- T-to nie jest fajne…- wymamrotała zmieszana, patrząc się w oczy szylkretce. Co miała dalej mówić? Myśl, myśl…
- Przesuń się. Co ty w niej widzisz?- prychnęła Szczypiorek, popychając ją na bok, dalej mierząc wzrokiem czarną. Dlaczego się tak nienawidziły? Przecież były podobne do siebie. Inaczej myślały, ale podobne. Wszystko było pełne jakichś zagadek. Nie zakradnie im się do łbów by się dowiedzieć.
- J-jesteś… N-nie fajna…- powiedziała do mentorki, lekko kuląc się sama w sobie. Nie chciała się zbytnio narazić. A tutaj aż wrzało… Bała się gniewu obu kotek, lecz chciała ich częściowej zgody. Do tego pewnie nigdy nie dojdzie… Dlaczego nie mogli być sobie równi? Po prostu nie oceniać się po futrze? Czy rudzi dalej będą zadzierać nosy? Niedorzeczne…
***
Kolejny trening, kolejne zmęczone oddechy. Czasami miała naprawdę dość. Dość mentorki, dość życia w klanie, dość… Wszystkiego. Byle móc położyć się wygodnie na legowisku. Odpocząć. Móc sobie w spokoju pomyśleć. Z jednej strony nie narzekała na ten żywot, a z drugiej… Jakoś jej przeszkadzało to, że była tylko uczennicą z głową zawaloną treningami. A nawet jeśli nie, to jeszcze długo po treningach myślała jaką tragiczną mentorkę dostała. Co ona sobie myślała? Że dalej czasy Piaskowej Gwiazdy? Że dalej rudzi są… Lepsi? Niedorzeczne, niedorzeczne i jeszcze raz niedorzeczne. A dalej nie nawiązała dłuższej rozmowy z Kamień bo ta była obrażona na jej matkę.
A tak bardzo chciała z nią porozmawiać…
Gdyby jej się udało. Podejść bez strachu do zastępczyni i powiedzieć, że to nie jej wina, że jest córką Splotki. Że przecież jest inna! Lepsza! No i, że bardzo ją lubi i chciałaby ją poznać czy jakoś tak. Mogłoby się udać. Gdyby nie ten strach i niepewność, bo przecież kotka mogła źle zareagować. Niby raz kozie śmierć, ale… Dalej jakoś nie sądziła, by był to dobry pomysł. Choć to tylko przekonania Kamień ją trzymały w ryzach. Gdyby nie była obrażona na Splątane Futro… Wiedziała, że chodzi o coś poważnego. Bardziej niż jakieś głupoty. Słyszała historie różne o tym co się stało z Króliczym Susem, ale niezbyt się przejmowała przeszłością. A powinna?
Nagle zauważyła ją. Kamień. Oh, jak bardzo chciała z nią rozmawiać! Kotka była przecież mądra, pewna siebie i w ogóle… Chciała być taka jak ona. Wspaniała tak jak zastępczyni. Wzór dla każdego… A jedyne co potrafiła zrobić, to nawiązywać kontakt wzrokowy. Niech to! Kamień na pewno by się nie bała podejść…
<Kamieniu idolu daj autograf>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz