Bura wojowniczka siedziała przed legowiskiem wojowników przeżuwając resztki pokarmu. Co jakiś czas podnosiła wzrok i ponuro penetrowała zakątki obozu. Nad klanem Wilka zawisło widmo śmierci zbierające swoje żniwa w wojownikach i starszyźnie. W powietrzu unosił się duszący zapach choroby, a z legowiska medyka co wschód słońca wynoszono nowe ciała.
Kocica odkaszlnęła pozbywając się resztek futra z języka. Podniosła wzrok napotykając szare, burzowe chmury, z których za chwilę miał lunąć deszcz. Warknęła wyrażając rozdrażnienie pogodą i skierowała się do pogrążonego w ciszy lasu.
Cętkowany Liść zatopiła pazury głęboko w błocie niecierpliwie poruszając ogonem. Jak klan miał przeżyć kiedy ona nie potrafiła złapać okazjonalnie pojawiającej się zwierzyny? Miała ochotę po prostu przestać to wszystko robić, uciec z tego pustego lasu i panoszącej się zarazy, od oczekiwania na śmierć. Presja, że i tym razem nie przyniesie pobratymcom nic do jedzenia ściskała jej serce, podobnie jak poczucie winy za własny brak umiejętności. Jak więc mogła uczyć już drugiego ucznia? Borsucza Gwiazda i Błotnista Gwiazda upadli na głowę dając jej terminatorów do wyszkolenia.
Bura zacisnęła zęby słysząc jak krople zaczynają bębnić o liście drzew aby po chwili zlecieć na jej futro. Pochyliła się do pozycji łowieckiej i podnosząc ogon z błota starała się wywęszyć potencjalną zdobycz. W stojącym powietrzu trudno było cokolwiek wyczuć poza rześkim zapachem wilgotnego lasu. Na szczęście wzrok wojowniczki jeszcze nie szwankował na tyle by przeoczyła ona ruch pod krzewem, mocniejszy niż zwykły podmuch wiatru, którego zresztą aktualnie nie było. Powoli skradając się do nornicy starała się by spod jej łap nie wydobył się żaden odgłos. Wytężając zmysły zbliżyła się do zwierzęcia na odległość jednego skoku. O dziwo skupiona na zdobyczy nie zwróciła uwagi na dość śliski grunt. Jej tylne łapy poślizgnęły się gdy ta spróbowała wyskoczyć. Pysk wylądował równo przed zdezorientowanym jedzeniem, którego chwilę potem już nie było. Kocica syknęła rozsierdzona egoistycznym zachowaniem nornicy. Członkowie jej klanu giną, a to małoistotne zwierzątko nie ma ani krzty zrozumienia i nie umie podzielić się swoim ogonem rozdając potrzebującym!
Wojowniczka szybkim i burzliwym krokiem szła przez las płosząc wszelką zwierzynę. Przemoczona dotarła do obozu i nie zważając na nic wparowała do legowiska wojowników. Pech, a raczej nieuwaga i tym razem dały się we znaki. Kocica przewróciła się o ciało leżące w wejściu. Szybko się jednak otrząsnęła i wstała z ziemi strosząc mokre futro, w tym także rozbryzgując kropelki wody na współklanowiczów.
- Jak leziesz rozlazły ślimaku?! – wykrzyknęła bluzgając śliną na wpół przytomnego, półłysego kota.
<Jak leżysz rozlazły Wilku?!>
Kocham xD
OdpowiedzUsuńMiło Cię widzieć :>