*Ciąg dalszy poprzedniego opowiadania*
Futro Słonecznikowej Łodygi.
Tak dawno nie widzianego przez Bylicę brata. Ukochanego braciszka.
Spojrzała na kocura. Szedł z jakąś kotką. To była chyba…..Pszczeli Pyłek?
Błękitna obserwowała idącą łapa w łapę dwójkę.
Niespodziewanie srebrna dojrzała gdzieś za nimi mignięcie czarnego futra. Dwójka kotów zatrzymała się. Stanęli nad taflą rzeki…..i nagle….
Zza nich wyskoczyła właścicielka czarnego futra. Miała zielone oczy i pasowała wiekiem. Kamienna Agonia.
Słonecznik nie próbował ratować Pszczoły, kiedy córka Króliczego Susu trzymała siostrę Splątanego Futra pod powierzchnią. Niedługo potem ciało matki Żara unosiło się i opadało spokojnie w rytm fal. Dziko pręgowana kocica obserwowała to wszystko z ukrycia. Dostrzegła jak jednolita chce rzucić się na ciało karmicielki, lecz powstrzymał ją brat Bylicy.
Nie wiedziała, o co takiego chodziło Kamiennej, czemu chciała rzucić się na już i tak martwą siostrę Borówki, jednak skąd miała by? Nie była zorientowana co do tego co się działo w Klanie Burzy, choć była prawie pewna, że Piaskowa Gwiazda wciąż panowała.
Widziała, jak czarna odchodzi z miejsca zdarzenia.
Słonecznik pewien czas później też ruszył w drogę powrotną i zniknął Bylicy z zasięgu wzroku. Podejrzewała, iż był to swego rodzaju bunt przeciwko tyranii matki Wiewiórczego Pazura.
Kotka nie spodziewała by się, że jej ukochany kremowy braciszek byłby w stanie pomóc w morderstwie, ale….
Napiszę wprost – dawna burzaczka była dumna z brata. I to bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz