— Migoczące Niebo! — wojowniczka drgnęła zdziwiona, gdy jej przyjaciółka zawołała ją z daleka. Cierń nie miała przecież w zwyczaju robić podobnych rzeczy. Gdy coś od ciebie chciała, po prostu pochodziła i mówiła prosto z mostu, o co jej chodzi. Ten fakt sprawił, że szylkretka niemalże natychmiast odwróciła się i ruszyła w kierunku kotki.
— Czy coś się stało, Ciernista Łodygo? — zapytała. Dawna uczennica jej matki pokiwała głową, chociaż z początku z wolna.
— Dowiedziałam się czegoś — szepnęła — o sobie. I po części, także o tobie. Pomyślałam, że powinnaś wiedzieć, ale... To nie jest dobre miejsce. Co powiesz na spacer?
Kotka uśmiechnęła się, a w jej oczach przez chwilę błyszczało to dawne zaciekawienie.
— Jasne — mruknęła — chodźmy.
Przyszła liderka i jej przyszła zastępczyni opuściły obóz.
— Czy coś się stało, Ciernista Łodygo? — zapytała. Dawna uczennica jej matki pokiwała głową, chociaż z początku z wolna.
— Dowiedziałam się czegoś — szepnęła — o sobie. I po części, także o tobie. Pomyślałam, że powinnaś wiedzieć, ale... To nie jest dobre miejsce. Co powiesz na spacer?
Kotka uśmiechnęła się, a w jej oczach przez chwilę błyszczało to dawne zaciekawienie.
— Jasne — mruknęła — chodźmy.
Przyszła liderka i jej przyszła zastępczyni opuściły obóz.
~*~
Wyznaczyła właśnie wieczorny patrol i miała udać się na spoczynek, gdy do jej boku dostąpiła całkiem spora, biała sylwetka. Ciernista Łodyga uśmiechnęła się ciepło, wiedząc matkę. Mimo iż nie miały dużo czasu dla siebie nazwzajem, zastępczyni bardzo ją kochała i chciała, aby kocica czuła się dobrze. To był jeden z powodów, dla którego burą tak bardzo denerwowały rządy Nocnej Gwiazdy. Jasnej kotce niedługo stuknie dziewięćdziesiąt księżyców, a nadal była wojowniczką. Co prawda Cierń nie wysyłała jej na patrole, ani nic w tym stylu, ale sama świadomość, że kocica mogłaby dostać ucznia, czy zostać wysłana do walki, przerażała ją. A ten debil, Nocny, miał w głębokim poważaniu, co mówiła tak długo, aż nie zaczynało go to irytować. Cóż, w sprawie Białej Sadzawki nie osiagnela jeszcze odpowiedniego stopnia irytacji lidera.
— Kochanie, chciałabym z tobą porozmawiać — powiedziała spokojnie jej mama, jednak Cierń dostrzegła w zielonych oczach pewną... Niepewność? Strach? Czy ten debil kazał jej zrobić coś, czego nie chciała? Czy Ciernista ma zacząć żałować, że wtrąciła się w jego samobójstwo?
— Jasne, mamo — powiedziała czule, starając się dodać jej otuchy. Zupełnie tak, jak Cierń i Migotka kilka godzin potem, kotki udały się na spacer, chociaż wcale sobie tego na wzajem nie komunikowały. Samo tak wyszło. Gdy były już dostatecznie daleko od obozu, Biała westchnęła.
— Gołym okiem widać, że Nocna Gwiazda słabnie, a ty niedługo zostaniesz liderką — zaczęła jej matka, a ona nie była pewna, do czego zmierza. Przez moment przeszło jej przez myśl, że rodzicielka chciała ją poprosić, aby sama przeprowadziła ceremonię. Cierń z dnia na dzień coraz bardziej była do tego zdolna i teraz wystarczyło chociażby słowo kogoś bardziej starszego i doświadczonego od niej, aby sama zaczęła mianować, powołując się na Gwiezdnych. Może i Nocna Gwiazda był dupa, a nie lider, ale bura nie chciała, aby cierpieli na tym burzanie. — Zanim to się stanie, chciałabym, abyś coś wiedziała.
Cierń przechyliła łeb, patrząc na swoją matkę.
— Co to takiego, mamo?
Biała uśmiechnęła się nieśmiało.
— Dotyczy to mnie, oraz twojego ojca i szczerzę wolę, abym ja ci to przekazała, niż on.
Jej ojca? Ojca jej, Ćmieho Trzepotu i Księżycowej Łapy? Cierniu stanęła w miejscu, wpatrując się w rodzicielkę w zdumieniu. Nigdy nie poruszały tego tematu, więc dlaczego teraz? I czemu to on miałby jej to przekazać?
— D-dobrze... — Zastępczyni ze zdumieniem odkryła własne speszenie. — W takim razie mów, mamo.
Biała pokiwała łbem. Krótką chwilę czule wpatrowała się w swoją najstarszą żywą latorośl, po czym westchnęła.
— Księżyce temu Klan Burzy nie miał się najlepiej. Brakowało nam kociąt, a nie było tutaj zbyt wiele par, aby począć nowe potomstwo. Zarówno ja, jak i twój ojciec byliśmy dość młody, w zasadzie on niedawno został wojownikiem. Nie byliśmy sobą w żaden "romantyczny" sposób zainteresowani, kolega po fachu i tyle. Moja decyzja była dość zaskakująca, jednak wiedziałam, że pomoże naszemu klanowi. Poprosiłam twojego ojca, aby, cóż... Zrobił mi kociaki. Obiecałam mu, że to pozostanie w tajemnicy, że nikt nie będzie wiedział, że to jego. Jesteś do niego bardzo podobna, wiesz?
Ciernista przez moment w szoku wpatrywała się w swoją matkę. Była do niego podobna? Ona i Burzowe Serce byli niczym dwie krople wody, ale on nie był na pewno jej ojcem. Zatem... Czy to Cienistu Pazur?
— Ale dlaczego? Czemu nie mogliście nic powiedzieć? — zapytała cicho. — Przecież mioty bez partnerstwa się zdarzają...
Biała uśmiechnęła się smutno.
— Nie zdarzały się u nas, skarbie. W Klanie Burzy musiałaś kogoś bardzo, bardzo kochać, abyś mogła mieć z nim kociaki. Byliśmy, cóż, tradycjonalistami. Muszę przyznać, że trochę się zmieniło, po części za sprawą twojego pokolenia. Ciernista Łodygo, myślę, że wiesz, o kim mówię, prawda?
Cierń pokiwała powoli, smętnie głową. Oczywiście, że wiedziała.
— Moim ojcem jest Cienisty Pazur, prawda? — zapytała cicho.
— Kochanie, chciałabym z tobą porozmawiać — powiedziała spokojnie jej mama, jednak Cierń dostrzegła w zielonych oczach pewną... Niepewność? Strach? Czy ten debil kazał jej zrobić coś, czego nie chciała? Czy Ciernista ma zacząć żałować, że wtrąciła się w jego samobójstwo?
— Jasne, mamo — powiedziała czule, starając się dodać jej otuchy. Zupełnie tak, jak Cierń i Migotka kilka godzin potem, kotki udały się na spacer, chociaż wcale sobie tego na wzajem nie komunikowały. Samo tak wyszło. Gdy były już dostatecznie daleko od obozu, Biała westchnęła.
— Gołym okiem widać, że Nocna Gwiazda słabnie, a ty niedługo zostaniesz liderką — zaczęła jej matka, a ona nie była pewna, do czego zmierza. Przez moment przeszło jej przez myśl, że rodzicielka chciała ją poprosić, aby sama przeprowadziła ceremonię. Cierń z dnia na dzień coraz bardziej była do tego zdolna i teraz wystarczyło chociażby słowo kogoś bardziej starszego i doświadczonego od niej, aby sama zaczęła mianować, powołując się na Gwiezdnych. Może i Nocna Gwiazda był dupa, a nie lider, ale bura nie chciała, aby cierpieli na tym burzanie. — Zanim to się stanie, chciałabym, abyś coś wiedziała.
Cierń przechyliła łeb, patrząc na swoją matkę.
— Co to takiego, mamo?
Biała uśmiechnęła się nieśmiało.
— Dotyczy to mnie, oraz twojego ojca i szczerzę wolę, abym ja ci to przekazała, niż on.
Jej ojca? Ojca jej, Ćmieho Trzepotu i Księżycowej Łapy? Cierniu stanęła w miejscu, wpatrując się w rodzicielkę w zdumieniu. Nigdy nie poruszały tego tematu, więc dlaczego teraz? I czemu to on miałby jej to przekazać?
— D-dobrze... — Zastępczyni ze zdumieniem odkryła własne speszenie. — W takim razie mów, mamo.
Biała pokiwała łbem. Krótką chwilę czule wpatrowała się w swoją najstarszą żywą latorośl, po czym westchnęła.
— Księżyce temu Klan Burzy nie miał się najlepiej. Brakowało nam kociąt, a nie było tutaj zbyt wiele par, aby począć nowe potomstwo. Zarówno ja, jak i twój ojciec byliśmy dość młody, w zasadzie on niedawno został wojownikiem. Nie byliśmy sobą w żaden "romantyczny" sposób zainteresowani, kolega po fachu i tyle. Moja decyzja była dość zaskakująca, jednak wiedziałam, że pomoże naszemu klanowi. Poprosiłam twojego ojca, aby, cóż... Zrobił mi kociaki. Obiecałam mu, że to pozostanie w tajemnicy, że nikt nie będzie wiedział, że to jego. Jesteś do niego bardzo podobna, wiesz?
Ciernista przez moment w szoku wpatrywała się w swoją matkę. Była do niego podobna? Ona i Burzowe Serce byli niczym dwie krople wody, ale on nie był na pewno jej ojcem. Zatem... Czy to Cienistu Pazur?
— Ale dlaczego? Czemu nie mogliście nic powiedzieć? — zapytała cicho. — Przecież mioty bez partnerstwa się zdarzają...
Biała uśmiechnęła się smutno.
— Nie zdarzały się u nas, skarbie. W Klanie Burzy musiałaś kogoś bardzo, bardzo kochać, abyś mogła mieć z nim kociaki. Byliśmy, cóż, tradycjonalistami. Muszę przyznać, że trochę się zmieniło, po części za sprawą twojego pokolenia. Ciernista Łodygo, myślę, że wiesz, o kim mówię, prawda?
Cierń pokiwała powoli, smętnie głową. Oczywiście, że wiedziała.
— Moim ojcem jest Cienisty Pazur, prawda? — zapytała cicho.
~*~
Ciernista Łodyga zakończyła swoją historię, patrząc ukradkiem na przyjaciółkę. Migoczące Niebo słuchała jej uważnie i ani myślała przerwać zastępczyni, nim ta nie zamknie wypowiedzi. Ciernista westchnęła ciężko.
— To chyba wszystko — oznajmiła w końcu. Migotka przez chwilę Milczała.
— A... Leśna Łapa, Czapli Potok i Błękitna Cętka? Jak jest z nimi? — zapytała niepewnie. Cierń pokręciła głową.
— Mama mówiła, że to jednorazowa sytuacja. Ich ojcem jest jakiś samotnik...
Migotka wypuściła powietrze, jakby z ulgą, po czym spojrzała poważnie na swoją... Cóż, przybraną siostrę? A może przyrodnią? Kto wie, czy ta cała historia z Albertem była prawdą...
— To oznacza, że jesteś... — Oplotła wzrokiem całą sylwetkę Ciernia i wszelkie wątpliwości wyparowały. To przecież było oczywiste. Wyglądała jak chudsza i młodsza wersja Korowej Skóry!
— Córką twojego ojca — szepnęła Ciernista Łodyga.
— To chyba wszystko — oznajmiła w końcu. Migotka przez chwilę Milczała.
— A... Leśna Łapa, Czapli Potok i Błękitna Cętka? Jak jest z nimi? — zapytała niepewnie. Cierń pokręciła głową.
— Mama mówiła, że to jednorazowa sytuacja. Ich ojcem jest jakiś samotnik...
Migotka wypuściła powietrze, jakby z ulgą, po czym spojrzała poważnie na swoją... Cóż, przybraną siostrę? A może przyrodnią? Kto wie, czy ta cała historia z Albertem była prawdą...
— To oznacza, że jesteś... — Oplotła wzrokiem całą sylwetkę Ciernia i wszelkie wątpliwości wyparowały. To przecież było oczywiste. Wyglądała jak chudsza i młodsza wersja Korowej Skóry!
— Córką twojego ojca — szepnęła Ciernista Łodyga.
< Migacz? :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz