Oba kociaki były przygaszone, a po pysku Małego spływała samotna łza.
- Mały, weź znowu nie płacz! - powiedziała, po czym zastanowiła się. Jeśli dalej tak pójdzie to zginą ze smutku! Lecz temu da się jeszcze zapobiec. Choć uczennicę również dotknęła śmierć Skry, postanowiła, że musi jakoś pocieszyć oba kociaki, by przestały myśleć tylko o tym i się zamartwiać. Zaczęła więc, najradośniejszym tonem na jaki ją było stać. - A więc może chcielibyście coś posłuchać o życiu ucznia?
Rosa, zaprzestając uspokajania roztrzęsionego brata, spojrzała na nią, a jej oczy, choć wciąż przepełnione smutkiem, zabłysły lekko. Szepcząca Łapa nie czekała na odpowiedź, tylko zaczęła.
- Więc mogę wychodzić sobie teraz poza obóz! Wszędzie jest las, tylko na tych nowo zdobytych terenach nie ma drzew. A i wicie co, wiecie co? - na jej pyszczek już na dobre wszedł entuzjastyczny uśmiech. - Byłam na terenie Klanu Burzy!
Rosa lekko pochyliła łepek.
- Ale przecież nie można chodzić na tereny obcych klanów!
- Nie można! - odparła szybko. - Chyba że na wyprawie z medykami! Możesz wtedy iść na teren obcego klanu, by zbierać ziła i nawet patrol cię nie powstrzyma! I spotkałam właśnie patrol! I wiecie co się później okazało? Że był tam Lamparcia Gwiazda!
- I-i nnic ci nie zrobili? - zapytał Mały, najwyraźniej lekko przestraszony perspektywą spotkania obcego patrolu.
- Nic! A co mogli mi zrobić? Byłam z medykami i nie polowałam na ich terytorium!
- Umiesz polować? - zapytała Rosa, zanim Szepcząca Łapa zdążyła wspomnieć o spotkaniu Rdzawej.
- Ha! Jasne! Patrz uważnie, pokażę ci jak się poluje myszy!
<Rosa? Mały?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz