Kotka uważnie patrzyła na biegnących bardzo szybko uczniów. Żywiczna Łapa wysuwał się o kilka kroków przed Poranną Łapę jednak i tak dobrze sobie radzili obydwoje. Poranna Łapa zawzięcie machał łapkami próbując dogonić sprawnego ucznia. Wszystko to jednak przerwał zbyt nieprzyjazny i nieznany zapach.
- Stać! - Wrzasnęła stanowczo i spojrzała na wychodzącego kota kładąc po sobie uszy i podchodząc szybko do młodziaków. Co jak co ale nadal miała instynkt chronienie młodszych od siebie.
- Moje uszanowanie...-usłyszała głos biało czarnego z lekką chrypką. Miał zadrapany biały pysk z czarnymi uszami a właściwie uchem, bo z drugiego została tylko kępka. Niebieska kotka popatrzyła na uczniów z lekkim strachem, że może im się coś stać jednak nie kazała im biec do obozu. Jeśli było więcej niż jednego przybłędy to z łatwością by ich złapali.
- Zjeżdżaj z terenów Klanu Klifu - powiedziała sycząc i warcząc ostrzegawczo, kiedy kocur stawiał choćby krok w ich stronę.
- K-kto to? - zapytał Poranna Łapa po raz drugi się odzywając. Mglista Ścieżka tylko musnęła ogonem po grzbietach obydwóch kocurków by ich uspokoić ale to raczej nie pomogło. Spojrzała to na las za sobą to na uczniaki aż w końcu wróciła do kocura który nie słuchał ostrzeżeń i podchodził coraz bliżej mając oko na kociaki.
- Odejdź! - wrzasnął drżącym nieco tonem Żywiczna Łapa.
- Ucisz się - syknęła a raczej warknęła odwracając się do ucznia.
-Problemy z młodymi?-wycharczał.-Mogę ci się ich pozbyć...-powiedział kuszącą jednak niebieskooka za żadne skarby tego nie zrobiła. Warknęła i zadrapała tylko pysk kocura, gdy zbliżył się za nadto.
- Nie ruszajcie się - powiedziała nie odwracając się ale jej ogon został poproszony o uwagę.
- Nie możemy się schować...? - zapytał Poranna Łapa co ją oburzyła.
- On z łatwością by was wytropił! - powiedziała odwracając się i patrząc kątem oka na kocura. Kotka warknęła niebezpiecznie strasząc trochę młodych. Mglista Ścieżka wiedziała już, że samotnik jest tylko jeden, jednak i tak bała się ich wysłać do obozu. Jednak w czasie tych rozmyślań kocur coraz bardziej się zbliżał czając się na najsłabszego kota czyli Żywiczną Łapę. Zanim wojowniczka zdążyła zareagować kocur skoczył chwytając w pysk syna Sroczego Żaru której szczerze nienawidziła. Mglista Ścieżka wrzasnęła za kocurkiem zaraz skoczyła na kark większemu kocurowi. Wbiła zęby w grzbiet odrywając kępki skóry i sierści. Usłyszała chrzęst co oznaczało uwolnienie ucznia.
-Uciekajcie do obozu!-krzyknęła jednak widząc, że Poranna Łapa stoi jak lis w smole syknęła złowieszczo.-Uciekajcie!-ryknęła tonem zdecydowanie wywyższającym się i tak bardzo rozkazującym, że obydwoje położyli uszy. Po kilku chwilach już nie było po nich śladu. Kotka jednak zaraz po tym została zrzucona i przybita do ziemi. Wysunęła pazury w tylnych łapach i spojrzała ostrzegawczo na kocura, który nic się nie odezwał tylko dopadł jej do gardła. Kotka nie miała szans w obronie więc musiała przyjąć atak gdzie indziej. Tym miejscem okazał się bok. Zawyła z bólu i zawarczała. Od razu pełna wściekłości rzuciła się na kocura próbując dostać się do podbrzusza lub gardła jednak to wszystko stało się zupełnie odwrotne. Kotka natychmiast wylądowała na ziemi przygwożdżona do ziemi przez wielką łapę kocura. Już się nie ruszała jedynie jej klatka piersiowa unosiła się co odbicie serca.
- Już nie jesteś taka cwana... - warknął, a jednak młoda wojowniczka się nie odezwała. - Czemu nic nie mówisz?! Powinnaś kwilić! - powiedział a kotka dalej milczała. Jeśli zginie to przynajmniej w słusznej sprawie. Nagle zobaczyła znajome jej błyszczące oceaniczne oczy. To był Poranna Łapa. Mimo że pazury wciskały, jej się już w szyje, powiedziała.
- Skąd wiesz, że sprawa nie będzie miała obrotu dla mnie? - wychrypiała z krwią w pysku. Gdyby choćby drgnęła, pazury by ją zabiły, przecinając tętnice jednak tak się nie stało. Na karku kocura wylądowała kilkokilogramowa masa a za nią druga poruszając kocura w lewo i przewalając go. Mglista Ścieżka od razu wstała i złapała kilka pożądanych oddechów. Popatrzyła szybko na uczniów, którzy odganiali kocura stojącego bokiem. We dwóch się nie bali, jedne miał oparcie na drugim. Kotka skoczyła za uczniów a jej wibrysy powędrowały do góry.
Kocur w końcu odszedł podkulając ogon. Gdy tylko jego zapach zniknął Mglista Ścieżka wtuliła głowę w futro na swojej piersi. Rana strasznie piekła i była ubrudzona piachem i różnymi obrzydlistwami. Niebieska spojrzała na uczniów. Nie odnieśli większych ran niż ze dwa małe zadrapania niezasługujące na poważną uwagę. Kotka westchnęła.
- Czemu nie pobiegliście do obozu? - zapytała wymuszająco Żywicznej Łapy.
- Chcieliśmy pomóc... trochę... - usłyszała chrypko waty głosik syna Sroczego Żaru. -Wiem, że źle zrobiliśmy i...
- Dobrze zrobiliście... mimo niebezpieczeństwa pamiętaliście o kodeksie wojownika i... wróciliście... -powiedziała. - Powiem o tym liderowi na pewno będziecie zasługiwać na pochwałę. A do najważniejsze zostaliście w jednym kawałku. Nie wiecie, jaki to wstyd zostać pokonanym przez młodszych. Ten kocur zapamięta was do końca życia.
- Co...? - usłyszała krzykliwe miauknięcie Porannej Łapy. - A-ale przecież...
- Nie posłuchaliśmy!-dokończył, Żywicza Łapa jednak kotka, nie odezwała się ale po chwili powiedziała.
-Wracamy do obozu. - po chwili wysiliła się na kiwnięcie głowy w geście podziękowania. Widziała konkretne zaskoczenie uczniów jednak po chwili podcięła im łapy.-Straciliście czujność -powiedziała i po raz pierwszy podczas obecności uczniów się zaśmiała. Jej futro z powrotem starannie opadło na skórę, a jej pysk się wyrównał. Mgiełka trochę kulawo zaczęła iść do obozu. Widziała zszokowane spojrzenie Porannej Łapy. W czasie drogi powiedziała:
-Idźcie przodem nie będziecie na mnie czekać-powiedziała a raczej rozkazała. Kiedy zaprotestowali, po prostu płynnie ich wyminęła. Wyprostowała, się próbując iść dumnie jednak coś jej nie wychodziło. Stukoty łap uczniów po chwili się uspokoiły a koło niej stanęła dwa koty, które miała pod opieką. Zanim weszli, do obozu przywróciła, swój naturalny wyraz pyska.
- Co się stało?!-zapytały zdenerwowane siostry; Sroczy Żar i Zimorodkowa Pieśń. Mglista Ścieżka splunęła tylko.
- Od kiedy wy takie chętne do rozmowy ze mną... - warknęła jednak po chwili kontynuowała.-Zaatakował nas samotnik, dosyć wysoki. Mają kilka zadrapań i siniaków. Mogłybyście zabrać też z łaski swojej Poranną Łapę? - zapytała.
Sroczy Żar spojrzała, na dziko pręgowaną z chęcią mordu jednak zobaczyła, wahające kiwnięcie głową.
- Albo wiecie co? Pójdę sama. - powiedziała i odeszła do medyka razem ze swoim uczniem.
timeskip
Mglista Ścieżka leżała niczym rozgnieciony liść w legowisku. Nie mogła walczyć, bo by rozerwała okłady, nie mogła polować, bo by se rozkleiła ranę i nie mogła szkolić ucznia, bo bolał ją łeb. Co najgorsze, miało być tak przez „przynajmniej 3 dni!". Sfrustrowana przekręciła się na bok i o mało nie dostała, zawału widząc, dwóch uczniów, Żywiczną Łapę i Poranną Łapę.
- A wy tu czego? Wiesz, nie narażaj, mojego życia Żywiczna Łapo bo twoja matka może mnie zabić w nocy. - powiedziała pół-żartem. W tym momencie do legowiska wszedł wilk, o którym była mowa.
- Mysie łajno...-sykneła, ale na JEJ szczęście młodziaków już nie było.
(Żywica? Poranek?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz