*kilka dni później*
Rudy wtulił się w kremowe futro matki, podobnie jak jego siostry, łącznie z Wiewiórczym Ogonem.
Tego dnia Krucze Pióro odszedł.
Jednak trzeba było pamiętać o innych. W końcu umarł nie tylko Krucze Pióro, ale także inni, chociażby mentorka Stonogowej Łapy. W dodatku Błotnista Gwiazda stracił jedno życie i wyglądało na to, że to jeszcze nie koniec.
Czerwony kaszel nie odszedł jeszcze z Klanu Wilka. Koty nadal umierały, było ich coraz mniej. W młodej głowie Nagietkowej Łapy zaczęła się więc rodzić masa pytań. Czy on nie zachoruje? Czy zachoruje ktoś jeszcze z jego najbliższych? Czy Błotnista Gwiazda przeżyje?
I czy w ogóle przeżyje cały Klan Wilka?
Rudy martwił się też o Trzcinową Łapę. Każdy źle zniósł śmierć Kruczego Pióra, ale z jakiegoś powodu ona szczególnie. Odkąd czarny wojownik zachorował, koteczka rzadko wychodziła z legowiska, właściwie tylko wtedy, kiedy musiała. Mówiła jeszcze mniej niż zwykle, a w dodatku traciła apetyt. Z jej pyszczka zniknął uśmiech.
Aktualnie wyglądała bardzo marnie. Mniej więcej tak, jakby nie jadła od tygodnia. Nagietkowa Łapa rozumiał siostrę i bardzo jej współczuł, lecz starał się jakoś przywrócić ją do życia.
Pogrzeb odbył się wieczorem. Rudy spojrzał ze smutkiem na martwe ciało swojego ojca. Kiedy nadeszła jego kolej, podszedł bliżej i dotknął nosem jego policzka. Był pewien, że Krucze Pióro trafił do Klanu Gwiazdy, gdzie aktualnie przebywa z całą resztą.
Oby tylko minęła ta koszmarna epidemia, pomyślał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz