Kilka kroków nieopodal zauważyli drugiego królika. Tym razem Nocne Niebo nie pozwolił sobie na błędy i z wielką gracją i zręcznością schwycił zwierzę. Lamparcia Gwiazda pogratulował mu udanego łowu,po czym oboje zakopali zwierzynę i ruszyli dalej.
- Lamparcia Gwiazdo, tak sobie myślę... - zaczął Nocne Niebo.
- Słucham cię - oznajmił lider.
- Ta mała kotka... Naprawdę oddamy ją Klanowi Wilka? - spytał wojownik. Niebieskooki westchnął głęboko.
- Nie wiem - mruknął. - Kwiecisty Wiatr też mnie na to namawiała, ale nie chciałbym trzymać tu obcego kota. Nie jest łatwo służyć jednemu klanowi czując, że swoje miejsce ma się w innym.
- Przetrwałeś to - powiedział Nocne Niebo. - I dziś jesteś liderem. Mysi Nos też to przeszła.Nikt nigdy nie wątpił, w to że jesteście członkami Klanu Burzy.
- Nie masz racji. Biała Gwiazda wątpiła wielokrotnie podczas szkolenia mnie. Dopiero potem zmieniła zdanie.
- Skoro widzisz przeszkodę w powiedzeniu jej że jest z Klanu Wilka - rzucił młodszy. - może powinieneś przekonać ją, że jest członkinią Klanu Burzy?
- Zwariowałeś? - prychnął Lamparcia Gwiazda.
- Każdy słyszał jak łazi za tobą i nazywa cię tatą - powiedział wojownik. - Mógłbyś jej wmówić że to prawda.
- Twój pomysł miałby prawo bytu, gdyby nie kilka faktów: po pierwsze jestem liderem i nie mam czasu na kocięta, a po drugie nawet jeśli, to nie mamy dla naszej Rdzawej ewentualnej matki.
- Powiedz, że umarła - prychnął Nocne Niebo. - Może to kupi. Posłuchaj, pół klanu już się zakochało w tej małej a widzieli ją tylko przez chwilę, całą obsmarowaną błotem! Chcesz im zabrać nadzieję na rozrost?
Choć niechętnie, Lamparcia Gwiazda przyznał mu rację. Pozostała już tylko jedna kwestia.
- Mówiłem jej o Klanie Wilka i kilka razy podkreśliłem, że nie jestem jej ojcem. Mam nagle zmienić zdanie?
- Czemu nie? Kilka wschodów słońca minie, a przyjmie nową wersję. Musisz być tylko przekonujący.
Nagle zauważyli biegnącą w ich kierunku puchatą kulkę. Lamparcia Gwiazda od razu poznał w niej Rdzawą, jego towarzysz może jednak nie. W końcu nie widział jej takiej czyściutkiej.
- Tato nie uwierzysz! - zawołała kotka, gdy tylko podbiegła do wojowników. - Taka pani kotka, Mysi Kos czy jakoś tak, chciała mnie wziąć! Ale ja się nie dałam! Uciekłam i pobiegłam do Ciebie! Jesteś ze mnie dumny?
Lider nie umiał ukryć zdziwienia. Uciekła z obozu? Jakim prawem?! Dlaczego jest taką nieusłuchaną, nieposłuszną, smarkatą...
- Nie powinnaś wychodzić z obozu bez opieki - powiedział chłodnym tonem. - Nawet uczniom tego nie wolno.
- Ale ja...
- Rdzawa, wracamy do obozu - warknął lider. - Nocne Niebo, idź po upolowaną zwierzynę. Sam odprowadzę swoja córkę.
Obaj wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym wojownik odszedł. Lamparcia Gwiazda zaczął prowadzić Rdzawą do obozu.
- Powiedz mi moja droga, przypomniałaś coś sobie? - zapytał czule koteczkę.
- Wiem chyba czym są klany. Są Klan Burzy, Klan Dnia, Klan Klifu i Klan Lasu.
- Dwa błędy. Nie Klan Dnia, a Klan Nocy i nie Klan Lasu, a Klan Wilka.
- Ach! No tak! Jak mogłam to pomylić?
- Klan Wilka żyje w lesie. Sam bym się pomylił - zaśmiał się lider. - A wiesz może, do którego klanu należysz?
- Do Klanu Burzy oczywiście!
- Bardzo dobrze. Urodziłaś się tu. - Rdzawa spojrzała na niego pytająco. Chyba wykryła kłamstwo. - Czyżbyś znów zapomniała? Przecież jestem twoim tatą! Musiałaś się urodzić w Klanie Burzy!
- No tak! Rzeczywiście! Wszystko mi się miesza! - mruknęła zawstydzona. - Chyba się nie wyspałam.
- Ma prawo ci się mieszać po tym całym wypadku - westchnął Lamparcia Gwiazda. - Nie poznałaś przecież własnej cioci, Mysiego Nosa!
- O rety! Racja! - zawołała wystraszona. - I nakrzyczałam na nią! Będę musiała ją przeprosić!
- Chyba zrobisz to jutro rano. Już późno, pewnie śpi. Jak przyjdziemy do obozu pójdziesz od razu do mojego legowiska i bez dyskusji. Będę musiał jeszcze trochę porozmawiać z innymi o sprawach klanu, a jak przyjdę masz już spać!
- Dobrze tato.
Po powrocie do obozu Rdzawa posłusznie udała się do legowiska lidera, a Lamparcia Gwiazda zajął się rozpowiadaniem klanowi planu jego i Nocnego Nieba. Cały pomysł zyskał poparcie Kwiecistego Wiatru i Gradowej Mordki, więc szybko przyjęli go i pozostali. Jedynie Sowi Szpon miał pewne obiekcje, ale Korowa Skóra szybko go przekonała. Tak więc wszyscy byli w zmowie, Mysi Nos naturalnie też się o tym dowiedziała.
Gdy Lamparcia Gwiazda szedł po zjedzeniu posiłku do swojego legowiska zaczepiła go Iskrzące Futro.
- Rdzawa jest cudowna - powiedziała.
- Każdy tak mówi - zaśmiał się lider.
- Tak sobie myślałam... Może nie mów jej o zmarłej matce? Będzie o nią pytać i pogubisz się w kłamstwach...
- To co mam jej powiedzieć?
- Że jest moja - wypaliła ruda kotka zamykając ze strachem oczy.
- Zgoda - odpowiedział Lamparcia Gwiazda, a koka otworzyła ze zdziwieniem szeroko oczy. - No co? Jesteś chyba jedyną kotką, na jaką bym to zwalił.
- Rety! Dziękuję... Ale... Jestem zastępcą i to trochę dziwne, że kiedy mnie mianowano byłam według naszego planu królową i...
- Rdzawa pewnie nie pamięta ile ma - powiedział lider. - Mi wygląda na pięć księżyców. Takim kociakom karmicielka nie jest potrzebna.
- Jeszcze raz dziękuję za ten zaszczyt - powiedziała kotka i liznęła go w policzek, po czym pobiegła do legowiska wojowników. Lamparcia Gwiazda westchnął głęboko i poszedł do swojego legowiska, gdzie zastał "córkę" śpiącą głęboko. Położył się obok niej i tak spali oboje.
<Rdzawa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz