Spojrzałam na Lamparciego i kociaki leżące obok naszych łap. Piszczały cichutko, szamotając się w trawie. Pociągnęłam nosem i stwierdziłam:
- Pilnuj ich, ja po-pobiegnę... może Wiche-Wicherek jeszcze tam gdzieś jest.
Pobiegłam jak najszybciej mogłam w miejsce gdzie zostawiliśmy mojego synka zadziwiająco podobnego do Szkarłatnego Wichru. Jednak na miejscu nie znalazłam go całkowicie samego, bo obok niego stało kocię dwunogów.
- Ale słodziutki kociak! - Wykrzyknął roześmiany i chwycił w objęcia malutkiego Wicherka. Moja sierść zjeżyła się, a pazury same się wysunęły, gdy usłyszałam cichy pisk. Tylko nie mój synek! - MAMO, TATO!
Dziecko dwunogów zadowolone z siebie zaczęło biec w stronę siedliska dwunogów. Rzuciłam się w pogoń, aż w końcu skoczyłam w stronę porywacza i udrapnęłam go w nogę. Pisnął i zatrzymał się. Chciałam już ponownie zaatakować, jednak większy dwunóg przybiegł i zaczął machać mi czymś przed pyszczkiem. Ostatnio widziałam jak tak samo mój, a raczej Migotki "właściciel" szurał tym po podłożu. Podskoczyłam w tył i prychnęłam, jednak zanim się obejrzałam grupka już znikała za Drogą Grzmotu.
Ze łzami w oczach powoli ruszyłam w stronę Lamparciego Kroku, który patrzył na mnie ze współczuciem.
- Lepiej byłoby gdybyśmy wrócili z nimi do obozu - Zdecydowałam, a widząc, że Lamparci Krok ma zamiar zaprzeczyć podniosłam brew z westchnięciem. Mój brat nie miał najwyraźniej zamiaru się sprzeczać i ruszyliśmy powolnym krokiem do obozu. Czułam otaczające mnie znane zapachy. Szliśmy drogą dobrze mi znaną, gdyż szłam tutaj jako uczennica ze świeżo upolowaną myszka i jako wojowniczka z dumą niosąc dużego zająca, a później nawet mentorka z Jałowcową Łapą u boku. A teraz? Z dwójką kociąt... Potrząsnęłam głową chcąc odgonić złe myśli. Na ziemię spadło kilka kropel łez. Droga była wydeptana łapami różnych kotów - jedne większe, należące do starszego wojownika, a inne mniejsze pewnie od świeżo mianowanego ucznia. Weszłam do obozu, gdzie już powiadomione koty z ciekawością wpatrywały się we mnie...
~*~
Wieczorem, gdy słońce już powoli zachodziło i zabarwiało niebo na piękne kolory ja leżałam w żłobku patrząc z uśmiechem na moje śpiące dzieci. Członkowie klanu nie wypytywali o to kto jest ich ojcem... przynajmniej większość, ale to nawet dobrze dla mnie, bo nie miałam zamiaru cały czas tłumaczyć, że królowa nie musi powiadamiać o tym kto jest ojcem kociąt. Mimo wszystko niektórzy patrzyli na nie z podejrzeniem, co starałam się zignorować. Rozmyty Pył podszedł do mnie prawie pierwszy, trącąc mnie delikatnie nosem. Mimo tego, że zazwyczaj nie okazywał otwarcie uczuć w tym momencie naprawdę poczułam, że mimo tylu księżyców bycia wojownikiem nadal czuje do mnie więź, jaka łączy mentora i ucznia.
Podniosłam wzrok w górę, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka. Przede mną stanął Lamparci Krok wpatrujący się zatroskany w kocięta, ale widziałam w jego oczach błysk ciekawości.
- Nadal chcesz wiedzieć, prawda Lamparci Kroku? Wiem, że jesteś moją jedyną bliską rod... moją jedyną bliską rodziną jaką znam, a także jesteś moim przyjacielem, ale nie mam zamiaru powiedzieć kto nim został. Mimo wszystko wiem, że by tego nie chciał.
Kocur zbliżył się do mnie i usiadł obok, patrząc w swoje łapy.
- Ale jak to się stało, że nie było cię tak długo?
- Mówiłam ci, lepiej umyj uszy Lamparci Kroku - Zaśmiałam się cicho i gorzko - Wszędzie był śnieg, wyszłam z obozu akurat wtedy kiedy zaczynała zbliżać się burza śnieżna. Nie widziałam punktów orientacyjnych i zabłąkałam się pod samą Drogę Grzmotu. Dwunożny mnie znalazł, był tam Drozd i jakaś inna kotka. Miałam zamiaru uciec przy pierwszej lepszej okazji, ale mój brzuch... nie chciałam narażać kociaków. A jednak. Kociaki i tak były w wielkim niebezpieczeństwie. Mogłam tam zostać...
<Lamparci Kroku? Zrób w swoim opowiadaniu time skip>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz