- Wiesz, Pszczeli Miód na pewno nie chce cię skrzywdzić, to nie dlatego za tobą chodzi…może to forma przeprosin- spróbowała usprawiedliwić swoją przyjaciółkę, lecz widząc spojrzenie jakie posłał jej pręgowany wojownik, pełne rozbawienia pomieszanego ze złością i żalem jaki czuł widząc naiwność towarzyszki, od razu zrozumiała, że jej nie uwierzył. Łania westchnęła wpatrując się w swoje łapy, było jej przykro z powodu całego zajścia. Zamiast spokojnie walczyć o jego względy skrzywdziła go tracąc przyjaciela. Fakt, zyskała nowego, ale Pszczeli Miód to nie to samo co Szkarłatny Wicher. Ponownie zaczęła szukać tematu do rozmowy, kątem oka zauważyła jak liliowy kocurek przemyka się do legowiska uczniów, Poranna Łania od razu się ożywiła rzucając natychmiast pytaniem:
- A jak ci idzie z Bursztynową Łapą?
Szkarłatny Wicher właśnie podniósł się lekko na łapach z zamiarem odejścia, lecz słysząc pytanie usiadł z grymasem wypisanym na mordce, coś było nie tak.
- Wiesz, jest niby dobrze, ale to pieszczoch- zaczął spoglądając w stronę legowiska w którym zniknął młodzik- muszę go nauczyć wszystkiego, to trochę męczące. Ale jestem szczęśliwy z tego, że mogę być mentorem. Ba, jaki będę dumny jak on wyrośnie na wielkiego wojownika, lojalnego swemu klanowi.
- Z pewnością, z tak świetnym mentorem nie może być inaczej- szepnęła Poranna Łania wpatrując się w oczy kocura. Poczuła jak jej serce mocniej bije, mimo ran nadal widziała w nim starego przyjaciela i utraconą miłość, wciąż nie potrafiła oprzeć się jego bursztynowym oczom. Ciałem pręgowanego wojownika poruszył dreszcz. Chwilę później wstał i odszedł sztywnym krokiem rzucając jedynie ,,cześć”. Poranna Łania nie została długo sama, chciała wszystko przemyśleć, lecz zaraz u jej boku pojawiła się Pszczeli Miód. Szylkretowa kotka podbiegła do przyjaciółki przyciskając się do jej boku.
- Widziałam to! Rozmawiałaś ze Szkarłatnym Wichrem! Czego on chciał?- zaczęła wypytywać rzucając jej piorunujące spojrzenie spod przymrużonych powiek. Poranna Łania zaśmiała się unosząc lekko łepek ku górze.
- Nic nie chciał, przyszłam przeprosić, nic więcej.
- Przeprosić?! Zwariowałaś!? To on ma nas przepraszać- oburzyła się wojowniczka prychając, lecz zaraz dodała po cichu- dobra…może mu się należą. Ale ode mnie ich nie usłyszy!
Łaciata wybuchła śmiechem tuląc się do swej towarzyszki. Lubiła ją, mimo całej otoczki wrednej, cynicznej i dumnej kotki Pszczeli Miód była naprawdę troskliwa i opiekuńcza.
- Lepiej mi powiedz jak było na polowaniu- zaczęła na nowo rozmowę. Szylkretowa kotka nagle się ożywiła. Zaczęła opowiadać jak to prawie złapała ogromnego królika który ponoć był wielkości średniego ucznia. Niestety, zwierzę w porę skoczyło do nory a Pszczółka dostała jedynie guza na głowie, zderzenie z ziemią nie było najprzyjemniejsze. Jednak ta historia miała dobre zakończenie, kotka powróciła z nornicą i małym wróblem.
Powoli zbliżała się pora popołudniowa, czas na patrol. Poranna Łania zgłosiła się na niego, tak samo jak Pszczeli Miód. Poszedł z nimi także Fiołkowy Podmuch, szylkretowa nie była z tego powodu zadowolona, wolała zostać sama z przyjaciółką. Mimo to, nie mogła protestować.
Dostali do patrolu granice. Dzień był ciepły, jedynie lekki wiaterek poruszał lisicami wysoko w koronach drzew. Poranna Łania prowadziła patrol, nie lubiła tego robić, ale dziś postanowiła się przekonać jak to być liderem. Oczywiście u jej boku dreptała Pszczeli Miód rozglądając się na boki. Zapowiadało się na spokojny patrol.
<<Pszczeli Miodzie?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz