Młodziak nieźle się zdziwił, gdy zobaczył, gdzie zaprowadziła go Cisowa Kołysanka. Starał się po sobie tego nie pokazywać. Wygładził futro na grzbiecie.
Cóż... Ta sytuacja była dość niezręczna dla vana. Co nie zmienia faktu, że nie rozumiał, dlaczego wojowniczka postanowiła przyprowadzić go do lidera. Uczeń podniósł brew.
- Co się dzieje, Cisowa Kołysanko? - Miauknął Jastrzębia Gwiazda.
Spojrzał się w stronę kotki. Mroczna Łapa stał w bezruchu, oczekując na przebieg sytuacji. Cisowa Kołysanka posłała mu spojrzenie. Ten westchnął cicho.
- Nie wiem, Jastrzębia Gwiazdo - miauknął obojętnym tonem. - Z jakiegoś powodu zostałem tu przyprowadzony. Dlaczego? Powinna to wyjaśnić Cisowa Kołysanka.
Czegokolwiek by nie mówił, nie kłamał. Rozmowa z Cis, była rozmową - ale z jakiego powodu kotka go tu przyprowadziła? Może powiedzieć to, co on powiedział jej w rozmowie. Albo poskarżyć się jak kocię, że pewien uczeń oczekiwał wiedzy. Albo... właśnie. Zgadnięcie zamiarów ślepej było dla niego ciężkim wyzwaniem, więc jedyne, co mógł zrobić, to czekać, aż ona podejmie głos.
- Jastrzębia Gwiazdo. Muszę coś ci wyznać. Coś co skrywałam przez wiele księżyców. Ale nadszedł ten czas. Tak. Musisz w końcu poznać prawdę. Prawdę, którą znam tylko ja. - Kotka wstrzymała oddech, przerywając monolog. - Spójrz na tego malca. Spójrz jak patrzy na ciebie z miłością i szacunkiem. Jego jedynym marzeniem jest mieć tatę jak ty. Razem możemy dać im lepsze jutro. Z nami wyjdą na koty. Na porządne koty, których jest tak mało... Musimy ich przygarnąć, Jastrzębia Gwiazdo. Ja i ty i oni. Razem będziemy idealną rodziną.Nawet Mrocznej Łapie ciężko było ukryć zdziwienie. Końcowo tylko niespokojnie poruszył ogonem, jednak jego wzrok pozostał taki sam. Obojętny. Mimo to jego pysk mimowolnie i tak się otworzył. Spojrzał się na kotkę z pytającym spojrzeniem, ta jednak nie spuszczała wzroku z lidera.
Okej. To było... cholernie dziwne. Kocur wręcz wyzwałby ją od wariatki, ale nie w tym miejscu i nie w tym czasie, poza tym lepiej chować negatywne uczucia w środku, by zgrywać wrażenie spokojnego i rozsądnego. Jednak jakaś jego część wręcz śmiała się z pogardą. Chciała być jego matką?
Nie wiedział, co czuć w tym momencie. Opuściłby to miejsce i posłuchał tej fascynującej rozmowy z ubocza, jak gdyby go ona nie dotyczyła.
Jastrzębia Gwiazda był mentorem. A ona zwykłą wojowniczką, która dała mu się na moment sprowokować, a teraz zaskoczyła ją tym dramatycznym wyznaniem uczuć. Nie chciał być tego świadkiem.
Samo czucie do kogoś miłości było dla niego wystarczająco upokarzające. Ale żeby musiał w tym jeszcze uczestniczyć i być tego częścią?
- Nie. Lider nie ma czasu bawić się w rodzinę. Jak chcesz kocięta to sobie je przygarnij, mnie w to nie mieszaj - Odparł chłodno Jastrzębia Gwiazda. Kocur odwrócił się bezceremonialnie i pozostawił ich samych.
Parsknął cicho, nie odwracając się nawet w stronę Cis. Niezłe wyznanie miłości.
- Wygląda na to, że dał ci kosza - Miauknął van. - Smutne.
<Cis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz