Jednak wśród leśnych zwierząt obudzonych do życia najbardziej Szkarłatnego denerwowały owady. Komary i muchy co rusz latały za nim i bzyczały mu do ucha. Najgorsze były jednak pszczoły, które gryzły nawet gdy tylko przebiegło się nieostrożnie i nadepnęło na jakiś kwiatek. Lecz najgorszym z najgorszych stworzeń była Pszczeli Miód. Od ich ostatniej rozmowy Szkarłatny zauważał ją w niemal każdych krzakach. Śledziła go gdy tylko mogła, jedynie wyczekiwała na moment gdy złapie go samego na polowaniu. Póki co Szkarłatnemu udawało się jej wymykać i nie dopuścić do takiej sytuacji. Wiedział jednak, że kiedyś, prędzej czy później, nastanie taki dzień, w którym mu się to nie uda.
Siedział właśnie w obozie, gdy z legowiska wyszedł Płomienna Pręga wyznaczyć koty na nocny patrol. Szczęście Szkarłatnego nie miało granic, gdy okazało się że w skład patrolu wchodzi szylkretka. Oddaliła się ona wraz z innymi wojownikami, znikając pomiędzy pniami drzew.
Szkarłatny, oczywiście, skorzystał z tej dogodnej okazji, gdy kotka w żaden sposób nie będzie mu przeszkadzać. Ruszył, zadowolony przed siebie.
Nie odszedł daleko od obozu, wciąż czuł jego silny zapach. Dotarł na jakąś polanę. I wtem, wśród woni swojego klanu i traw poczuł zapach kota. Nie przejąłby się tym zbytnio, gdyby nie to, że ów zapach był tak odmienny od tego, który zawsze czuł. Z pewnością nie należał on do Klanu Nocy, jednak jego zapach nie przypominał też zapachu żadnego klanu.
Szkarłatny szedł powoli w kierunku zapachu, każdy krok stawiając ostrożnie, na wypadek gdyby tajemniczy kot miał złe zamiary. Gdy był już na tyle blisko, by czuć zapach wyraźniej wiedział już skąd jest ta dziwna woń nieznajomego. Był tego pewien, choć z logicznego punktu widzenia wydawało mu się to mało prawdopodobne.
Wiedząc już, że nie musi obawiać się kota, wyłonił się z traw, a przerażony kociak od razu go zauważył. Widział jak trząsł się ze strachu, patrząc na niego swymi wielkimi, bursztynowymi oczyma. Nie zaatakował więc, jedynie podszedł do intruza.
Był to mały kocurek, na oko mniej więcej w wieku mianowania na ucznia. Miał długą, puchatą, liliową sierść, która sprawiała że wyglądał jak mała kuleczka. Jedynie na jego łapkach widniały białe plamki przypominające skarpetki.
- Co tutaj robisz, mały? - zapytał, starając się by jego głos brzmiał jak najspokojniej.
- Ja... nie do końca... chyba... - próbował wydukać kocurek
Szkarłatny przerwał mu zanim ten zdążył powiedzieć coś sensownego.
- Zapytam wiec inaczej. Co pieszczoszek robi tak daleko od dwunogów? Lepiej wracaj co ich gniazda póki możesz...
Kocurek zatrząsł ogonkiem niespokojnie.
- Tyle że... nie wiem jak... - powiedział
- Po prostu wracaj skąd przybyłeś. Jak się tu znalazłeś?
- Przyszedłem z moim panem... ale on zniknął - wymruczał cicho.
Szkarłatny zmrużył oczy.
- Tacy już są, ci dwunożni. Porywają koty, trują tymi mysimi bobkami, robią nieodwracalne krzywdy, a potem zostawiają na pastwę losu - wypluwał te słowa jakby były niesmacznym kąskiem. Westchnął. - Jak się nazywasz?
- Wibruś - oznajmił.
- Że jak? - Szkarłatny zrobił dziwną minę. - Nawet nie spróbuję tego zapamiętać. Będę nazywać cię jakoś prościej. Może... - Kocurek wpatrywał się w niego swoimi wielkimi, pięknymi oczyma. - O! Bursztyn, od koloru twoich oczu.
Może w innych okolicznościach młody zaprostestowałby, teraz jednak cały się trząsł. Trochę Szkarłatnemu zajęło, zanim zorientował się że to nie ze strachu, a przynajmniej nie tylko, a z zimna. Słońce już zaszło, a w tej porze noce były zimne.
- Nie mogę cię tu tak zostawić... - powiedział wolno, zastanawiając się co z nim począć. Po chwili westchnął- Chyba nie mam innego wyjścia jak wziąć cię do obozu. Chodź.
W obozie wszystko przebiegło pomyślnie dla Bursztyna. Malinowa Gwiazda przyjęła go do klanu i lada dzień można było się spodziewać jego mianowania na ucznia. Szkarłatny był ciekawy kto zostanie jego mentorem.
Następnego dnia wyszedł więc na polowanie. Nie odszedł daleko od obozu i aż przeklnął sam siebie za swoją nieostrożność, gdy krzaki zaszeleściły. I wtem ziściły się jego najgorsze obawy.
Pszczeli Miód.
<Pszczółko? Jakby co Szkarli dla świętego spokoju pewnie się zgodzi na małe polowanko>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz