*jeszcze przed wymarszem*
Z zaskoczeniem obserwował, jak płowa rzuca się przed siebie. Wyglądała jakby właśnie przypomniała sobie, że zostawiła swojego szczeniaka w legowisku borsuka. A jeszcze uderzenie serca temu spokojnie przemierzali las, uśmiercając kolejne piszczki.
- Chodź! - usłyszał przed sobą i przyspieszył kroku. Był naprawdę ciekawy, co takiego skłoniło Miedź do stania się kocim tornadem i popędzenia z powrotem do obozu. Jedyne, co mu pozostało to szalony bieg za nią. Zadanie było o tyle niełatwe, że musiał omijać wszystkie potrącone przez nią w szalonym pędzie gałęzie, które usilnie próbowały pozostawić na jego pysku pamiątkę po sobie.
Z zaskoczeniem zauważył, że kierują się do legowiska wojowników. Bicolorka wpadła tam jak burza i z triumfem wygrzebała coś z posłania. Bez słowa wyjaśnienia wyskoczyła przez otwór i gdy ją znalazł, demolowała królestwo medyków, czy raczej dawne posłanie Turkawki. Poczuł ukłucie żalu na wspomnienie zmarłej kotki.
Tymczasem Miedź wróciła do rzeczywistości. Podeszła do niego, w pyszczku trzymając to, po co tak szaleńczo przybiegła. Pióra. Wilcze Serce powoli zaczynał rozumieć, o co chodzi.
- Mógłbyś wpiąć mi te piórka za ucho? - poprosiła.
- Jasne. - Teraz mógł im się przyjrzeć trochę lepiej. Rdzawe, spośród innych piór, które w życiu widział, wyróżniała je tylko czarna otoczka. A jednak, z jakiegoś powodu dla tej kotki były tak cenne, że przebiegła kawał lasu, jakby goniło ją stado dzików.
Chwycił pierwsze piórko w zęby i spróbował umieścić je za uchem płowej. Jej przyspieszony po biegu oddech łaskotał go w szyję, a jego myśli poszybowały w stronę pewnej niebieskiej kotki i pewnego dnia, który z nią spędził. Czując, że zaczyna mu się robić cieplej, szybko spróbował zmienić temat swoich rozważań. Miedź. Pióra. Turkawie Skrzydło.
- To… turkawka, prawda? - spytał, sięgając po drugą lotkę, gdy pierwsza szczęśliwie znalazła się za płowym futrem. Kotka skinęła głową, a jej oczy lekko się zaszkliły. Zamrugała, próbując się opanować.
- Znalazłyśmy je razem z Turkawką. To… to jedyne, co mi po niej zostało.
Kocur spojrzał na nią, nie za bardzo wiedząc, co powiedzieć. Doskonale ją rozumiał…
- Chyba powinniśmy iść - kotka przerwała niezręczną ciszę. - Musimy zebrać piszczki, zanim Iglasta Gwiazda da sygnał do wymarszu.
- Racja.
Wyszli z legowiska, pogrążając się w swoich myślach.
W obozie panowała atmosfera nerwowego podniecenia. Do większości kotów dopiero teraz zaczęło docierać, że długo zapowiadana wędrówka ma zdarzyć się naprawdę. Że odchodzą, porzucają to miejsce i już nigdy nie wrócą.
Wilcze Serce pomagał Igle w opanowywaniu ogólnego zamieszania. Lider zebrał wszystkich klanowiczów i jeszcze raz wytłumaczył im wszystko. Starał się jak mógł dodać im otuchy ale widać było, że i on źle się czuje z faktem opuszczenia lasu, który zamieszkiwali od pokoleń. Ponoć inne klany już ruszyły, w końcu nadeszła pora i na nich.
Kocur jeszcze raz przeszedł się po obozie upewniając, że nikt się tu nie zawieruszył i że wszystko, co nadawało się do zabrania, już zniknęło z obozu. Ostatni raz rzucił okiem na grób Borsuka (zauważając na nim świeże kwiaty), upewnił się, że Wróbelek jest razem z kotami, które w razie potrzeby pomogą jej w wędrówce, a Cętka, Miedź, Północ, Sen i Nagietek na pewno kręcą się gdzieś w małym tłumie, który powstał wokół lidera. Myślami był jednak zupełnie gdzie indziej. W nocy przyśniła mu się Sroka. Przywoływał niespokojne marzenia raz za razem, jakby próbując utrwalić sobie senny obraz niebieskiej pod powiekami. Ona też razem z klanem opuściła obóz. Ta myśl sprawiała, że jego serce przyspieszało. Skoro tak, była szansa, że… Nie, bał się łudzić na darmo. Ale jeśli tylko istniał cień szansy, że spotkają się po drodze… Kocur miał zamiar zrobić wszystko, żeby tak się stało.
- Wilcze Serce?
Czyjś głos wyrwał go z zamyślenia. Miedziana Iskra przyglądała mu się z rozbawieniem. Dopiero teraz uświadomił sobie, że stoi zamyślony pośród idących za liderem kotów.
- Zamyśliłem się.
Kotka przyjrzała mu się, jakby próbując wyczytać z niego, o czym myślał. Nie chcąc narażać się na pytania, stwierdził:
- Chodźmy, bo nas zostawią.
<Miedź? c: Możesz zrobić kolejny time skip jak chcesz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz