawy w których nie chciała brać udziału, to i tak się zgadzała. A teraz? Jego siostra była całkowicie inna, co ją przytłaczało. Mówiła jej, by się jego nie słuchała, a to było nie do pomyślenia! Jak to niby miała coś robić innego, co jej kazał niebieski? Nie chciała mu się sprzeciwiać, bo to ciągnęłoby za sobą mocne konsekwencje. Byłby bardzo zły, nawet nie potrafiła sobie wyobrazić jego wściekłości. Ale z drugiej strony, Mgiełka była z nim na równi, po prostu od niej ważniejsza co oznaczało, że jej żądania były tak samo nie do złamania. Ich punkty myślenia były całkowicie inne! W jaki sposób ona mogła słuchać się ich obu na raz? Jeżeli będzie się słuchać jednego, to drugi będzie miał pretensje. Mogła tylko błagać o wybaczenie. Najchętniej, to by się w to wszystko nie wpakowywała.
- N-nie chciałam ciebie obrazić! A-ani gwiazdek! P-po prostu o-on p-powiedział, ż-że t-tak m-mam r-robić!- załkała cicho, czując coraz większy mętlik. Ta kotka będzie na pewno na nią zła i ją pobije za znieważanie świecidełek! No jeszcze brakowało jej tego, by jakiś kociak był na nią rozzłoszczony! Miała już dość tego miejsca.
- Nie obrażasz mnie! - miauknęła. - Mówię ci, Stroszka nie warto słuchać, on jest wywijas i beksa.
- T-to m-mam się ciebie s-słuchać? N-nie j-jego? Cz-czy w-was o-obu?- zdezorientowana spojrzała na nią. O co w takim razie im chodziło? Musi go przecież słuchać! Była tylko jakimś gorszym pomiotem, więc… Sprzeciwianie się nie wchodziło w grę! Nie potrafiła tego wszystkiego pogodzić, by było idealnie.
- Nie musisz się nikogo słuchać! - zaprotestowała. - A ja chcę tylko dla ciebie dobrze.
Zestresowana szybko odsunęła się od Mgiełki. To nie było normalne. Nikt nigdy nie chciał dla niej dobrze. Słowa kotki oraz jej zachowanie musiało być podpuchą. Poza tym, dotykała ją. Nikt o dobrych zamiarach nie dotyka ani nie podchodzi tak blisko, przynajmniej tak miała wklepane w głowie. Z piskiem ruszyła w stronę najbliższego krzaka i stamtąd patrzyła się wielkimi oczami, aż szara pójdzie. Nie mogła jej zaufać. Była… Inna. A to nie oznaczało, że była dobra. W końcu z ulgą zauważyła jak ta odchodzi. Westchnęła cicho i skuliła się tuż przy podłożu.
- N-nie chciałam ciebie obrazić! A-ani gwiazdek! P-po prostu o-on p-powiedział, ż-że t-tak m-mam r-robić!- załkała cicho, czując coraz większy mętlik. Ta kotka będzie na pewno na nią zła i ją pobije za znieważanie świecidełek! No jeszcze brakowało jej tego, by jakiś kociak był na nią rozzłoszczony! Miała już dość tego miejsca.
- Nie obrażasz mnie! - miauknęła. - Mówię ci, Stroszka nie warto słuchać, on jest wywijas i beksa.
- T-to m-mam się ciebie s-słuchać? N-nie j-jego? Cz-czy w-was o-obu?- zdezorientowana spojrzała na nią. O co w takim razie im chodziło? Musi go przecież słuchać! Była tylko jakimś gorszym pomiotem, więc… Sprzeciwianie się nie wchodziło w grę! Nie potrafiła tego wszystkiego pogodzić, by było idealnie.
- Nie musisz się nikogo słuchać! - zaprotestowała. - A ja chcę tylko dla ciebie dobrze.
Zestresowana szybko odsunęła się od Mgiełki. To nie było normalne. Nikt nigdy nie chciał dla niej dobrze. Słowa kotki oraz jej zachowanie musiało być podpuchą. Poza tym, dotykała ją. Nikt o dobrych zamiarach nie dotyka ani nie podchodzi tak blisko, przynajmniej tak miała wklepane w głowie. Z piskiem ruszyła w stronę najbliższego krzaka i stamtąd patrzyła się wielkimi oczami, aż szara pójdzie. Nie mogła jej zaufać. Była… Inna. A to nie oznaczało, że była dobra. W końcu z ulgą zauważyła jak ta odchodzi. Westchnęła cicho i skuliła się tuż przy podłożu.
<Mgiełko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz