Kozia Łapa odprowadził niebieską pointkę wzrokiem do wyjścia. "Ktoś zawsze będzie ze mną, co?" pomyślał liliowy bicolor, spuszczając wzrok na swoje łapy. Dlaczego tego nie czuł? Czemu nie potrafił zrozumieć, że to prawda? Gdziekolwiek by nie był, cokolwiek by nie robił, zawsze ktoś z nim będzie - Mglista Łapa, Zlepiona Łapa, Zimorodkowa Łapa. Nie ważne, czy autentycznie stali obok niego czy błądził wśród nich myślami. Więc dlaczego czuł się samotny? Nie potrafił sam sobie poradzić z własnymi problemami i nie umiał się nimi podzielić z przyjaciółmi. Od zawsze uważał, że gdy powie im o tym zachowa się arogancko, więc nie miał zamiaru obciążać ich swoimi kłopotami w obawie, że się do niego odwrócą. Nie wiedział, że sam sobie z nimi nigdy nie poradzi i uparcie twierdził, że w końcu mu się uda do tego przyzwyczaić. W miarę zagłębianie się w własne myśli, jego łeb coraz bardziej się opuszczał. Kocur zatopił pazury w miękkim mchu na którym leżał, a oczy zaczynała pokrywać szklana warstwa. Na jasne łapy kocura skapnęły łzy. Ile jeszcze będzie musiał się ze sobą męczyć? Kiedy skierował się właśnie na tą ścieżkę i jak z niej zejść?
***
Koza powoli przemieszczał się za Lisią Gwiazdą, kołysząc się delikatnie. Czuł zupełną pustkę w głowie, jakby była pozbawiona jakichkolwiek myśli bądź uczuć, a jednak bardzo ciążyła mu na karku. Powieki delikatnie opadały co chwilę, zmniejszając pole widzenia kocura na moment. Powietrze, które dostawało się do jego płuc było ciepłe i suche - w końcu wciąż mieli Porę Zielonych Liści, prawda? Słońce przyjemnie grzało grzbiet, ptaki śpiewały, trawa rosła coraz wyżej i wyżej, a Kozia Łapa... no właśnie - Kozia Łapa czuł się coraz gorzej. Coraz częściej myślał nad tym, co by zmieniło jego nagłe zniknięcie i dochodził do jednego wniosku - nic, oprócz rozwiązania jego problemów. Problemów, które mogłyby się wydawać błahe dla innych, mimo tego Kozia Łapa uważał, że nie mają rozwiązania. Był zmęczony życiem, które wydawało mu się ostatnio okropnie trudne. Codziennie obserwował Śnieżną Łapę, a właściwie już Śnieżny Sopel - jego wielką miłość, jednak nie z nim, a z Baranią Łapą. Sam Baran wciąż mu dogryzał i poniżał, co w niczym nie pomagało. Lisia Gwiazda stał się inny - więcej wymagał, przestał się przejmować uczuciami ucznia i skupiał się tylko i wyłącznie na treningu. Przy przyjaciołach starał się zakładać maskę, ukrywającą jego uczucia i myśli.
Po niedługim marszu oba kocury dotarły do obozu. Kozia Łapa przystanął obok lidera, wpatrującego się orzechowymi oczami w jakiś daleki punkt, jakby daleko z obozem.
- Możesz wziąć sobie coś z stosu. Później idź zaopiekuj się Różanym Kwiatem. - polecił przywódca, zerkając kątem oka na liliowego bicolora, po czym udał się do własnej jaskini. Kózka chwycił niewielkiego wróbla z stosu, przypominając sobie własną historię z kocięcych lat. "Pokonałem wielkiego wróbla, co?" pomyślał, a delikatny, ciepły uśmiech wpełzł na jego dwukolorowy pyszczek. Pamiętał, że wtedy był dumny z siebie, że mama uwierzyła w jego bajeczkę. Głuszcowa Łapa była wspaniałą matką, niestety, niezrozumianą przez rodzinę i bliskich. Kilka łez zebrało mu się w kąciku oczu na wspomnienia związane z szylkretką. Jej zapach, kolor jej futra, piękne błękitne oczy, ciepły głos i koścista budowa. Tak ją zapamiętał. Niestety, odeszła niedługo po urodzeniu potomstwa. Z tego, co Koza się do myślał, popełniła wtedy samobójstwo. Może miała takie same problemy jak on? Może właśnie taki sposób na swoje problemy i on powinien wybrać? Kózka nie zdawał sobie wtedy sprawy, jak był podobny do zmarłej kotki.
Z zwierzątkiem w pyszczku podreptał przed legowisko uczniów, by usiąść sobie i w spokoju skonsumować brązowego ptaka. Obok liliowego kocurka przemknęła Zimorodkowa Pieśń z myszą w ustach. Uśmiechnęła się pogodnie, po czym pokazała niebieskim ogonkiem miejsce, gdzie mogliby razem usiąść. Koza skinął głową, po czym razem z niedawno upieczoną wojowniczką zasiadli w wyznaczonym miejscu.
- Cześć. - przywitał się Kózka, próbując wyglądać na szczęśliwego. Uśmiechnął się w jego mniemaniu pogodnie, po czym znowu otworzył pyszczek. - Co tam?
<Zimorodku? >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz