Bura miała w tym momencie ochotę prasnąć Nocną Gwiazdę ogonem w ten jego durny pysk i wyjść. Najlepiej siną w dal. Czy ten skończony kretyn mógłby chociaż zrobić jej tę cholerną ulgę i prawić swoje herezje o pół tonu ciszej, tak, aby nie ranić przy tym uszu pozostałych kotów w obozie? Nie było jednak czasu na uderzenie lidera po mordzie, a nawet jeśli był, Ciernista nie zamierzała szargać swojej reputacji spokojnej, zimnokrwistej zastępczyni. Fuknęła jedynie i ruszyła w ślad za swoją latoroślą, zupełnie olewając to, co na ten temat myśli Nocna Gwiazda. Halo, to trzeba wyjaśnić, zanim zaogni się coś gorszego! Pręgowana nie chciała, aby Fiołek wdała się w swoją starszą siostrę i zaczęła siać bunt wszędzie, gdzie się pojawi. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby jej kolejne dziecko zamknęło się samo w sobie tak głęboko, że nikt, ani nic nie byłoby w stanie go wydobyć. Parę klanowiczów obróciło łby, widząc najpierw jednooką, a następnie buraskę, przecinające biegiem pół obozu i wylatujące z niego, niczym strzała. Kolejny, zwykły dzień w Klanie Burzy.
Ciernista, mimo pożałowania godnej budowy, potrafiła się szybko poruszać. Całe szczęście, bo Fiołek też do najwolniejszych nie należała, a ze swoim kalectwem odnajdywała się coraz lepiej. Szylkretka odbijała się łapami od podłoża tak długo, aż w końcu ze zmęczeniem padła na ziemię, co jej matka zrobiła kilka długości drzew wcześniej, kiedy jej wychudzony organizm przypomniał donośnie, że to już nie te lata. Ciernista zatrzymała się, oddychając głęboko, nie pozwoliła sobie jednak stać w miejscu za długo. Wolnym krokiem ruszyła w kierunku, w którym pobiegła Fiołeczek, czując zmęczenie w całym swoim ciele. No dalej, kupo futra, dasz sobie radę.
— Fiołkowa Łapo? — zawołała, rozglądając się wokół. — Wiem, że jesteś zła, ale chcę tylko porozmawiać.
Nie słysząc odpowiedzi, przyśpieszyła. Matczyna część jej natury już snuła w głowie scenariusz, w którym jej latorośl odwala coś głupiego. W końcu, Fiołek wdała się w Ciernistą, a Ciernista i problemy chodzą wręcz w parze, trzymając się za łapki. Lepiej było szybko ją znaleźć, kto wie, co może jej chodzić po głowie.
I tak, minęła dłuższa chwila, aż Ciernista Łodyga nareszcie odnalazła swoją córkę, siedzącą samą na środku łąki. Bura odetchnęła z ulgą, z daleka oceniając, że wszystko z nią w porządku. Bura postanowiła nie wołać do niej. Jeszcze znowu zacznie biec, a tego zastępczyni już nie będzie w stanie udźwignąć. Podeszła więc do córki powoli, siadając obok.
— Fiołkowa Ła-- — zaczęła, jednak jej córka słysząc głos przybyszki gwałtownie odwróciła łeb i spojrzała na nią ze złością.
— Zostaw mnie! — krzyknęła — nie chcę z tobą rozmawiać.
Ciernista spodziewała się tego i wcale jej to nie zraziło. Skopie Nockowi za to zad, fakt, ale nie zdjęło to ani punkcika jej uporu. Niech sobie młoda nie myśli, po kimś ma tę zawziętość.
— To ze mną nie rozmawiaj, nie zmuszę cię — powiedziała spokojnie — nie zabronisz mi jednak mówić.
Fiołek nic nie odpowiedziała, nadal nie patrząc na rodzicielkę. Bura uśmiechnęła się pod nosem. W pewnym sensie ten foch był dość uroczy, chociaż Cierń nie powinna już myśleć o niej w ten sposób. Co mogła poradzić? To było silniejsze od niej.
— Nocna Gwiazda to kawał idioty i nie wiem, jak bardzo zdesperowany musiał być Lamparcia Gwiazda, aby wziąć go na zastępcę — wypaliła Ciernista bez zastanowienia. Szanowała poprzedniego lidera, ale nie darzyła go sympatią, z kilku powodów. Nocna Gwiazda niedawno stał się jednym z nich. — Nie uważam, że nie poradzisz sobie jako wojowniczka. Uważam za to, że może to być dla ciebie trudne, ale hej, płynie w tobie ta sama krew, co we mnie, a kotki naszego pokroju działają jeszcze skuteczniej, gdy wszyscy myślą, że sobie nie poradzą. Fiołeczku, wiem, że będziesz godnie reprezentować nasz klan, ale do twojego dziadka — omal nie wypluła tego słowa — w ogóle to nie dociera. Musisz po prostu poczekać, dobrze? Robimy z wujkiem Czaplą, co w naszej mocy.
<Fiołeczku? uwu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz