Wierciła się niespokojnie, nie potrafiąc zasnąć. Tym razem winny nie był tylko straszliwy upał, przed którym znaleziony przez mamę krzak zupełnie nie chronił. Chodziło bardziej o to, że… Tak, martwiła się. Już dawno zauważyła, że jej mama nie jest jak inne kotki. I nie chodziło o to, że brakowało jej oka (to koteczka uważała za naturalne i oczywiste). Po prostu… Ile razy jej nie obserwowała, mamusia zawsze była smutna. Nie była w tym podobna do nikogo, kogo płowa widziała do tej pory. Owszem, Pieskowi i Kurce przecież też zdarzało się zasmucić, ale to było coś innego. Jej mama była smutna nawet wtedy, gdy się uśmiechała.
- Mama?
Kocica lekko się wzdrygnęła, widocznie wyrwana z zamyślenia. Spojrzała na Pójdźkę, marszcząc brwi.
- Tak?
Słysząc ton jej głosu, koteczka momentalnie straciła resztkę pewności siebie. Niepotrzebnie się odzywała, przerywając jej rozmyślania. Nie powinna zawracać jej głowy takimi rzeczami.
Uciekła wzrokiem, spoglądając w stronę braci, jakby szukając ratunku. Na jej nieszczęście, akurat spali.
- Coś się stało? - z głosu kocicy biła teraz troska.
Płowa popatrzyła na nią wielkimi oczami, żałując, że cokolwiek mówiła. Teraz przez nią mama się martwiła, a to przecież nic ważnego. To o siebie powinna się martwić.
- Nie - opuściła łebek, chcąc zapaść się pod ziemię. Tak bardzo chciała, żeby jej mamusia się uśmiechnęła! Dlaczego nie mogła być jak jej bracia? Od razu sprawiłaby, że pyszczek rodzicielki by się rozpromienił.
Niebieska westchnęła i przygarnęła ją do siebie. Przyjęła to z wdzięcznością, od razu wtulając się w bezpieczne futro i zamknęła ślepka. Poczuła, że mama liznęła ją w czółko. Była bezpieczna i kochana, wtulona w futro mamusi, która zawsze ją obroni. Przytuliła się mocniej i powiedziała cicho:
- Chciałabym potrafić sprawić, żebyś się uśmiechnęła, mamusiu.
<Mamo? Tym razem ja przepraszam xd>
Ojj, jaka urocza buba
OdpowiedzUsuńJeju, czy tylko ja normalnie poczułam, że mi oczy mokną jak to czytałam? ;-;
OdpowiedzUsuńSame xd
Usuń