Pf, specjalną. Co to w ogóle miało być? Czapli Potok na pewno coś kręcił! Na-pew-no! Calico była wręcz święcie o tym przekonana, więc fuknęła niezadowolona, marszcząc śmiesznie nosek. Skoro mam Brzoskwinka taka jest, to ona też chce!
- Ja też chcę być jak mama Brzoskwinka! - pisnęła podekscytowana, na słowa swego mentora. Czekoladowy pręgowany kocur popatrzył na nią nieźle zdziwiony, przechylając łeb na bok. Fiołek popatrzyła na swojego cudownego wujka, a jej pyszczek rozjaśnił jeszcze większy uśmiech, niż przedtem.
- Oh Fiołeczku... Jak ci to wyjaśnić? - zaczął lekko zmieszany kocur, kaszląc ostentacyjnie - To nie możliwe - dodał szybko, robiąc kółka łapą w trawie.
- Jak to?! - Fiołkowa Łapa otworzyła szeroko pyszczek w zdziwieniu. Nie wiedziała co powiedzieć. Dosłownie czuła, jak jej marzenia legły w gruzach, zaś gdzieś w tle dało się słyszeć dźwięk złamanego serduszka.
- Bo wiesz mała... Brzoskwinka to tak naprawdę kocur. Po prostu czuję się kotką - syn Białej Sadzawki kaszlnął głośno, spoglądając na córkę swojej siostry - No już, uszy do góry. Skończymy ten trening, mała - liznął ją po policzku mrucząc przy tym donośnie. Dwa koty ruszyły kontynuować trening.
~*~
Minęło trochę czasu od tego treningu. Jedna lekcja przewijała się za drugą. Dzień za dniem Fiołkowa Łapa uczyła się wszystkiego, czego potrzebowała. Trzeba było przyznać - Czapli Potok był najlepszym mentorem, jakiego tylko mogła otrzymać.
Nocnej Gwiazdy już nie było. Nikt nie wiedział, dlaczego odszedł. Fakt, przyczynę znano, jednak motywy, jakie nimi kierowały... Cóż... To zapewne zostanie jedną wielką tajemnicą. Jeśli Fiołeczek mogła być szczera, to nie było jej go żal. Nie znosiła swojego dziadka, jednak rozpacz jej mamy Brzoskwinki oraz babci, Złotej Melodii łamał jej kruchutkie serduszko na milion kawałków. Nie wiedziała co począć, ze wszystkich sił starała się je wspierać, pocieszać. Po prostu robić wszystko, żeby wiedziały, że nie są same.
Ten dzień jednak zapowiadała się spokojnie. Wczoraj jej matka - Ciernista Łodyga, wróciła z wyprawy do Księżycowej Zatoczki, wraz z nowym imieniem Ciernistej Gwiazdy, oraz dziewięcioma życiami. Szylkretka była potwornie dumna ze swojej mamy, gdy tylko radosny tłum burzowiczów dał jej spokój, młoda kotka szybko pobiegła do mamy i uściskała ją ze wszystkich sił.
Teraz siedziała w tłumie, gdy bura przywódczyni wezwała zebranie klanu. Zaś kiedy kazała wystąpić na środek jej oraz Orlej Łapie, serduszko wnuczki Cienistego Pazura zaczęło szybciej bić.
- Ja, Ciernista Gwiazda, przywódca Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tych uczni. Trenowali pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go ich jako kolejnych wojowników. Fiołkowa Łapo, Orla Łapo czy przysięgacie przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
- Przysięgamy! - rodzeństwo zawołało chórem.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję wam imiona wojowników. Fiołkowa Łapo, od tej pory będziesz znana jako Fiołkowa Bryza. Zaś ty, Orla Lapo, zwać się będziesz Orlim Trzepotem. Klan Gwiazdy cieni wasze waleczne serca, oddanie, spryt i siłę, oraz wita was jako nowych wojowników Klanu Burzy.
Pośród klanowiczów wybuchła wrzawa. Wszystkie koty skandowały imiona dwójki nowych wojowników, podchodząc do każdego z osobna i gratulując im tytułów.
- No, Fiołeczku, gratulacje - uśmiechnął się Czapli Potok, podchodząc do siostrzenicy. Ta uśmiechnęła się ze łzami w oku, po czym rzuciła się na kocura, przewracając go i od razu wtulając się w jego miękkie futro.
- Dziękuję, wujku. Bez ciebie nigdy by mi się nie udało. Dziękuję... Bardzo cię kocham - wyszeptała w jego futro, rozklejając się na dobre.
< Wujcio Czapleł? uwu >
fiołeczek to najlepsza buba na blogu, kocham ją całym serduszkiem
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym
Usuń