Był wczesny ranek. Wszystkie koty w żłobku jeszcze spały. Mopek, Ptasi Jazgot, kocięta Brokułowej Łodygi... Tylko ona jakoś tak nie mogła z powrotem zasnąć po tym, jak wybudził ją świergot jakiegoś ptaka. Po dłuższej chwili nieprzerwanej ciszy złotofutra koteczka podniosła się z legowiska i wyszła rozejrzeć się po obozie. W końcu jeszcze nie mogła wychodzić, bo "jesteś za młoda". Meh.
Niezdarnym kocięcym krokiem wyszła z kociarni, rozglądając się. W tym samym momencie, gdy wyszła z cienia korzenia, kocię przymrużyło oczy, aby przyzwyczaić swój wzrok do światła. Spojrzała pod swoje łapy, niezbyt pewna co robić dalej. Chociaż wszystkie legowiska były w dziurze w wierzbie, który służył Klanowi Nocy za dom i obóz, to liczne ślady łap prowadziły dalej, za jeden z wystających korzeni. Zaciekawiona tym odkryciem zielonooka postanowiła na własną łapę wyjaśnić tą tajemnicę i powędrowała wzdłuż nowo odkrytego tropu.
Podreptała dziarsko za szlakiem łap, z ogonem wysoko uniesionym, tylko po to, aby zostać przywitaną silnym, intensywnym zapachem, którego do tej pory wcześniej nie spotkała. Pachniało trochę jak pocięte pazurem źdźbło trawy, tylko... Inaczej. Dopiero gdy podniosła pyszczek z pozostawionych przez jej klanowiczów śladu łap to uświadomiła sobie, że zapach wydobywał się z pewnej nory. Jeszcze jednego legowiska, którego do tej pory nie widziała. Niesamowite! Któż tu mógł mieszkać? Czy ona może tutaj zostać? Musi być tutaj tak cicho i przyjemnie, z dala od wszystkich.
Gdy postawiła dość chwiejne i niepewne kroki w nieznane, młoda nocniaczka rozejrzała się po legowisku. W półmroku legowiska dojrzała lekko unoszącą się kępę sierści. Przez pierwsze kilka uderzeń serca nie mogła się zdecydować na to, czy uciec w popłochu, czy najpierw zapytać, kto to co to, a dopiero potem uciekać. Mimo wszystko stwierdziła, że druga opcja będzie dla niej bardziej korzystna. Wtedy będzie mogła się pochwalić Dalii, co zobaczyła!
Racja, jej charakter był nie do zniesienia, ale naprawdę wierzyła, że mogła być super psiapsi. Tylko trzeba dać jej szansę! Poza tym miała śliczne futerko. Może nie tak śliczne jak jej, w końcu za nic by nie oddała tej złotej barwy jej ślicznego futerka, ale jej też było fajne.
Potrząsnęła leciutko głową. Nie czas teraz na myślenie! Trza zwiedzać!! Koteczka lekko szturchnęła niebiesko białą kępę futra i nerwowo odskoczyła, gdy ta odpowiedziała burknięciem. Czy obudziła tego kogoś? Ajaj! Ona nie chciała! Myślała, że nie spał! Albo spała. Albo spało. A z resztą, nie ważne komu, ważne, że komuś zrobiła przez przypadek pobudkę.
— Eeee.... Cz-cześć...- — wykrztusiła z siebie niepewnie, po czym dodała — Co to za miejsce? I co to tak pachnie?
< Muchomorzy Jad? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz