Świetlista gapiła się na ubłoconą kotkę jeszcze chwilę, po czym potrząsnęła łebkiem.
- Gdzie tam! Do zachodu słońca nie znajdą nikogo tak odważnego, żeby mógł się zmierzyć z przerażającą Nocną Łapą - miauknęła przesadnie poważnym głosem. - Kocięta Klanu Burzy będą się trzęsły, słuchając opowieści o potworze ze strumienia, który pożera wojowników!
Młodsza kotka zaśmiała się złowieszczo, znów wczuwając się w rolę strasznego stwora. Wystarczyło, że wojowniczka straciła na chwilę swoją zwyczajową czujność, żeby rzuciła się znienacka w jej stronę, wyjąc przy tym, jak chór rozeźlonych wilków. Świetlistej ledwie udało się odturlać na bok.
- Grrr! - warknęła córka Borsuczej Gwiazdy niczym najprawdziwszy borsuk, ponawiając atak. Tym razem jej łapy dosięgły burzowiczki, która zaczęła zażarcie się bronić. Po kilkunastu uderzeniach serca miotania się, szarpania i kopania calico udało się przyszpilić Nocną do ziemi. Nie korzystała jednak długo z wygranej; usiadła obok, patrząc tylko na kotkę wzrokiem pełnym pretensji.
- Spójrz tylko, co żeś narobiła, Bagienny Potworze! - prychnęła z symulowanym oburzeniem. - To futro schnie księżyce! Jak niby mam je teraz wysuszyć?
Sierść Świetlistego Potoku, która powoli zaczynała już wysychać po beztroskim chlapaniu się w rzeczce, teraz znów powilgotniała po kontakcie z mokrym - i wciąż trochę zabrudzonym - futrem Nocnej Łapy. Co prawda opóźniało to jej powrót do normalnego stanu najwyżej o czas potrzebny kotu na dotarcie z obozu do Wielkiego Drzewa, ale zawsze dawało jakiś pretekst.
Młodsza szylkretka nie odpowiedziała od razu. Zamiast tego wbiła w przyjaciółkę ciekawskie spojrzenie bystrych oczu. Świetlista poczuła się nieswojo. Znała to uczucie aż za dobrze i im więcej razy się pojawiało, tym bardziej go nienawidziła. Strach przed tym, że znowu nieświadomie powiedziała coś nie tak, coś źle zrobiła, a rozmówca, jakby mało było związanego z konwersacją stresu, obraził się lub choćby poczuł niezręcznie. Nawiedzał ją przy prawie każdym kontakcie ze współklanowiczami. Chociaż był to tylko krótki moment, uderzenie serca ciszy, które wcale nie dawało powodów, by się nim przejmować, temu okropnemu uczuciu udało się już ukłuć wojowniczkę.
- Jakoś mówisz więcej, niż kiedy cię ostatnio spotkałam - stwierdziła Nocna pytającym tonem. Świetlisty Potok niemal odetchnęła z ulgą. O to chodziło? Skarciła samą siebie za paranoiczne zamartwianie się.
- Nie wolno mi? - spytała, z pewnym zaskoczeniem uświadamiając sobie, że faktycznie, z czarno-rudą uczennicą rozmawia jej się lepiej, niż z innymi kotami. Cóż, najwyraźniej wspólne walki o życie w wezbranych strumieniach ułatwiają budowanie relacji. Potrząsnęła głową, wracając myślami do Nocnej Łapy, na której pyszczku malowało się coś jakby zadowolenie. - Nie wymigasz się tak łatwo! Lepiej powiedz, jak mam wyschnąć.
- Hmmm... - kotka zastanawiała się chwilę, ale niezbyt długą. Co powiesz na wyścig?
Przez moment Świetlista zupełnie nie wiedziała, co powiedzieć. Proponowanie wyścigu członkowi Klanu Burzy było pomysłem mysiego móżdżku - polujące na króliki koty nie od dziś słynęły z szybkości. Chociaż Nocna była narwana, to rozumu zwykle jej nie brakowało... Nie, ona musiała mieć plan. Jaki, tego jeszcze calico nie wiedziała, ale jakiś z pewnością, gdyż w przeciwnym razie na jej pyszczku nie byłoby tego uśmieszku. Zmrużyła oczy.
- Gdzie chcesz się ścigać? Tutaj - machnięciem ogona wskazała polankę, na której odbywały się zgromadzenia, pełną poprzewracanych drzew - nie ma zbyt wiele miejsca, a wchodzenie na terytorium innego klanu jest niezgodne z kodeksem.
- Możemy ustalić metę przy Czterech Siostrach - kontynuowała młodsza kotka entuzjastycznie. - Pobiegniesz swoją stroną strumienia, a ja moją. Wyschniesz sobie, zanim się zorientujesz!
Świetlista przyjrzała się jeszcze przyjaciółce podejrzliwie, po czym przeskoczyła rzeczkę i wylądowała w trawie na terytorium Klanu Burzy.
- Dobrze. Ale tym razem twoje zastępy latających wiewiórów ci nie pomogą! - parsknęła, rozciągając łapy w przygotowaniu do biegu.
Zauważyła, że przeciwna strona granicy pełna jest różnego rodzaju krzaków i zarośli. Ciężko byłoby się przez nie przedrzeć, a tym bardziej biec.
Cokolwiek wymyśliła sobie Nocna, będzie ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz