- Obiło mi się o uszy. - Cis podrapał uporczywego kleszcza za uchem.
- Serio?- futerko kotki wystrzeliło w górę.
- Możliwe. - Cis przysiadł bliżej.
- Powiedz coś o nich!- drobne pazurki zaorały ziemię. - Szybciej, wielka kulo futra!
-Emm...Więc tia... - z każdym słowem Cis odwracał wzrok, ale oczy szylkretki coraz bardziej się rozszerzały. - Oni byli...Są! Ymm... Pulchni. Tak, dokładnie.
- I?
- I co?
- To wszystko? - jej uszy opadły.
- Może sobie coś przypomnę. - Cis polizał się po piersi. - Jestem Cis.
- Co za przedziwne imię! - szylkretowa kotka przechyliła głowę.
- Moje imię. - chudy samotnik spiął się. - Jak ci się nie podoba to nie mój problem.
- Och przepraszam...- kotka nie przedstawiła się. - Ale serio dziwne.
- Może kiedyś przypomni ci, że nie możesz jeść Cisu bo ci poślady wybuchną.
- Serio?
- Oczywiście!
- Nie wierzę ci. - kotka zadziornie wywróciła oczami.
Ta mała spodobała się Cisowi. Przypominała mu jego samego z czasów kocięcia.
- Skoro ich nie znasz to przepraszam, idę. - kotka odwróciła się.
- Dokąd?- Cis zdziwił się. Nie była samotniczką?
- Do kociarni.- odparła znudzona.
- Czekaj!- Cis pobiegł za nią. - Skąd jesteś? Jak się nazywasz?
Szylkretka zamyśliła się. Cis wyczekująco przygryzł język. Oby tylko nie należała do tych klanów dzikusów.
- Nie wiem.- odparła. Cis nie do końca jej wierzył.
- Cóż. - oblizał się. - Jeśli sobie przypomnisz to przyjdź tu znowu. Muszę lecieć.
Kotka zamyśliła się. Jakby zastanawiała się ile mu powiedzieć.
<Nostalgio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz