**jeszcze przed epidemią**
- Uważam, że póki pogoda się nie zmieni, będziesz mogła zostać w obozie, a później zobaczymy. - mruknął Lider. - jednak, Wilcze Serce, twoim dodatkowym obowiązkiem, będzie pilnowanie jej i zajmowanie się nią, do tego będziesz pomagać medyczce w codziennych obowiązkach. Potraktuj to jako nauczkę. A teraz, zaprowadź ją do legowiska wojowników.
Zielonooki, dymny kocur machnął ogonem i wrócił do swoich spraw. W tym samym momencie zbliżył się do niej jej wybawiciel i w ciszy zaprowadził do miejsca pierwszego incydentu. Sen, aż do momentu znalezienia w samym, względnie bezpiecznym kącie legowiska milczała. Większość kotów była już na zewnątrz, bo kto by mógł spać przy takim hałasie. A więc byli tu tylko we dwójkę.
- Jesteś... Wilcze Serce, tak? - zapytała cicho, drapiąc łapą o ziemię.
Czarny kocur od razu się wyszczerzył i przytaknął.
- A ty nazywasz się...? - mruknął pytająco.
- Sen. Po prostu Sen. - odpowiedziała, unikając kontaktu wzrokowego. - jeśli mam tutaj trochę pobyć... opowiesz mi coś o tym miejscu i jego... mieszkańcach?
- Cóż, jasne. Ten dymny futrzak, to nasz lider - Błotnista Gwiazda. Ten drugi, liliowy - to Igła. Jak już mogłaś się przekonać na własnej skórze... nie należy do najmilszych. - jego wzrok przez chwilę był lodowaty, jednak po chwili potrząsnał głową po czym kontynuował - Są jeszcze inni wojownicy, tacy jak ja, jesteśmy najliczniejszą grupą. Po za tym są uczniowie, kocięta, karmicielki, medycy i starsi. - złotooki tłumaczył jej jeszcze dużo rzeczy, ale jak na pierwszy raz było to aż za dużo. Do tego często wspomniał o "Klanie Gwiazdy", który był miejscem, do którego trafiały wszystkie koty w niego wierzące, po śmierci, chociaż on miał co do tego wątpliwości.
Minęło za ledwie pół księżyca, a już Sen czuła się jak w domu. Pomimo krzywych spojrzeń i obcych zapachów, było tu naprawdę przyjemnie. Do tego czas umilał jej nowy "kolega", Wilczek. Opowiadał jej różne historie ze swojego życia, uczył ją o klanach, rangach, a Senna często pomagała mu w jego dodatkowych obowiązkach, segregując zioła, czy zgniatając coś, jak to robiła medyczka. Właśnie w tym okresie, zdecydowała się zapytać lidera klanu Wilka, Błotnistą Gwiazdę, o to, czy może zostać oficjalną członkinią klanu Wilka. Dużo by teraz opisywać, jak się ucieszyła, gdyż odpowiedź brzmiała tak! Z ceremonii nie pamiętała dużo, wszystko działo się tak szybko. W każdym bądź razie, jej nowe imię, brzmiało Senna Łapa, a jej nowym mentorem był Wilcze Serce! Miała szczerą nadzieję, że kocur też się chociaż trochę z tego cieszy. Naprawdę. Bo pomimo, że przez nią musiał się grzebać w tych aż nazbyt pachnących ziołach, to chyba jej towarzystwo nie należało do najgorszych, racja?
***
Senna Łapa czekała cicho przycupnięta między gęstą roślinnością, aż jej cel się zbliży. Brzuch był przy ziemi, ogon położony tuż nad glebą. Kiedy usłyszała skrzypienie ostatnich zasp śniegu, pod czyimiś łapami wstrzymała oddech. Długie, ciemne kończyny były kilka kroków od kryjówki kocicy. Tak. To był ten moment. Uczennica wystrzeliła zza krzewów, uderzyła w niego, ten stracił równowagę, po czym kotka znowu odskoczyła na bezpieczną odległość. Zaczęła się walka wręcz. Ze wściekłością uderzała w przeciwnika, nawet zręcznie unikając jego ciosów. Wyczuła moment. Natarła całą swoją siłą na złotookiego, który następnie przewrócił się. Doskoczyła do niego, zanim zdołał się podnieść i złapała go zębami za krtań.
- Dobra, już już, khe, złaź... - kaszlnął Wilcze Serce.
- Jak mi poszło? - spytała zdyszana, uwalając się obok mentora.
- Powinnaś popracować nad techniką, bo takie przypadkowe ataki nie zrobią wrażenia na przeciwniku, a wręcz go rozbawią. Musisz bardziej przemyśleć swoje działania. - mruknął Wilcze Serce. - I tak czy siak, dawałem Ci fory...
- Taa, jasne! - roześmiała się Sen. - tak sobie mów, Wilczku i tak wszyscy wiemy, że po prostu już Cię przewyższyłam!
Kocur wywrócił oczami, po czym wstał i otrzepał się z resztek śniegu. Dopiero teraz Senna zauważyła, jak śmiesznie jej mentor wygląda. Na środku jego czoła, znajdował jakiś rzep. Kotka ledwo powstrzymała się od śmiechu. Kąciki jej mordki powędrowały do góry, kiedy Wilcze Serce rzucił jej pytające spojrzenie.
- Rzepik... - mruknęła, po czym wskazała ogonem kulkę znajdującą się na środku łebka czarnucha. - o, widzisz?
< Wilczuś? ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz