- Lisie łajno!
Tak bardzo chciał ją przytulić, powiedzieć jej, że jest tą jedyną i chce spędzić z nią całe swoje życie…
Rzuciła się na niego, ale nie czuł bólu. Jej niebieska sierść falowała, cętki tworzyły zawiłe wzory, które śledził wzrokiem, wędrując dalej i dalej…
- Kocham cię, Sroko.
- Nic nie rozumiesz! - Próbowała zacisnąć zęby na jego gardle, ale był szybszy. Nagle poczuł, że jest z nimi ktoś jeszcze. Pointka pojawiła się niespodziewanie, jej szyderczy śmiech i okrzyki Sroczego Żaru zlały się w jeden, zimny rechot.
- Zginiesz! ZGINIESZ MARNIE - rzuciły się na niego, kłębowisko ich ciał sprawiło, że przestał cokolwiek widzieć. Bronił się, z łatwością unikając ich ciosów. Były wolniejsze, ich ataki zbyt słabe, by zrobić mu krzywdę. Odskoczył, ścigany przez obłąkańczy chichot.
Na środku stanął nagle kocurek. Miał czarne futro, ale Wilcze Serce wiedział, że to Żywica, syn Sroki. Poczuł dziwne ciepło, gdy na niego spojrzał. Był do niego tak podobny... Widział jego przerażony pyszczek, widział jak szuka schronienia. Chciał do niego podejść, pomóc. Obronić.
Poczuł, że coś jest nie tak. Musieli uciekać.
Na polanę wypadł ogromny, czarny kształt. Od razu dostrzegł bezbronnego kocurka i ruszył w jego stronę.
Nie mógł na to pozwolić. Chciał krzyknąć, ostrzec młodego, ale z jego pyska nie wydobył się ani jeden dźwięk. Zerwał się do biegu, byle by wyprzedzić monstrum. Przebierał drżącymi łapami z przerażeniem stwierdzając, że nie przesuwa się ani o mysią długość. Czerń pochłaniała kocurka, a on widział tylko jego przerażone ślepia. Krzyczał, zapadając się w leśną ściółkę, grzęznąc jak w bagnie. Czuł że spada. Zaraz zginie, jak Żywica, jak Sroka.
Jęknął, gwałtownie odzyskując świadomość. Czuł bicie swojego serca w całej, obolałej klatce piersiowej. Otarł się łbem o legowisko, pozbywając słonej kropli, powoli spływającej po policzku.
Ktoś był w legowisku. Jego mięśnie stężały, na pysk natychmiast nałożył maskę obojętności. W przybyszu rozpoznał Miedzianą Iskrę, dawną uczennicę Cętki.
- Wilcze Serce? - Wydawała się być równie zaskoczona, co on.
- Jak widać - burknął, dając do zrozumienia, że nie cieszy się z jej towarzystwa.
<Miedź? Chcesz się z nim poużerać czy wpadniesz w odwiedziny później? ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz