Borsuczy Gońca przyprowadził swą towarzyszkę w miejsce które lubił zwać Świetlistą Polanką. Niewiele kotów z klanu wilka wiedziało o tym miejscu, zazwyczaj przechodziły tędy patrole popołudniowe bądź poranne, rzadziej wieczorne czy nocne. Było to miejsce obok niczyich terenów, więc nie trzeba było się nim aż tak przejmować.
Gromadka świecących robaczków poleciała w górę rozpraszając ciemność która zaczęła ogarniać las. Borsuk usłyszał cichy szept zachwycenia płynący od strony Łasicy, a po chwili poczuł jak ta przyciska się mocniej do niego. Kompletnie zbity z tropu, a nawet trochę speszony, odwrócił łeb w jej stronę spoglądając na wpatrującą się w niebo kotkę z zaskoczeniem. Ukrywająca Łasica nie zwróciła na niego uwagi, wciąż oglądała migoczące stworzonka z zachwytem w oczach. Borsuczy Goniec poruszył się nerwowo, cała ta sytuacja nie miała tak wyglądać. Srebrna kotka poczuła jak towarzysz zaczął się wiercić więc postanowiła go zapytać co wywołało u niego taki odruch.
- Coś się stało Borsuczku?
- Nie, nie…ale, chyba siedzisz zbyt blisko- odpowiedział jej a jego wąsy lekko zadrżały kiedy Łasica przycisnęła się mocniej do jego boku, jeśli to było możliwe.
- Mogę zawsze siedzieć bliżej- zaśmiała się widząc jak jej towarzysz wstaje otrzepując ogon z ziemi. Borsuczy Goniec rzucił jej szybkie spojrzenie dając sygnał, że muszą już iść. Samotniczka podreptała za nim idąc tuż obok niego. Wojownik zaczął myśleć, jak to on miał w zwyczaju. Łasica miała coś w sobie, coś takiego, że był w stanie wybaczyć jej dziwne zachowanie oraz rzeczy których nie mógłby przepuścić innym, takie jak wtargnięcie na terytorium jego klanu czy tak perfidny podryw, bądź drwinę. Nie przeszkadzało mu to, zastanawiał się czy to z powodu iż kotka była młoda, czy przyczyną było jej śliczne, srebrne ubarwienie do którego miał słabość. Na myśl przyszłą mu Milcząca Gwiazda z którą zaczął się zaprzyjaźniać, liderka też dawała mu jakieś znaki, ale ostatnimi czasy nie zwracała na niego tyle uwagi. Pustułkowy Dziób znowu zaczął z nim rozmawiać, Kwiecisty Śpiew także zwracała na niego uwagę, klan znowu widział w nim wesołego kocura, mimo to Borsuczy Goniec był samotny, potrzebował bliskości drugiej osoby. Jakaś część jego mówiła mu, że Ukrywająca Łasica może mu to dać, może zostać jego przyjaciółką, zwierzchniczką a nawet może…w tym samym momencie Borsuk przydzwonił w drzewo. Oszołomiony nagłym zdarzeniem został brutalnie wyrwany ze swych przemyśleń, ból sprowadził go na ziemię. Usłyszał jak jego towarzyszka wybucha śmiechem podchodząc do niego. Złapała go lekko za kark w geście pomocy. Borsuk wstał na równe łapy potrząsając łbem. Otrzepując się z kurzu czuł przenikliwy wzrok złotych oczu na sobie. Odwrócił łeb patrząc na Łasicę z uniesioną brwią.
- Co? – zapytał wprost doprowadzając się do porządku.
- Nic, ale wchodzenie na drzewa w takim tego zdania znaczeniu nie jest normalne. Coś się tak zamyślił kochany?- zamruczała Łasica zmierzając w stronę z której przyszła. Point poszedł za nią próbując się wytłumaczyć:
- Nic wielkiego, myślałem czy rozedrzeć ci gardło czy dać odejść, takie tam normalne sprawy.
Srebrna towarzyszka prychnęła z pogardą, mimo tego słychać było w tym nutkę rozbawienia. Otarła się o wojownika spoglądając na niego ukradkiem.
- Nie wierzę, że byś był do tego zdolny- odpowiedziała po chwili ciszy stając na skraju klanu wilka- nie zrobiłbyś tego mi kochany.
Borsuczy Goniec uniósł brwi w górę po czym skoczył na kotkę przygniatając ją do ziemi. Zaskoczona Łasica próbowała się wyrwać uderzając łapami o jego brzuch, lecz słysząc cichy śmiech towarzysza uspokoiła się wlepiając oczy wprost w jego. Nie odlazła w nich wrogości czy morderczego błysku, bardziej rozbawienie i sztuczną powagę. Zamruczała cicho zaczynając na nowo rozmowę:
- I co teraz? Zabijesz mnie i obedrzesz ze skóry?
- Uwierz mi, chciałbym. Ale bezbronnych dzieci się nie krzywdzi- syknął Borsuk puszczając ofiarę która warknęła coś pod nosem podchodząc blisko. Znów stanęli oko w oko, wojownik musiał trochę zniżyć łeb aby spojrzeć prosto na samotniczkę, wciąż była niższa.
- Nie jestem dzieckiem, bezbronna także nie- podsumowała z cynicznym uśmiechem, podniosła łapkę i trąciła nią nos pointa- widzimy się jutro w tym samym miejscu. W naszym miejscu.
- Myślisz, że pozwolę ci znowu wrócić?- zadał jej pytanie na które ona odpowiedziała jedynie śmiechem znikając za krzakami. Borsuczy Goniec odwrócił się szybko i odszedł w głąb klanu Wilka. Nadal miał na sobie zapach kotki, więc postanowił porządnie się umyć zanim wejdzie do obozu.
Skoczył na szybkie polowanie z którego przyniósł zaspaną nornicę. Przy okazji wytarzał się w tymianku, jak iż przebywał na terenie gdzie rosły te rośliny. To zakryło zapach samotniczki w pełni, kocur był gotowy na powrót.
Odkładając nornicę poczuł przenikliwe spojrzenie Milczącej Gwiazdy na swoim karku, ewidentnie coś jej nie grało w tak małej zdobyczy szczególnie w porze Nowych Liści. Kocur zignorował to i poszedł od razu do legowiska, minął Makową Łapę z którą się przywitał, średnio mieli czas na ćwiczenia, Borsuk dużo wychodził na patrole, próbował zabierać ze sobą uczennicę, ale ta nie zawsze miała na to ochotę. Point wszedł do legowiska kładąc się w swym posłaniu gdzieś w kącie, polubił samotność, nie przeszkadzała mu aż tak. Nos Łososiowego Pyska poruszył się, kot zaczął węszyć. Wlepił spojrzenie w zasypiającego Borsuka, nie miał zamiaru mu przeszkadzać, lecz sam wojownik wiedział o czym szarak myślał. Jechał tymiankiem przynajmniej na długość drzewa.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Czyli idziesz się z nią zobaczyć, tak?- zapytała Mgiełka. Aktualnie upływał nowy dzień, słońce chyliło się ku zachodowi. Borsuczy Goniec siedział na płocie w towarzystwie swej przybranej matki. Rozmawiali już od jakiegoś czasu, przeważnie o sprawach błahych, lecz dopiero teraz wojownik wspomniał jej o Ukrywającej Łasicy. ,,Coco” z początku była zadowolona, że jej ,,syn” sobie znalazł towarzyszkę, ale słysząc w jakim, prawdopodobnie, wieku ona jest, na jej pysk wszedł grymas a wzrok mówił tylko jedno: nie tak cię wychowywałam Borsuku. Szara kotka prychnęła słysząc ,,tak” padające od Borsuka.
- To samotniczka, po za tym, jest potwornie młoda!- syknęła o mało nie spadając z płotu. Przeklęła swą obecną wagę łapiąc równowagę. Borsuczy Goniec ściągnął brwi wpatrując się w ,,matkę”.
- Ależ ja nie chcę jej nic zrobić! Po prostu, porozmawiam z nią- próbował się wytłumaczyć, lecz pieszczoszka nie chciała mu wierzyć.
- Taa, jasne. To całe ,,kochanie”, ,,Borsuczku” bardzo brzmi przyjaźnie. Znajdź kogoś swojego wieku, a nie ganiasz za młodszymi.
- Jakbym nic nie robił to skończyłbym jak ty, u pieszczochów bez jaj- warknął zeskakując z płotu. Rzucił ostatnie spojrzenie na Mgiełkę która westchnęła zmęczona całą sytuacją. Zniknęła za płotem nawet nie żegnając się z wychowankiem.
Pozostała droga Borsuka upłynęła mu na rozmyślaniu słów które powiedziała mu szara kotka. Może miała racje? Może Łasica przesadzała, próbowała owinąć go sobie wokół łapy. Mimo to nie miał zamiaru rezygnować ze spotkania. Wieczorną porą wszedł na polankę. Od razu ujrzał szarą sylwetkę siedzącą niemalże na środku. Obok niej latało kilka świetlików rzucając na nią złoty blask. Kiedy Borsuk znalazł się dość blisko Ukrywająca Łasica odwróciła łepek w jego stronę. Na jej pysk wstąpił uśmiech, tak samo jak i na mordkę wojownika. Był szczęśliwy, że mógł się z nią znowu spotkać, lecz nie tracił czujności, wiedział, że samotniczka to sprytne stworzenie i może chcieć go wykorzystać w swoich celach. Jednak na razie postanowił dobrze spędzić z nią czas.
<<Ukrywająca Łasico?>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz