*akcja dzieje się po mianowaniu Konwalii i Lasu*
Kocica ze zdumieniem wpatrywała się w ślad po swojej córce, a jej serce rozcinał nieokreślony rodzaj bólu. Jak to możliwie, że Księżyc stała się... Taka? I że miała o Ciernistej takie zdanie? Może bura coś przeoczyła, coś pominęła? Może jej córka cierpiała, a ona była zbyt zajęta swoimi obowiązkami, aby to zauważyć? Do boku zastępczyni wolnym krokiem przystąpiła Brzoskwiniowa Gałązka, która obserwowała całe zajście z boku. Delikatnie oparła swój łeb, na łbie partnerki, przez chwilę milcząc.— Kochanie... — zaczęła cicho, nie do końca wiedząc, co powinna powiedzieć. Ciernista Łodyga wbiła pazury w ziemię, starając się wyładować swoją frustrację.
— C-co zrobiłyśmy ź-źle? — zapytała, łamiącym się głosem. — Czemu wszystko jest takie trudne?
Brzoskwiniowa Gałązka westchnęła ciężko, a Ciernista była pewna, że jej partnerka zaraz się popłacze. Zawsze łatwo było doprowadzić kremową do płaczu. I faktycznie, po chwili zastępczyni usłyszała, jak ta cicho pociąga nosem, pochlipując. Cierń westchnęła, wtulając się w jej futerko. Co mogła zrobić? Czy w ogóle mogła coś zrobić?
— Chodź — podjęła cichutko — nie stójmy tutaj.
Obie kotki wykroczyły z obozu, chociaż ruszyły w przeciwnym kierunku do ego, w jakim poszła ich córka. Potrzebowały chyba po prostu spaceru. W ciszy.
~*~
Kiedy wróciły, w obozie trwało zamieszanie. Ciernista i Brzoskwinia wkroczyły zdziwione w koci tłum, zebrany wokół wielkiego, czarnego cielska.
— Na osty i ciernie, co znowu? — warknęła buraska, widząc, po raz któryś już w ciągu tego księżyca, martwe ciało Nocnej Gwiazdy. Zaczynała się powoli przyzwyczajać do widoku swojego teścia martwego. Ba, chyba widziała go częściej martwego, niż żywego.
— M-my sami nie wiemy... — powiedziała cicho Sosnowa Łapa, patrząc na własne łapy — znaleźliśmy go takiego, w jego legowisku. Nie podnosi się już od jakiegoś czasu.
Czy gwiezdni się nad nami zlitowali? Ciernista Łodyga nawet nie poczuła się winna, słysząc to pytanie we własnej głowie. Właściwe, nie poczuła niczego. Może trochę ulgi. Obok niej rozległ się jednak szloch. To Brzoskwiniowa Gałązka i Złota Melodia płakały, wtulone w siebie, a po chwili dołączyła do nich Konwaliowa Rzeka. To już ruszyło zastępczynię. Wiedziała, że relacja jej ukochanej i ojca nigdy nie była przyjemna, ale mimo wszystko, to był jej ojciec. Cierń westchnęła ciężko, postanowiła jednak pozwolić jej spędzić ten czas z matką i siostrą. Prawdopodobnie dawno nie spędzały razem czasu, jako rodzina. Niech mają chociaż i to. Ciernista Łodyga dostrzegła, jak u jej boju pojawia się bury cień.
— Więc... Czeka nas wyprawa do Księżycowej Zatoczki — szepnął Burzowe Serce. Cierń pokiwała smętnie głową.
— Bez wątpienia — potwierdziła, mało entuzjastycznie.
Zaczęło się.
— Na osty i ciernie, co znowu? — warknęła buraska, widząc, po raz któryś już w ciągu tego księżyca, martwe ciało Nocnej Gwiazdy. Zaczynała się powoli przyzwyczajać do widoku swojego teścia martwego. Ba, chyba widziała go częściej martwego, niż żywego.
— M-my sami nie wiemy... — powiedziała cicho Sosnowa Łapa, patrząc na własne łapy — znaleźliśmy go takiego, w jego legowisku. Nie podnosi się już od jakiegoś czasu.
Czy gwiezdni się nad nami zlitowali? Ciernista Łodyga nawet nie poczuła się winna, słysząc to pytanie we własnej głowie. Właściwe, nie poczuła niczego. Może trochę ulgi. Obok niej rozległ się jednak szloch. To Brzoskwiniowa Gałązka i Złota Melodia płakały, wtulone w siebie, a po chwili dołączyła do nich Konwaliowa Rzeka. To już ruszyło zastępczynię. Wiedziała, że relacja jej ukochanej i ojca nigdy nie była przyjemna, ale mimo wszystko, to był jej ojciec. Cierń westchnęła ciężko, postanowiła jednak pozwolić jej spędzić ten czas z matką i siostrą. Prawdopodobnie dawno nie spędzały razem czasu, jako rodzina. Niech mają chociaż i to. Ciernista Łodyga dostrzegła, jak u jej boju pojawia się bury cień.
— Więc... Czeka nas wyprawa do Księżycowej Zatoczki — szepnął Burzowe Serce. Cierń pokiwała smętnie głową.
— Bez wątpienia — potwierdziła, mało entuzjastycznie.
Zaczęło się.
~*~
— Jesteś pewna, że chcesz iść? — Zastępczyni spojrzała poważnie na swoją partnerkę, która mimo iż przestała płakać, nadal dość marnie wyglądała. Brzoskwinia pokiwała głową.
— Oczywiście, że chcę — oznajmiła — jak mogłabym pozwolić, abyś poszła tam sama?
Właściwie, to Ciernista nie szła sama. Mieli być z nią Burzowe Serce i Migoczące Niebo, acz kremowa zdawała się w ogóle tym nie przejmować. Nie puści jej samej i tyle. Ciernista uśmiechnęła się ciepło i liznęła swoją partnerkę w policzek. W całym tym wariactwie, była ogromnie szczęśliwa, że ją miała. Na oblicze kocicy również wstąpił blady uśmiech.
— A już mi z tymi czułościami! Fuj! — Migoczące Niebo skrzywiła się teatralnie, na co pozostała trójka wybuchnęła śmiechem. — Pomigdalicie się, jak wrócimy. Ktoś tu ma dziewięć żyć do otrzymania.
I tak "wesoła wycieczka" ruszyła przed siebie, prowadzona przez Burzowe Serce. Podróż przebiegła w ciszy i spokoju, mimo iż atmosfera pozostawała ciepła i przyjazna. Nikt zwyczajnie nie czuł potrzeby, aby cokolwiek mówić. Ostatnio działo się tyle męczących rzeczy, że dyskusja o nich zmęczyłaby ich wszystkich tylko bardziej. I po co? Przecież droga, jaką mieli odbyć, też była męcząca.
Zatrzymali się dopiero na miejscu, gdzie Burzowe Serce klepnął zadkiem o grunt.
— To tutaj — oznajmił spokojnie — na ciebie chyba pora, Ciernista Łodygo...
Bura skinęła głową, posłała trójce swoich bliskich czuły uśmiech i ruszyła na spotkanie ze swoim przeznaczeniem. Niepewnym krokiem podeszła do źródełka i napiła się z niego wody, momentalnie odpływając w sen.
— Oczywiście, że chcę — oznajmiła — jak mogłabym pozwolić, abyś poszła tam sama?
Właściwie, to Ciernista nie szła sama. Mieli być z nią Burzowe Serce i Migoczące Niebo, acz kremowa zdawała się w ogóle tym nie przejmować. Nie puści jej samej i tyle. Ciernista uśmiechnęła się ciepło i liznęła swoją partnerkę w policzek. W całym tym wariactwie, była ogromnie szczęśliwa, że ją miała. Na oblicze kocicy również wstąpił blady uśmiech.
— A już mi z tymi czułościami! Fuj! — Migoczące Niebo skrzywiła się teatralnie, na co pozostała trójka wybuchnęła śmiechem. — Pomigdalicie się, jak wrócimy. Ktoś tu ma dziewięć żyć do otrzymania.
I tak "wesoła wycieczka" ruszyła przed siebie, prowadzona przez Burzowe Serce. Podróż przebiegła w ciszy i spokoju, mimo iż atmosfera pozostawała ciepła i przyjazna. Nikt zwyczajnie nie czuł potrzeby, aby cokolwiek mówić. Ostatnio działo się tyle męczących rzeczy, że dyskusja o nich zmęczyłaby ich wszystkich tylko bardziej. I po co? Przecież droga, jaką mieli odbyć, też była męcząca.
Zatrzymali się dopiero na miejscu, gdzie Burzowe Serce klepnął zadkiem o grunt.
— To tutaj — oznajmił spokojnie — na ciebie chyba pora, Ciernista Łodygo...
Bura skinęła głową, posłała trójce swoich bliskich czuły uśmiech i ruszyła na spotkanie ze swoim przeznaczeniem. Niepewnym krokiem podeszła do źródełka i napiła się z niego wody, momentalnie odpływając w sen.
~*~
— Kopę lat, siostrzyczko — usłyszała na uchem. Cierń podniosła się i spojrzała w niebieskie oczy swojej starszej, ukochanej siostry.
— Ćma! — zawołała, a z jej oczu niemalże samoistnie pociekły łzy. Tak bardzo za nie tęskniła. Tak bardzo żałowała, że pozwoliła jej wziąć udział w tamtej bitwie. Cierń wtuliła łeb w krótkie futerko poitnki, pociągając nosem. Była wojowniczka zachichotała i odwzajemniła gest.
— No już, nie maż się — szepnęła czule — nie mamy dużo czasu. — Z tymi słowami odsunęła się os siostry i spojrzała na nią z miłością.
— Wraz z pierwszym życiem, oddaję w twoje łapy dar ufności, abyś z otwartym sercem przyjmowała do klanu nowych członków i doprowadziła nas do wielkości — oznajmiła uroczyście, po czym dodała półszeptem — jestem z ciebie ogromnie dumna!
Puściła jej oczko i zniknęła, ustępując miejsca Księżycowej Łapie. Cierń ze zdumieniem i goryczą odkryła, jak kocięce i niewinne było jego oblicze w chwili śmierci.
— Drugie życie otrzymujesz wraz z lojalnością, abyś nie zapomniała, gdzie nnależytwoje serce.
Zaraz po nim pojawiła się Rdzawy Ogon, równie piękna i zjawiskowa, co za życie, w ogóle nie przypominała ciała, które Ciernista Łodyga i Pręgowane Piórko znalazły księżyce temu. Była dziarska, uśmiechnięta... Żywa.
— Z trzecim życiem ofiaruję ci miłość, abyś żyła wśród swego klanu, nie ponad nim.
Zaraz po niej, zjawiła się kolejna, ogromna ruda sylwetka, która przewyższała burą najmniej o głowę. Błądząca Łapa, mimo że umarł w podobnym wieku do Księżycowej Łapy, wyglądał o wiele mężniej i dojrzalej, a do Ciernistej na krótką chwilę wróciły wszystkie ciepłe uczucia, jakimi go darzyła. To było ledwie zauroczenie, jednak w odczuciach młodej uczennicy zauroczenie może być o wiele większe, niż jest ono w mniemaniu dojrzałej, poważnej kocicy. Mimo jednak tego przebłysku, serce Ciernia doskonale znało swoje miejsce, a było ono u boku kotki, czekającej na nią przy wyjściu z Księżycowej Zatoczki.
— Z czwartym życiem, daję ci siłę, abyś mogła udźwignąć na swoich drobnych barkach dobro Klanu i ciężar obowiązku lidera.
On także, podobnie, jak Ćmi Trzepot puścił jej oczko, nim ustąpił miejsce kolejnemu z przybyszów, a była nim jego siostra, urocza Przepiórcza Łapa.
— Piąte życie, to dar delikatności, abyś zatrzymała się na chwilę i zobaczyła, jaki świat potrafi być piękny.
Ciernista nie mogła się nie uśmiechnąć, słysząc owe słowa. Teraz przed nią pojawił się kocur, o którym rozmawiała zaledwie wschód słońca, lub dwa temu. Nie czuła się gotowa na to spotkanie mimo iż miało trwać tylko moment. Przed nią stał jej biologiczny ojciec, Cienisty pazur.
— Razem z szóstym życiem, otrzymujesz macierzyństwo, abyś troszczyła się o swój klan i kochała go, jak własne dzieci.
Cierń czuła się dziwnie, słysząc te słowa właśnie od niego. Zbieg okoliczności, czy tak właśnie miało być? Nim się nad tym zastanowiła, przed jej oczami stanęła niedawno zmarła Pręgowane Piórko. Kocica spojrzała na burą i uśmiechnęła się ciepło.
— Niech twoje siódme życie przyniesie ci spokój ducha, abyś mogła pogodzić się ze swoimi stratami i w harmonii zacząć kolejny etap swojego życia.
Po niej, przed oczami Ciernistej stanęła zielonooka podobizna Migoczącego Nieba, Skrząca Łapa. Och, ile to już czasu? Cierń nie pamiętała, kiedy ostatnio widziała jej oblicze.
— Ósme życie będzie owocowało w zaradność, abyś potrafiła kreatywnie wybrnąć z każdej sytuacji.
Ostatnim, kto się jej ukazał, był Lamparcia Gwiazda, który przyglądał się jej z poważną, dostojną miną.
— Dziewiąte życie otrzymujesz w parze z czujnością, abyś strzegła klanu, jak strażnik i nie zatraciła się we własnym umyśle. Z dniem dzisiejszym będziesz się nazywać Ciernistą Gwiazdą. Noś to imię z dumą i godnie prezentuj Klan Burzy.
Po tych słowach wszystko wokół ucichło. Ciernista jeszcze przez moment mogła patrzeć na pyszczki znanych jej, martwych od dawna kotów, które w większości posyłały jej przyjazny, pokrzepiający uśmiech. Ona także uśmiechnęła się do nich, nim się przebudziła.
— Ćma! — zawołała, a z jej oczu niemalże samoistnie pociekły łzy. Tak bardzo za nie tęskniła. Tak bardzo żałowała, że pozwoliła jej wziąć udział w tamtej bitwie. Cierń wtuliła łeb w krótkie futerko poitnki, pociągając nosem. Była wojowniczka zachichotała i odwzajemniła gest.
— No już, nie maż się — szepnęła czule — nie mamy dużo czasu. — Z tymi słowami odsunęła się os siostry i spojrzała na nią z miłością.
— Wraz z pierwszym życiem, oddaję w twoje łapy dar ufności, abyś z otwartym sercem przyjmowała do klanu nowych członków i doprowadziła nas do wielkości — oznajmiła uroczyście, po czym dodała półszeptem — jestem z ciebie ogromnie dumna!
Puściła jej oczko i zniknęła, ustępując miejsca Księżycowej Łapie. Cierń ze zdumieniem i goryczą odkryła, jak kocięce i niewinne było jego oblicze w chwili śmierci.
— Drugie życie otrzymujesz wraz z lojalnością, abyś nie zapomniała, gdzie nnależytwoje serce.
Zaraz po nim pojawiła się Rdzawy Ogon, równie piękna i zjawiskowa, co za życie, w ogóle nie przypominała ciała, które Ciernista Łodyga i Pręgowane Piórko znalazły księżyce temu. Była dziarska, uśmiechnięta... Żywa.
— Z trzecim życiem ofiaruję ci miłość, abyś żyła wśród swego klanu, nie ponad nim.
Zaraz po niej, zjawiła się kolejna, ogromna ruda sylwetka, która przewyższała burą najmniej o głowę. Błądząca Łapa, mimo że umarł w podobnym wieku do Księżycowej Łapy, wyglądał o wiele mężniej i dojrzalej, a do Ciernistej na krótką chwilę wróciły wszystkie ciepłe uczucia, jakimi go darzyła. To było ledwie zauroczenie, jednak w odczuciach młodej uczennicy zauroczenie może być o wiele większe, niż jest ono w mniemaniu dojrzałej, poważnej kocicy. Mimo jednak tego przebłysku, serce Ciernia doskonale znało swoje miejsce, a było ono u boku kotki, czekającej na nią przy wyjściu z Księżycowej Zatoczki.
— Z czwartym życiem, daję ci siłę, abyś mogła udźwignąć na swoich drobnych barkach dobro Klanu i ciężar obowiązku lidera.
On także, podobnie, jak Ćmi Trzepot puścił jej oczko, nim ustąpił miejsce kolejnemu z przybyszów, a była nim jego siostra, urocza Przepiórcza Łapa.
— Piąte życie, to dar delikatności, abyś zatrzymała się na chwilę i zobaczyła, jaki świat potrafi być piękny.
Ciernista nie mogła się nie uśmiechnąć, słysząc owe słowa. Teraz przed nią pojawił się kocur, o którym rozmawiała zaledwie wschód słońca, lub dwa temu. Nie czuła się gotowa na to spotkanie mimo iż miało trwać tylko moment. Przed nią stał jej biologiczny ojciec, Cienisty pazur.
— Razem z szóstym życiem, otrzymujesz macierzyństwo, abyś troszczyła się o swój klan i kochała go, jak własne dzieci.
Cierń czuła się dziwnie, słysząc te słowa właśnie od niego. Zbieg okoliczności, czy tak właśnie miało być? Nim się nad tym zastanowiła, przed jej oczami stanęła niedawno zmarła Pręgowane Piórko. Kocica spojrzała na burą i uśmiechnęła się ciepło.
— Niech twoje siódme życie przyniesie ci spokój ducha, abyś mogła pogodzić się ze swoimi stratami i w harmonii zacząć kolejny etap swojego życia.
Po niej, przed oczami Ciernistej stanęła zielonooka podobizna Migoczącego Nieba, Skrząca Łapa. Och, ile to już czasu? Cierń nie pamiętała, kiedy ostatnio widziała jej oblicze.
— Ósme życie będzie owocowało w zaradność, abyś potrafiła kreatywnie wybrnąć z każdej sytuacji.
Ostatnim, kto się jej ukazał, był Lamparcia Gwiazda, który przyglądał się jej z poważną, dostojną miną.
— Dziewiąte życie otrzymujesz w parze z czujnością, abyś strzegła klanu, jak strażnik i nie zatraciła się we własnym umyśle. Z dniem dzisiejszym będziesz się nazywać Ciernistą Gwiazdą. Noś to imię z dumą i godnie prezentuj Klan Burzy.
Po tych słowach wszystko wokół ucichło. Ciernista jeszcze przez moment mogła patrzeć na pyszczki znanych jej, martwych od dawna kotów, które w większości posyłały jej przyjazny, pokrzepiający uśmiech. Ona także uśmiechnęła się do nich, nim się przebudziła.
~*~
Cała czwórka wróciła do klanu, gdzie Ciernista Łodyga wezwała zdolne do polowania koty, aby się zebrały.
— Klanie Burzy! Powróciłam z Księżycowej Zatoczki, jako wasza przywódczyni, Ciernista Gwiazda. Moją zastępczynią zostanie Migoczące Niebo. Chciałabym, abyśmy z dniem dzisiejszym spróbowali żyć ze sobą, nie obok siebie. Wiem, że dużo przeszliśmy i nie każę wam o tym zapominać. Chciałam tylko przez to powiedzieć, że... Cóż, cieszę się, że was mam. Że mamy siebie.
Ku zdziwieniu buraski, mimo kilku pomruków, usłyszała, jak pierwsza z kocic, Korowa Skóra, z radością wykrzykuje jej imię. Poczuła przez to ogromne pochlebstwo. Nigdy nie spodziewała się, że to ona to zrobi. Po chwili przyłączył się do niej Jałowcowy Krzew, a następnie rodzina Ciernistej, a później reszta klanu, wyłączając przy tym Żmijową Łuskę. Kotka uśmiechnęła się, patrząc ciepło na zebranych. Może nie będzie tak źle? Nim jednak zeszła im z widoku, wezwała do siebie Białą Sadzawkę i Złotą Melodię, aby te mogły nareszcie odejść do starszyzny. Mianowaniami postanowiła zająć się jutro — nie chciała odbierać zarówno kociakom, co uczniom ich chwili chwały.
— Klanie Burzy! Powróciłam z Księżycowej Zatoczki, jako wasza przywódczyni, Ciernista Gwiazda. Moją zastępczynią zostanie Migoczące Niebo. Chciałabym, abyśmy z dniem dzisiejszym spróbowali żyć ze sobą, nie obok siebie. Wiem, że dużo przeszliśmy i nie każę wam o tym zapominać. Chciałam tylko przez to powiedzieć, że... Cóż, cieszę się, że was mam. Że mamy siebie.
Ku zdziwieniu buraski, mimo kilku pomruków, usłyszała, jak pierwsza z kocic, Korowa Skóra, z radością wykrzykuje jej imię. Poczuła przez to ogromne pochlebstwo. Nigdy nie spodziewała się, że to ona to zrobi. Po chwili przyłączył się do niej Jałowcowy Krzew, a następnie rodzina Ciernistej, a później reszta klanu, wyłączając przy tym Żmijową Łuskę. Kotka uśmiechnęła się, patrząc ciepło na zebranych. Może nie będzie tak źle? Nim jednak zeszła im z widoku, wezwała do siebie Białą Sadzawkę i Złotą Melodię, aby te mogły nareszcie odejść do starszyzny. Mianowaniami postanowiła zająć się jutro — nie chciała odbierać zarówno kociakom, co uczniom ich chwili chwały.
< Klanie Burzy? uwu >
A klepne
OdpowiedzUsuńMigaczowy Zastępca chętnie wszystko opisze~
OdpowiedzUsuń