*jeszcze zima, czyli oczywiście przed rewolucją francuską Gwardii Oczyszczenia*
Miodunka właśnie rozpoczynała jedzenie wiewiórki, gdy do obozu weszła Iskra. Jedyna córka Fretki. Miodunka nie miała jeszcze jej okazji poznać. W sumie jedynym dzieckiem Fretki, które poznała, był Mniszek. I on był całkiem spoko, nie lubił swej matki co zdecydowanie było na plus.Uczennica przysiadła przy stosie ze zwierzyną obsypanym śniegiem, całkiem niedaleko Miodunki. Ta nie za bardzo przejmowała się jej obecnością, skupiając się na jedzeniu, jednak mimo to nie umknął jej rzężący przez jakiś czas, ciężki oddech uczennicy. Dopiero po jakimś czasie kotka ponownie uniosła się na łapy, po uspokojeniu oddechu. Szylkretka odetchnęła z ulgą i zaczęła obrzucać obóz oraz koty w nim się znajdujące drażliwym spojrzeniem.
Po chwili kotka odłożyła na stos martwych ciał upolowaną przez siebie piszczkę.
— Iskro? — zwrócił się ktoś do kotki, która dopiero co wróciła z treningu. Miodunka lekko nastawiła ucha, podsłuchując ukradkiem rozmowę podczas jedzenia. Iskra odwróciła się szybko, wybita jakby z transu, spoglądając na swego mentora. Kotka sapnęła, widząc niebieskiego. Widocznie poirytowana w większości kremowa kotka zaczęła poruszać niespokojnie kitą na boki, wyraźnie niezadowolona.
— Rozmawiałem z Fretką — poinformował młodszą dawny wilczak, stojąc obok i bujając końcówką szarego ogona. — Plany się zmieniły. Na kolejny trening pójdziemy już zaraz. Zjedz coś i odpocznij chwilę, bo niedługo wyruszamy — odparł, po czym odwrócił się na pięcie i zawrócił w stronę głębi obozowiska.
Szylkretowa dostrzegła jak Iskra rezygnuje z wzięcia sobie czegoś ze sterty. Miodunce zdawało się, iż rzadko kiedy kotka była w obozie. Często trenowała. Wiedziała też dzięki Mniszkowi, iż Fretka musiała zaleźć swym dzieciom za skórę, jej ingerencja w trening Iskry była więc niepokojąca szczególnie, iż kotka miała jeszcze dużo czasu na trening. Sama Miodunka skończyła swój jako starsza uczennica i wyszła z niej jedna z najlepszych wojowniczek Owocowego Lasu, co oznaczało iż Fretka znowu się tylko kogoś czepiała. I to zdawało się odbijać na młodej kotce, jak i na Mniszku. Dostrzegła wściekłość Iskry i to, jak ta wbiła pazury w ziemię. Była zła. I słusznie. Terminatorka zacisnęła pysk, a jej napuszony ogon jeszcze bardziej niż wcześniej latał na boki. Futro młodej kotki było nastroszone.
Co Fretka zrobiła z tym biednym dzieckiem…
Po chwili, przez to, iż młoda kotka zaczęła patrzeć wokoło siebie ich spojrzenia się spotkały. Wściekłe oczy iskrzące od złości i nic nie okazujące ciemnozielone ślipia.
Młodsza kotka speszona zarzuciła uszami do tyłu, a wzrok utkwiła na pierwszym lepszym obiekcie leżącym w przeciwnym kierunku.
Miodunka wstała, po czym chwyciła w zęby kości pozostałe po wiewiórce, by następnie udać się gdzieś i je schować.
I wiedziała już co jeszcze, poza tą prozaiczną czynnością, zrobi.
***
Podeszła do siedzącej niedaleko wyjścia z obozu Iskry, wyraźnie czekającej na Przebiśniega. Nie miała się go jednak doczekać.Zamiast tego podeszła do niej szylkretka o niejednej bliźnie na ciele. Starsza stanęła przed Iskrą.
— Dzisiaj trening będziesz miała ze mną — oznajmiła bez wyrazu, po czym odwróciła się i wyszła z obozu, nasłuchując, czy Iskra podąża za nią.
<Iskro? Będziemy się byczyć>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz