Kiedy Pyłek wtulała się w Czapli Potok, miała wrażenie, jakby był... inny. Nie w złym kontekście, po postu, kiedy kotka leżała obok niego czuła jakby siedziała obok kogoś bliższego, niż obcy kot, którego poznała dopiero przed ostatnim wschodem słońca. Tak naprawdę sama nie wiedziała co o tym myśleć, dlatego po prostu wypuściła głęboko powietrze i zamknęła oczy. Czuła jak powoli odpływa jej podświadomość, dlatego starała się unieść powieki, ale na próżno. Zanim się obejrzała, po prostu zasnęła.
"Pyłek spojrzała na matkę, która szła powoli przy niej, a w jej oczach błyszczała macierzyńska opiekuńczość. Chmury płynęły leniwie, a ptaszki ćwierkały, jak gdyby zapowiadając szczęście. Idąc dalej kotki, wchodziły dalej w mgłę, która robiła się coraz gęstsza i gęstsza. Kiedy zielonooką wyszła, jej matka została w tyle, jak gdyby nie mogła być dalej. Słychać było szydercze śmiech, coraz głośniejsze... i głośniejsze..."
Otworzyła nagle oczy i poderwała się, rozglądając się wokoło. Biała Sadzawka siedziała razem z jakimś kudłatym kocurem, a gdzieś wokół nich kręciła się ta mała, liliowa koteczka. Promienie słońca wpadły do korki, świadcząc o tym, że zapewne było trochę po szczytowaniu słońca. Pyłek ziewnęła i przeciągnęła się. Jej futerko było o wiele czystsze niż wcześniej, przez co kotka przypomniała sobie, co stało się przed zaśnięciem. Zamrugała kilkukrotnie i rozglądnęła się ponownie. Czapli Potok zniknął, ale nadal czuła jego niewyraźny zapach.
- Oh, obudziłaś się! - Powiedziała po chwili Biała Sadzawka, uśmiechając się promiennie - Wyspałaś się? Czapli Potok siedział tutaj większość czasu i twierdził, że coś mamrotałaś.
Pyłek zamrugała kilka razy. Ten kocur naprawdę ją zadziwiał, zdawał się polubić ją mimo tego, że praktycznie jej nie znał. A może po prostu ją obserwował, bo właśnie jej nie ufał? Zastanawiające.
- T-mh-tak. - Wymamrotała Pyłek, szurając łapką, kiedy nagle do jej uszu dobiegł melodyjny i delikatny głos:
-Oh, a więc to ty jesteś Pyłek. Miło mi poznać, jestem Brzoskwiniowa Gałązka, jedna z wojowniczek Klanu Burzy.
Pyłek spojrzała w stronę, z której dochodził głos i zobaczyła łagodną mordkę kremowego, długowłosego... chwila, kocura? Czuła wyraźnie jego zapach, ale on zaczął mówić o sobie w rodzaju żeńskim. Pyłek czekała, aż Biała Sadzawka coś o tym powie, ale ona się nie odzywał. W końcu zielonooka zignorowała tę dziwną sytuację i nie chcąc wyjść na jakieś pośmiewisko, pytając o takie coś, po prostu pochyliła głowę na powitanie. Skoro mówi o sobie jako o kotce, to nic jej do tego. Cętkowana zmrużyła przyjaźnie oczy i zaczęła coś opowiadać o Klanie Burzy, a Pyłek słuchała jej zaciekawiona. Dziewięć żyć? Nie miała pojęcia, o co w tym wszystkim chodziło, kiedy nagle pomiędzy opowieścią Biała Sadzawka zapytała:
- Właściwie to skąd jesteś? Nie pachniesz dwunogami, właściwie to już bardziej naszymi terenami, dlatego raczej długo tutaj jesteś, prawda Pyłek?
- Tak, długo. Jestem z daleka.
- A więc... coś stało się z twoją rodziną?
Pyłek spuściła wzrok, a jej ciałko przeszedł dreszcz. Nie chciała o niej wspominać, tak bardzo chciała o niej zapomnieć. Ale czy to by było uczciwe? W małym umyśle koteczki to wyglądało jak czysty egoizm, nie wspominać o tak wspaniałej kotce, aby samej nie czuć bólu, dlatego też po dłuższej chwili wymamrotała:
- Mama... mama zniknęła, ale ja wiem, że... że umarła. Zabili ją, na pewno. W zemście.
- Oh, niech Klan Gwiazd ma ją w opiece. - Wtrąciła się Brzoskwiniowa Gałązka, a na jej łagodnym pyszczku pojawił się wyraz współczucia. Nie pytała nic o tą zemstę, przez co nieco jej ułożyło. Z początku Pyłek skupiła się jedynie na tym, jak bardzo zasmuciła kremową wieść o śmierci dla niej zupełnie nieważnej kotki, kiedy nagle zdała sobie sprawę, że nie do końca zrozumiała, o co jej chodziło. Mitted nigdy nie słyszała o czymś takim jak Klan Gwiazd, ale miała wrażenie, że było to coś ważnego. Równie ważnego co Plemię Wiecznych Łowów?
- Co to właściwie ten Klan Gwiazd? - Wypaliła w końcu cichutko, mając wrażenie, jakby było to coś oczywistego. Dreszczyk spojrzała się na Pyłek, jak gdyby nawet ona, mimo tego, że została również przyjęta do Klanu Burzy, doskonale wiedziała, o co chodzi. W końcu najstarsza z tego towarzystwa zapytała się:
- Hmy? Nie słyszałaś nigdy o Klanie Gwiazd?
- Nie... przepraszam, ale nie...
- Oh, w takim razie musimy ci wszystko o nim opowiedzieć! - Zawołała Brzoskwiniowa Gałązka i najpewniej, gdyby nje jej kudłatego futerko zrobiłby się czerwona z przejęcia. Zaczęła opowiadać o Klanie Gwiazd, a obydwie młodziutki kotki słuchał uważnie. W sumie to starsza szybko się zapędziła, dlatego minęło niezwykle dużo czasu, zanim wyszła, zostawiając kociaki, z o wiele większą dawką wiedzy niż miało być z początku.
- Bardzo lubię Brzoskwinkę, ale z pewnością gromadzi za dużo wiedzy, którą wyrzuca w najmniej oczekiwanym momencie. - Sapnęła Biała Sadzawka i przewróciła się na bok jak gdyby zmęczona tą gadaniną. Wtedy do legowiska wszedł Czapli Potok z tłustą myszą, która bujała się w jego pyszczku na boki przez swój własny ciężar. Kocur rozejrzał się niepewnie, widząc to zamieszanie, na co jego matka machnęła jedynie łapką i odezwała się:
- Wszyscy są zmęczeni opowieściami partnerki twojej siostry - Powiedziała półżartem i zaśmiała się.
W oczach Pyłek zamigotały iskierka rozbawienia, ale powstrzymała się od zachichotania. Czapli Potok widząc jej rozbawienie, uśmiechnął się i położył mysz na ziemi, a następnie odezwał się:
- Wujek Czapla starał się jak mógł, aby upolować tę mysz, a więc ma teraz nadzieję, że będzie smaczna.
Reszta popołudnia upłynęła powoli, a Pyłek przyzwyczajała się do towarzystwa Dreszczyk, Białej Sadzawki i Czaplego Potoku, ale mimo to nadal nie wychylała nosa poza żłobek, kiedy nagle odwiedziła ją Ciernista Gwiazda. Liderka we własnej osobie. Pyłek była wtedy tak zestresowana, że ledwo co zdążyła wykrztusić cokolwiek, ale starała się zachować powagę. W końcu chyba nie na co dzień jakiś kociak gada sam na sam z kimś tak wysoko postawionym, prawda? A tym bardziej Pyłek, która od przyjęcia większość czasu spędzała w kącie żłobka, wraz z Dreszczyk.
W końcu jednak nadszedł dzień, w którym miała zostać uczniem. Siedziała właśnie w tłumie, oczekując tego. Czapli Potok. Jak dobrze, że właśnie on. Pyłek długo zastanawiała się, czy to zwykły zbieg okoliczności, czy specjalnie liderką Klanu Burzy wybrała właśnie jego. Wiedziała, że lubią się z Pyłkiem?
Zanim jednak zdążyła to wszystko przemyśleć, wystąpiła na środek. Jej ciałko nadrobiło już masy, a puszyste futerko lśniło w słońcu, ale mimo to miała wrażenie być o wiele mniejszą niż w rzeczywistości. W dodatku cała drżała. Miała dostać nowe imię. Czapli Potok tłumaczył jej, co robią uczniowie i wojownicy, a także jakie są tradycje, ale mimo to wszystko było takie obce. W końcu jednak nadeszła, kiedy zetknęła się swoim łaciatym noskiem z nosem kocura.
Pylista Łapa. To było jej nowe imię.
Brzmiało tak dziwnie i wyjątkowo, dlatego Pyłek powtórzyła je cichutko pod nosem, a kiedy jej nowy mentor to usłyszał, uśmiechnął się.
- Pylista Łapa... jakie ładne imię, już nawet wiem, jak mogłabyś się nazywać jako wojowniczka! - Powiedział pręgowany do kotki, kiedy już odeszli powoli do tłumu, zadowolony z tego, że ta jest już uczennicą. Ta jednak czuła jak na razie jedynie presję, ale starała się również poczuć zapał swojego nauczyciela.
- T-tak?
- Na razie jednak skupmy się na treningu. Zaczniemy jutro o wschodzie słońca, będę czekał przy wyjściu z obozu, dobrze?
Kotka przytaknęła głową, czując obawy.
<Czapla?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz