Uśmiechnęła się szeroko, słysząc jego propozycję. Nocne polowanie to był nie tylko dobry pomysł, ale również ciekawe i pożyteczne zajęcie. Kotka nie mogła się już doczekać, a nie minęła nawet chwila. Z ciekawością zastrzygła uszami. Może kocur polubił ją na tyle, że chce spędzić z nią trochę więcej czasu? Szyszka nie miała nic przeciwko temu. Wieczór upłynął im na przyjemnych rozmowach, dzięki którym mogli się lepiej poznać. Szczerze musiała przyznać, że wojownik ją zaintrygował. Polubiła go i była ciekawa, czy ta znajomość rozwinie się dalej. W końcu zawsze fajnie jest mieć więcej niż jednego przyjaciela, a Sokół raczej nie należał do kotów, którym ciężko byłoby zaufać.
-Jasne, brzmi jak dobry plan.-skinęła głową, odpowiadając radosnym tonem.-Nawet nie musimy się spieszyć, do wschodu słońca jeszcze co najmniej kilka przeskoków.
Wstała ze swojej wygodnej pozycji. Oczy jej błyszczały, chociaż w ciemności panującej obecnie w obozie, ciężko było to zobaczyć. Machnęła ogonem z ekscytacji. Szybko zawróciła do legowiska, gdzie mieszkała z resztą uczniów, rzucając tylko przez ramię "zaraz wracam". Droga nie minęła jej dużo czasu. Wkrótce zagłębiona w półmroku legowiska, rozglądała się w poszukiwaniu jakiegoś
kolegi. Na samym początku chciała zabrać brata, ale ten smacznie spał, a ona nie miała serca go budzić. Dlatego też wybrała innego pobratymca, tykając go łapką tak długo, dopóki ten się nie obudził. Gągoł, otworzył pysk w szerokim ziewnięciu, przeciągając się niemal od razu. Wyglądał na zdenerwowanego niespodziewaną pobudką. Raczej często takie coś ze strony Szyszki się nie zdarzało. Zazwyczaj kotka cicho wymykała się, próbując nie nadepnąć nikomu na ogon, czy zbudzić głośnym szelestem. Ciężko było zrozumieć, dlaczego po prostu nie można poszerzyć legowisk i ułatwić wszystkim członkom klanu życia.
Wywróciła oczami, widząc upór u kolegi.
-Ruszaj się. Sam narzekasz, że nigdzie nie wychodzisz, a gdy trafia się taka okazja, lenisz się jak mysz w Porze Nagich Drzew.
-Odezwała się.-mruknął, mrugając oczami.-Wybacz, że wolę spać, niż oglądać jak sobie wesoło polujecie. Zwierzyna o tej porze raczej śpi.
-Skąd wiesz, jeśli nigdy nie próbowałeś?-rzuciła psotnie, po czym trzepnęła go ogonem w ucho.-No już, wstawaj. Czekam na zewnątrz.
Wróciła do Sokoła, z wysoko uniesionym ogonem. Posłała mu zadowolone spojrzenie. Zapewne wojownikowi nie będzie do śmiechu, że wybiera się na polowanie z dwójką uczniów. Szyszka poruszyła wąsami. W sumie, to ona wkrótce ukończy swoje szkolenie, co brzmiało bardzo zachęcająco.
-W takim razie chodźmy.-miauknął wojownik, widząc zmierzającego wolno w ich kierunku Gągoła. Kotka nie zwróciła na niego większej uwagi, wpatrzona czujnie w syna Płomykówki. Gdy wypowiedział te słowa, nie czekając, rzuciła się w stronę wyjścia z obozu.
-Uwielbiam polować!-zaśmiała się, pędząc przed siebie.
-Widzę.-odpowiedział ze śmiechem Sokół, obserwując jej poczynania. Szyszka zatrzymała się otóż, gdy dotarli na odpowiedni teren do polowań. Nie była przecież młodszą uczennicą, żeby tak po prostu wystraszyć całą zwierzynę. Zaszurała łapą po ziemi, w oczekiwaniu na swoich kompanów. Sokół pojawił się jedno uderzenie serca później.
-Masz doświadczenie w bieganiu, czy jak?-zachichotała.
-Powiedzmy, że czasami zdarza mi się spóźniać na patrole.-odparł, z lekkim uśmiechem. Szyszka skinęła głową, potwierdzając, że go usłyszała i machnęła ogonem.-Zaczynamy? Zwierzyna sama się nie złapie.
-Racja, racja.-miauknęła, pośpiesznie się rozglądając. Niestety przez ciemność, na pewno nie udałoby jej się odnaleźć wzrokiem zwierzyny łownej. Dlatego też, otworzyła pysk, by zasmakować powietrza. Przy tym również zaczęła węszyć. W tej chwili, skupiła się tylko na tym. Wszystko przestało mieć znaczenie - dźwięki kroków, cichy szelest listy, chłodne powietrze i wszystkie sprawy, które zostawiła niezałatwione w obozie.
Opłaciło się. Zapach jaszczurki był na tyle wyraźny, że kotka przypadła do odpowiedniej pozycji. Skradała się wolno, bez szmeru, wystawiając przy tym pazury. Będąc już blisko, oderwała się od ziemi, wskakując prosto na zwinne zwierzątko. Zanim pisnęło zdziwione, zdołała je upolować. Z satysfakcją, odwróciła się w stronę kompanów. Była zadowolona, że udało jej się popisać swoimi umiejętnościami przy tak dobrym wojowniku, jakim był Sokół. Ułożyła martwą jaszczurkę między łapkami, wpatrując się z uwagą w starszego kota.
-Teraz ty.-zamruczała.
Ta noc mogła dłużyć się w nieskończoność, a chociaż wszystkie gwiazdy okryły już nocne niebo, Szyszka wcale nie czuła się zmęczona. Miała dużo energii, którą zamierzała wykorzystać. Błyszczącymi oczami, przyglądała się poczynaniom Sokoła, gdy to on rozpoczął swoją próbę upolowania zdobyczy. Co jak co, ale w jego towarzystwie, nie czuła się ani trochę skrępowana i niemal zapomniała o tym, jak to go przewróciła jeszcze w obozie.
<Sokole?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz