akcja dzieje się po walce z Berberys ale jeszcze przed porodem
Gdy Sokole Skrzydło poinformował ją o ciąży, kotka zamarła i zaczęła dokładnie analizować swoje spotkanie z wypłoszem, który jako jedyny mógł być sprawcą jej tymczasowego stanu. Medyk widząc zszokowany pysk niebieskiej wojowniczki odesłał ją, by ta mogła to przetrawić. Sroczy Żar wyszła oszołomiona z tymczasowego legowiska medyków, kierując swoje łapy w stronę Żurawinowego Bagna.
— Coś się stało Sroczko? — spytał kocur, widząc zbliżającą się siostrę.
Kotka kiwnęła łbem i przysiadła się do jedzącego piszczkę brata. W jej łbie myśli biły się ze sobą, próbując ustalić jak to dokładnie się stało. Spotkanie z Wilczym Sercem co prawda było dość pełne od dawna brakującej jej czułości i pieszczot, ale kotka nie spodziewała się, że może się skończyć ciążą. Wypłosz pewnie też.
Więc jakim cudem do niej doszło?
Zdziwiona dotknęła swojego podrapanego brzucha, w którym, wierząc słowom Sokoła, rosło nowe życie.
— Bardzo cię boli? — zapytał zmartwiony Żurawinowe Bagno, spoglądając na kotkę. — Eh, czemu walczyłaś z Berberysową Bryzą, co? Sama dobrze wiesz, że jesteśmy w trakcie wędrówki i walka to ostanie czego potrzebu... — urwał zdziwiony, że siostra ani razu mu nie przerwała jego wywodu.
Zaniepokojony wzrok wojownika znów powędrował na niebieską kotkę. Ta westchnęła, wiedząc, że i tak nie utrzyma tej informacji w tajemnicy.
— Jestem w ciąży — mruknęła cicho do brata.
Spotkawszy się z dziwieniem w jego pomarańczowych ślipiach, machnęła ogonem nerwowo. Ostatnie czego potrzebowała to paplaniny Żurawinowego Bagna o kwiatkach i pszczółkach. Chyba jako jedyny usłyszał tą cudowną historię od Słonecznego Blasku i mielił ją zarówno jej i jej kociakom przy każdej sytuacji. Jednak ku zdziwieniu Sroki kocur zamiast chrząknął teatralnie i zacząć opowieść przekazaną mu przez ojca, usiadł bliżej kotki i objął ją delikatnie ogonem.
— Z kim? Jeśli mogę wiedzieć oczywiście — zapytał liliowy, schylając łeb w stronę siostry. — Na pewno będą cudownymi szkrabami — dodał po chwili zastanowienia z lekkim uśmiechem.
Sroczy Żar uśmiechnęła się na myśl na wizję "cudownych" zapewne wyłysiałych kociąt wypłosza.
— Tak na pewno — mruknęła.
* * *
Maszerowała obok Zimorodkowej Pieśni, która co rusz zamęczała ją pytaniami o tożsamości ojca jej kociąt. Przynajmniej dzięki niej kotka nie miała szansy marudzić na zawrotną prędkość marszu. Lisia Gwiazda najwidoczniej chciał przejść jak najwięcej nim Sroczy Żar urodzi kocięta i będzie trzeba zrobić nieco dłuższy postój. Wojowniczka, a raczej karmicielka, nawet to rozumiała, jednak jakikolwiek szybszy marsz w jej stanie był katuszami. Wszelkie złości wyżywała na męczącej jej siostrze, która akurat dzisiaj miała do niej wyjątkową cierpliwość. Dlatego też gdy ta odeszła od niej, by zapytać o coś Żurawinowe Bagno, Sroka mruknęła niezadowolona. Teraz już nie miała na kogo drzeć pyska. Zwolniła trochę krok, pozwalając innym kotom się wyprzedzić i dość wolnym tempem maszerowała przed siebie, podziwiając równinę. Porastały ją jedynie gdzieniegdzie krzaki lub trawska. Kotka westchnęła, mając nadzieję, że Zimorodek jakimś cudem ją usłyszy i znowu do niej przybiegnie. Jednak tak się nie stało. Zirytowana trzepnęła ogonem i rozejrzała się znudzona. Wędrówka w samotności była jeszcze bardziej męcząca. Ujrzawszy za sobą znajomy wyłysiały kształt, drgnęła. Akurat jego tu się nie spodziewa. Zatrzymała się gwałtownie i zlustrowała kocura wzrokiem. Nie spodziewała się, że zobaczą się tak szybko. Jeszcze nawet nie wiedziała czy powinna mówić mu o ciąży i przede wszystkim jak. Nie wiedziała w końcu jak tamten zareaguje.
— Wilcze Serce — mruknęła nieco oschle na powitanie.
Wypłosz spotkawszy się z jej spojrzeniem, uśmiechnął się lekko i podbiegł do niej.
— Witaj, Sroczy Żarze — także się przywitał.
W jego głosie kotka wyczuła lekką tęsknotę, przez którą serce niebezpiecznie zabiło jej szybciej. Dopiero teraz uświadomiła jak bardzo tęskni za tą wyłysiałą kupą futra. Chciała przytulić się do Wilczaka albo chociaż niewinnie złączyć ogony jak tamtej nocy. Szybko pokręciła łbem, próbując się pozbyć tych uczuć. To nie był czas na amory. Szli właśnie pomiędzy dwoma wrogimi klanami, które nie mogły się dowiedzieć o ich relacji. Sroczy Żar wołała sobie nie wyobrażać co by zrobił Lisia Gwiazda, gdyby zobaczył ją obok wypłosza.
— Co tu robisz? — zapytała, wlepiając spojrzenie przed siebie.
Ukradkiem zerknęła na Wilczaka.
— Chciałem cię zobaczyć — mruknął szczerze kocur.
Poczuła jak łapy jej miękną, ale potrząsnęła gwałtownie łbem. Nie była już nastolatką, by rozklejać się nad takimi tekstami. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na wypłosza.
— Hm — wydawała w końcu z siebie Sroczy Żar. — K-klan Wilka dobrze radzi sobie z przeprowadzą? — zapytała nagle, starając się zmienić temat.
— Nawet — odpowiedział dość ogólnikowo wypłosz. — Klanie Klifu dobrze wam się powodzi, co nie? — stwierdził kocur, spoglądając na niższą kotkę.
Sroczy Żar poczuła jak sierść automatycznie zjeża się jej na karku.
Czy on właśnie zasugerował jej, że jest gruba?
— Głównie dzięki tobie — syknęła, mierząc Wilcze Serce ostrym wzrokiem.
Zdziwienie na pysku Wilczaka dodatkowo ją zdenerwowało.
Czy naprawdę musiał w tej sytuacji zgrywać głupiego?
— Spłodziłeś mi bachory, mysi móżdżku — warknęła prosto z mostu.
Te słowa wprowadziły kocura w takie oszołomienie, że Sroką przez chwilę nawet rozważała wezwanie Sokolego Skrzydła. Zdezorientowanie i szok w brązowych ślipiach malowały się także na wyłysiałym pysku Wilczego Serca. Dziwnie było ujrzeć dorosłego wojownika pełnego wszelakich raz bitewnych w takim stanie. Zniecierpliwiona czekaniem aż ta informacja w końcu do niego dotrze Sroka trzepnęła go ogonem.
— Ej, żyjesz? — spytała lekko zmartwiona stanem Wilczaka.
Kocur kiwnął łbem choć nadal trochę nieprzytomnie. Dopiero spotkawszy się z zdziwionym spojrzeniem kotki, oprzytomniał trochę bardziej. Zbliżył się do niej, co Sroka obserwowała uważnie, a gdy pojęła, że ten najwidoczniej chce ją przytulić, zdenerwowana odepchnęła łapą wyłysiały pysk.
Naprawdę teraz zebrało mu się na amory?
— Już kompletnie zgłupiałeś? — syknęła, mierząc go spojrzeniem.
— Sroczy Żarze, obiecuję, że nie zostawię cię samej — miauknął poważnie Wilcze Serce. — Będę przychodził tak często jak tylko będę mógł, naprawdę... — urwał, jakby po jego łbie chodził jeszcze jeden pomysł.— Jeśli chcesz to możesz dołączyć do Klanu Wilka — mruknął bez zawahania.
Sroka już otworzyła pysk, by odpowiedź mu, jednak czyjś wściekły syk jej w tym przeszkodził.
— Co on tu robi? — prychnęła Zimorodkowa Pieśń, jeżąc się.
<Wilcze Serce?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz