Czapli Potok przez chwilę patrzył na roztrzęsioną koteczkę. Nie wiedząc czemu, serce ścisnęło mu się na ten widok. Niewiele myśląc podszedł do Pyłka i położył się obok niej. Owinąwszy kocię puszystym ogonem polizał ją czule po karku.
— Nie musisz przepraszać. Nie zrobiłaś niczego złego — zamruczał cicho kocur, smyrając ją nosem w bok. Jej futerko nie było w najlepszym stanie, do tego zapach jaki emitowała kotka również nie należał do najprzyjemniejszych, w związku z tym Czapli Potok zaczął ostrożnie wylizywać sierść kociaka.
Nie chciał jej skrzywdzić ani wystraszyć, ale nie wiedział, jak funkcjonują dzieci. To chyba tacy mali, nieco przygłupi dorośli? Jak powinno się obchodzić z takimi małymi, nieco przygłupimi dorosłymi? Nie wiedział, więc musiał improwizować. Przypomniał sobie słowa jego matki, kiedy ta uspokajała go, gdy był smutny lub roztrzęsiony. Teraz co prawda sytuacja była inna, ale jeśli dostosuje wypowiedzi...
— Nie masz się czego bać, Pyłeczku. Nie chcemy cię skrzywdzić, jesteśmy teraz twoją rodziną — szepnął pomiędzy liźnięciami. Biała Sadzawka patrzyła na niego wzrokiem mówiącym "Czy ty aby na pewno nie miałeś kiedyś dzieci?", a Pyłek... chyba nieco się uspokoiła. Z każdą chwilą trzęsła się coraz mniej, a jej oddech stawał się coraz bardziej miarowy. Natomiast Czapli Potok czuł dziwną potrzebę chronienia tego kocięcia za wszelką cenę.
* * *
Oczywiście, po nocnym polowaniu nie musiał iść na kolejne łowy czy patrol natychmiastowo. Ciernista Łodyga pozwoliła mu zostać w obozie do południa, a on niemal cały ten czas przesiedział w żłobku. Dopiero kiedy przypomniał sobie, że za parę minut idzie na patrol myśliwski, pożegnał się ze swoją matką, zjadł szybko jakąś mysz, przylizał futerko na klatce piersiowej i wyszedł z obozu. Napełniała go dziwna motywacja i energia. Chyba jeszcze nigdy nie złapał tak dużej ilości zwierzyny. Nawet Kaczeńcowy Pazur pochwalił go niechętnie, co wprawiło Czaplego Potoka w jeszcze lepszy humor.
Musiał parę razy chodzić po zakopaną tu i ówdzie zwierzynę, zanim przyniósł ją całą do obozu. Po wszystkim spojrzał z zadowoleniem na stosik, który był wyraźnie większy niż rano, po czym złapał w pysk wielką, dorodną mysz i ruszył w kierunku żłobka. Chciał sprawdzić, jak czuje się Pyłek. Czy zadomowiła się już troszeczkę, albo chociaż zagadała to Dreszczyka? Im bliżej wejścia do żłobka był, tym bardziej się denerwował, a jego serce wypełniały obawy.
<Pyłeczku? :3>
Musiał parę razy chodzić po zakopaną tu i ówdzie zwierzynę, zanim przyniósł ją całą do obozu. Po wszystkim spojrzał z zadowoleniem na stosik, który był wyraźnie większy niż rano, po czym złapał w pysk wielką, dorodną mysz i ruszył w kierunku żłobka. Chciał sprawdzić, jak czuje się Pyłek. Czy zadomowiła się już troszeczkę, albo chociaż zagadała to Dreszczyka? Im bliżej wejścia do żłobka był, tym bardziej się denerwował, a jego serce wypełniały obawy.
<Pyłeczku? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz