Poszedł sobie. Ciekawe do kogo. A może sam poszedł się gdzieś przejść? Chyba za bardzo na niego nacisnęłam. Powinnam go przeprosić.. ale będzie chciał ze mną rozmawiać? Nawet nie pamiętam już co takiego mi zrobił.. tak jakbym wylała wszystkie negatywne emocje, buzujące we mnie, na niego. To było bardzo nie w porządku. Źle się z tym czuje. Bardzo źle. Może się przejdę? Może go przy okazji spotkam? Niech będzie. Wybiorę się na klify.. tam jest spokój. Jakoś nie sądzę, by tam był, ale kto wie?
Wyszłam z legowiska i pognałam do wyjścia, jednak zatrzymał mnie zastępca lidera.
-Wybierasz się gdzieś? Jak już gdzieś idziesz, to może upoluj coś dla Klanu? - Rzekł Niedźwiedzi Pazur.
-Tak zrobię - Odpowiedziałam. Kiedy zastępca odszedł, kontynuowałam moją wyprawę do jednego z piękniejszych miejsc, które widziałam. Przez całą drogę zastanawiałam się, jak mu to powiedzieć. Jak przeprosić? To wszystko nie dawało mi spokoju. Najprostsze rozwiązanie.. Po prostu do niego podejdę! Ale czy to na pewno takie proste?
Byłam już bardzo blisko. Tak blisko, że wyczułam zapach kotów.. Złotego Kłosa! Ale był ktoś jeszcze.. i na pewno z naszego Klanu.. z kim mógłby być tam Złoty Kłos?
Podeszłam bliżej. Ciekawość mnie wręcz zżerała. Kim jest kot, z którym przyszedł? Ukryłam się w krzakach i zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam go. A obok jakąś małą kotkę. Uczeń? A może.. Tak! To Różana Łapa. Jest terminatorem na medyka.. jej zachowanie jest trochę dziwne..
Postanowiłam to zignorować. Może w końcu wyjdę i usiądę obok nich? Będę przeszkadzać? Wybrałam się na spacer, poza tym nie mieli nic do tego, że tam przyszłam. Prawie zawsze tam chodzę.
Nagle ktoś na mnie skoczył. Zdziwiłam się, co takiego zrobiłam? Spojrzałam na napastnika. Złoty Kłos?
-Co Ty ty... robisz? - Zapytał zdziwiony. Mogłabym spytać dokładnie o to samo. Ja go przeprosić chcę, a on się na mnie rzuca, jakbym jakimś wrogiem była!
- Puść mnie... do cholery! - Targałam się. Silny jest, nie powiem. Ostatnio jak mnie przyparł na ziemi, ledwo mogłam się ruszyć.
- Ty nas... szpiegowałaś?! - Krzyknął, patrząc na mnie rozgniewanym wzrokiem. Jednak w końcu odpuścił.
- To nie tak... - Opuściłam łeb. Było mi przykro, że tak pomyślał. Czemu miałabym tak robić? To prawda, zaciekawiła mnie druga osoba, z którą był, ale dowiedziałam się o niej przed chwilą! To u mnie normalne być ciekawym!
Puścił mnie. Poczułam ulgę. Nie lubię być przygniatana do ziemi, to takie upokarzające. Wstałam i otrzepałam się z ziemi. Nasze oczy się spotkały.
- Co Ty robiłaś? - Szepnął. Co mu odpowiedzieć? Powiem mu wszystko.. i przy okazji przeproszę go za wcześniejsze zachowanie. No.. nie tak to sobie wyobrażałam, ale cóż.. niespodziewane zwroty akcji, jakoś niespecjalnie źle u mnie oddziaływają, a czasem nawet pomagają. Myślę, że w tym przypadku, to drugie naprawdę się stało.
-Wiesz.. ja mogę Ci wszystko powiedzieć. Jak było. Ale to od Ciebie zależy, czy mi uwierzysz, czy wyprzesz moje słowa, dalej myśląc, że od samego początku Cię śledziłam - Wytłumaczyłam mu. Trochę się zdziwił, ale nic nie odpowiedział. Przysiadł na trawię. Poszłam w jego ślady.
-A więc.. zamieniam się w słuch - Odpowiedział, czekając cierpliwie. Zaczęłam myśleć jak zacząć. Totalnie zignorowałam Różaną Łapę. Jak będzie słuchać, niech słucha. Ma do tego prawo, przecież była ze Złotym Kłosem.
- A więc było tak.. Zauważyłam jak wyszedłeś. Zamyśliłam się. Po wszystkim sama postanowiłam wyjść. Na klify. Zwykle tam chodzę, więc dlaczego miałoby być inaczej? Po drodze zaczepił mnie Niedźwiedzi Pazur, z prośbą, żebym zapolowała dla Klanu. Zgodziłam się, a potem wyszłam. Spacerkiem przeszłam się tutaj. Ale poczułam zapach dwóch kotów. Twój i jeszcze jednego kota. Nie wiedziałam kto taki może sobie z tobą siedzieć. No wiesz, oczywiście na zebraniu mogłeś kogoś poznać, ale po prostu zastanawiałam się kogo. Moja ciekawość się wtedy odezwała. Wskoczyłam w te krzaki.. w te, w których się na mnie rzuciłeś.. - Tu na chwilę przerwałam. Spojrzałam na kota. Słuchał mnie w skupieniu. Nie był jakiś zdenerwowany czy coś.. wyglądał na.. ciekawego?
-Kontynuuj proszę - Powiedział.
-Tak, wiem. Jak już w nich byłam, zaczęłam się za tobą rozglądać. Jak już ujrzałam Ciebie, zauważyłam jakąś małą kuleczkę obok Ciebie. Oczywiście moją pierwszą myślą był uczeń, ale jakoś nie mogłam dojrzeć, kto taki. Dopiero po chwili zauważyłam, że to Różana Łapa. A potem chciałam wyjść z krzaków, ale poturlałam się tutaj, przygnieciona do ziemi - Skończyłam z uśmiechem. On się na mnie spojrzał i też się uśmiechnął. Nieważne czy mi wierzył czy nie, powiedziałam mu najszczerszą prawdę, jaką mogłam.
-No dobra. Nich Ci będzie. I tak czy tak patrzyłaś na mnie co robię - Powiedział. Tak trochę miał rację.
-Ale to tylko z ciekawości do drugiego kota! - Upierałam się. - Nie było w tym żadnej innej intencji! - Pacnęłam go łapą.
-Dobra, dobra. Podobno miałaś zapolować. Chodź pomogę Ci - Orzekł i wybiegł na przód. Spojrzałam na Różaną Łapę. Głową kiwnęłam jej, żeby szła za nim. Kotka pobiegła. Szłam z tyłu. To jeszcze terminator. W każdym przypadku powinniśmy ją pilnować.
***
W drodze powrotnej upolowaliśmy trzy myszy, zająca i wiewiórkę. Już w obozie odłożyliśmy je do reszty zdobyczy. Wzięłam wiewiórkę. położyłam się w miejscu, w którym nie było dużo kotów. Takim trochę.. odizolowanym? I zaczęłam jeść.
Nagle przysiadł się do mnie Złoty Kłos. Jedliśmy w milczeniu. Przytłaczające. Zjadłam szybciej od niego, ale nie odeszłam. Nie chciałam. Czułam ciepło. To przyjemne ciepło, które biło właśnie od niego. Było przyjemnie.
Położyłam się i zaczęłam mruczeć. To było takie niekontrolowane. Kocur po zjedzeniu też się położył. Spojrzał na mnie.
-Wiesz.. przepraszam za dzisiaj. Naprawdę, nie wiem co wtedy od ciebie chciałam, że tak na ciebie naskoczyłam.. naprawdę cieszę się, że się o mnie martwisz.. - Mruknęłam cicho, ale tak, żeby słyszał. - Naprawdę mi zależy, naprawdę! - Wyprostowałam się. Kocur na mnie spojrzał. Ja na niego. Wymieniliśmy się przyjaznymi spojrzeniami. To uczucie.. jest takie cudowne.
<< Złoty Kłosie? >>//
Wyszłam z legowiska i pognałam do wyjścia, jednak zatrzymał mnie zastępca lidera.
-Wybierasz się gdzieś? Jak już gdzieś idziesz, to może upoluj coś dla Klanu? - Rzekł Niedźwiedzi Pazur.
-Tak zrobię - Odpowiedziałam. Kiedy zastępca odszedł, kontynuowałam moją wyprawę do jednego z piękniejszych miejsc, które widziałam. Przez całą drogę zastanawiałam się, jak mu to powiedzieć. Jak przeprosić? To wszystko nie dawało mi spokoju. Najprostsze rozwiązanie.. Po prostu do niego podejdę! Ale czy to na pewno takie proste?
Byłam już bardzo blisko. Tak blisko, że wyczułam zapach kotów.. Złotego Kłosa! Ale był ktoś jeszcze.. i na pewno z naszego Klanu.. z kim mógłby być tam Złoty Kłos?
Podeszłam bliżej. Ciekawość mnie wręcz zżerała. Kim jest kot, z którym przyszedł? Ukryłam się w krzakach i zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam go. A obok jakąś małą kotkę. Uczeń? A może.. Tak! To Różana Łapa. Jest terminatorem na medyka.. jej zachowanie jest trochę dziwne..
Postanowiłam to zignorować. Może w końcu wyjdę i usiądę obok nich? Będę przeszkadzać? Wybrałam się na spacer, poza tym nie mieli nic do tego, że tam przyszłam. Prawie zawsze tam chodzę.
Nagle ktoś na mnie skoczył. Zdziwiłam się, co takiego zrobiłam? Spojrzałam na napastnika. Złoty Kłos?
-Co Ty ty... robisz? - Zapytał zdziwiony. Mogłabym spytać dokładnie o to samo. Ja go przeprosić chcę, a on się na mnie rzuca, jakbym jakimś wrogiem była!
- Puść mnie... do cholery! - Targałam się. Silny jest, nie powiem. Ostatnio jak mnie przyparł na ziemi, ledwo mogłam się ruszyć.
- Ty nas... szpiegowałaś?! - Krzyknął, patrząc na mnie rozgniewanym wzrokiem. Jednak w końcu odpuścił.
- To nie tak... - Opuściłam łeb. Było mi przykro, że tak pomyślał. Czemu miałabym tak robić? To prawda, zaciekawiła mnie druga osoba, z którą był, ale dowiedziałam się o niej przed chwilą! To u mnie normalne być ciekawym!
Puścił mnie. Poczułam ulgę. Nie lubię być przygniatana do ziemi, to takie upokarzające. Wstałam i otrzepałam się z ziemi. Nasze oczy się spotkały.
- Co Ty robiłaś? - Szepnął. Co mu odpowiedzieć? Powiem mu wszystko.. i przy okazji przeproszę go za wcześniejsze zachowanie. No.. nie tak to sobie wyobrażałam, ale cóż.. niespodziewane zwroty akcji, jakoś niespecjalnie źle u mnie oddziaływają, a czasem nawet pomagają. Myślę, że w tym przypadku, to drugie naprawdę się stało.
-Wiesz.. ja mogę Ci wszystko powiedzieć. Jak było. Ale to od Ciebie zależy, czy mi uwierzysz, czy wyprzesz moje słowa, dalej myśląc, że od samego początku Cię śledziłam - Wytłumaczyłam mu. Trochę się zdziwił, ale nic nie odpowiedział. Przysiadł na trawię. Poszłam w jego ślady.
-A więc.. zamieniam się w słuch - Odpowiedział, czekając cierpliwie. Zaczęłam myśleć jak zacząć. Totalnie zignorowałam Różaną Łapę. Jak będzie słuchać, niech słucha. Ma do tego prawo, przecież była ze Złotym Kłosem.
- A więc było tak.. Zauważyłam jak wyszedłeś. Zamyśliłam się. Po wszystkim sama postanowiłam wyjść. Na klify. Zwykle tam chodzę, więc dlaczego miałoby być inaczej? Po drodze zaczepił mnie Niedźwiedzi Pazur, z prośbą, żebym zapolowała dla Klanu. Zgodziłam się, a potem wyszłam. Spacerkiem przeszłam się tutaj. Ale poczułam zapach dwóch kotów. Twój i jeszcze jednego kota. Nie wiedziałam kto taki może sobie z tobą siedzieć. No wiesz, oczywiście na zebraniu mogłeś kogoś poznać, ale po prostu zastanawiałam się kogo. Moja ciekawość się wtedy odezwała. Wskoczyłam w te krzaki.. w te, w których się na mnie rzuciłeś.. - Tu na chwilę przerwałam. Spojrzałam na kota. Słuchał mnie w skupieniu. Nie był jakiś zdenerwowany czy coś.. wyglądał na.. ciekawego?
-Kontynuuj proszę - Powiedział.
-Tak, wiem. Jak już w nich byłam, zaczęłam się za tobą rozglądać. Jak już ujrzałam Ciebie, zauważyłam jakąś małą kuleczkę obok Ciebie. Oczywiście moją pierwszą myślą był uczeń, ale jakoś nie mogłam dojrzeć, kto taki. Dopiero po chwili zauważyłam, że to Różana Łapa. A potem chciałam wyjść z krzaków, ale poturlałam się tutaj, przygnieciona do ziemi - Skończyłam z uśmiechem. On się na mnie spojrzał i też się uśmiechnął. Nieważne czy mi wierzył czy nie, powiedziałam mu najszczerszą prawdę, jaką mogłam.
-No dobra. Nich Ci będzie. I tak czy tak patrzyłaś na mnie co robię - Powiedział. Tak trochę miał rację.
-Ale to tylko z ciekawości do drugiego kota! - Upierałam się. - Nie było w tym żadnej innej intencji! - Pacnęłam go łapą.
-Dobra, dobra. Podobno miałaś zapolować. Chodź pomogę Ci - Orzekł i wybiegł na przód. Spojrzałam na Różaną Łapę. Głową kiwnęłam jej, żeby szła za nim. Kotka pobiegła. Szłam z tyłu. To jeszcze terminator. W każdym przypadku powinniśmy ją pilnować.
***
W drodze powrotnej upolowaliśmy trzy myszy, zająca i wiewiórkę. Już w obozie odłożyliśmy je do reszty zdobyczy. Wzięłam wiewiórkę. położyłam się w miejscu, w którym nie było dużo kotów. Takim trochę.. odizolowanym? I zaczęłam jeść.
Nagle przysiadł się do mnie Złoty Kłos. Jedliśmy w milczeniu. Przytłaczające. Zjadłam szybciej od niego, ale nie odeszłam. Nie chciałam. Czułam ciepło. To przyjemne ciepło, które biło właśnie od niego. Było przyjemnie.
Położyłam się i zaczęłam mruczeć. To było takie niekontrolowane. Kocur po zjedzeniu też się położył. Spojrzał na mnie.
-Wiesz.. przepraszam za dzisiaj. Naprawdę, nie wiem co wtedy od ciebie chciałam, że tak na ciebie naskoczyłam.. naprawdę cieszę się, że się o mnie martwisz.. - Mruknęłam cicho, ale tak, żeby słyszał. - Naprawdę mi zależy, naprawdę! - Wyprostowałam się. Kocur na mnie spojrzał. Ja na niego. Wymieniliśmy się przyjaznymi spojrzeniami. To uczucie.. jest takie cudowne.
<< Złoty Kłosie? >>//
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz