Gdy już chciała odejść, usłyszała za sobą ciężko oddychającego kota, który próbował się uspokoić:
— Słuchaj, nie chcę walczyć, ale musimy to wyjaśnić. Więc obróć się i porozmawiaj ze mną!
Liliowa przewróciła oczami. Kocur wyglądał jej na wojownika, ale sądząc po tym, jak szybko się z nim rozprawiła, nie otrzymał jeszcze wojowniczego imienia. Strzepnęła ogonem i szła przed siebie.
— Wróć tu! — jeszcze jedno zrozpaczone krzyknięcie.
Kotka miała przed sobą strumień graniczny, do którego z łatwością wejdzie, a terminator nie będzie miał tyle odwagi, aby ruszyć za nią. Ale chciała jeszcze z nim trochę porozmawiać.
— Klan Burzy jest tak zdesperowany, aby kraść uczciwie zabitą zwierzynę? — zadrwiła, wypluwając królika.
Kocur oburzył się. Widziała, jak jego pręgowane futro jeży się na myśl o tym, jak otwarcie wojowniczka obraziła jego klan. Aczkolwiek nie rzucił się na nią, wręcz przeciwnie, wciąż twardo stał na miejscu i natychmiast odpalił:
— Klan Burzy, w porównaniu do Klanu Nocy, przestrzega granic! Królik został zabity przy strumieniu granicznym, więc lepiej go oddaj!
Wojowniczka parsknęła śmiechem. Zauważyła, jak uczniak spina się, syczy i wyciąga pazury, wbijając je w miękką, torfową ziemię. Gdy był zjeżony, był od niej nieco większy, ale liliowa niezbyt się tym przejęła.
— Ta zdobycz należy do Klanu Nocy. — oznajmiła krótko, wbijając pazury w zakurzoną sierść królika.
Wtedy uczeń wydał z siebie wściekły wrzask i ruszył w kierunku wojowniczki. Wierzbowy Brzeg otępiała na uderzenie serca. Nie przemyślała tego, że ją zaatakuje. Mysi móżdżek.
Pręgowany próbował na nią skoczyć, a więc zrobiłą unik, powodująć, że uczeń wpadł do strumyka. Zdezorientowany kocur syknął i wyskoczył z wody, skacząc na liliową i oboje przetoczyli się głębiej w tereny Klanu Wiatru. Wierzbowy Brzeg znalazła się na dole, a gdy młody kot szczycił się swoim chwilowym tryumfem, kopnęła go w brzuch tylnymi łapami. Odrzuciła go o kilka długości ogona dalej, przez co zawył krótko i syknął. Widziała, że nie jest już zdolny do walki. Odwróciła się, podeszła do królika i złapała go w zęby, żeby zaraz przejść przez strumyk i spojrzeć ostatni raz na powoli wstającego kocura.
— Mam nadzieję, że już nigdy nie przyjdzie ci do twojego mysiego móżdżka walczyć z dużo większym i bardziej doświadczonym kotem od ciebie. Pewnie ktoś inny zrobiłby ci większą krzywdę, ale ja mam dzisiaj dzień dobroci dla głupkowatych terminatorów.
Ostatni raz spojrzała w błękitne oczy ucznia, który z wściekłością syknął. Miała nadzieję, że uświadomi sobie, że mogła zrobić mu większą krzywdę. Powoli oddalała się w stronę obozu Klanu Nocy, słysząc jeszcze w tyle głośne przekleństwa młodego kota.
Wieczorem, tego samego dnia, postanowiła wybrać się jeszcze raz na polowanie. Chciała poćwiczyć technikę łowienia ryb, bo niestety, słabo jej to szło. Wybrała strumień, graniczący z Klanem Burzy. Jednak do niego nie doszła, bo usłyszała wściekłe syknięcie i głośny hałas tuż za sosnami. "Intruz", pomyślała.
Powoli podeszła do krzewów jeżyn i zauważyła, wystający z nich, pręgowany ogon. Nie myśląc długo, ugryzła go.
— AGRH! Co jest, na Klan Gwiazdy?
Futro zjeżyło jej się na piersi, gdy usłyszała ten głos. Dzisiaj miała z nim niemiłą konfronatcję.
— Oj, chciałeś upolować królika? — powiedziała szyderczo kocica, pomagając wyjść uczniowi. — Radzę ci natychmiast opuścić tereny Klanu Nocy albo oberwę ci uszy. Jeśli taka zachęta ci nie wystarcza, to pomogę ci dojść.
W błękitnych oczach terminatora malował się strach przemieszany z nienawiścią. Wybuchowa mieszanka.
— Pomogę ci dojść do granicy, żebyś się przypadkiem nie wpakował do paszczy lisa.\
— Sam sobie potrafię radzić!
— Proszę cię, masz jeszcze mleko pod nosem.
Kocica poruszyła wąsami z rozbawienia. Uczniak nie stanowił dla niej i dla klanu zagrożenia. Widocznie bardzo chciał jej pokazać, że coś umie. Wtedy w jej głowie narodził się pewien pomysł. Gdy już dochodzili do strumienia, wojowniczka nagle się zatrzymała.
— Jeśli chcesz odegrać się za tego królika, zabiorę cię na polowanie do Wielkiego Drzewa.
Pręgowany wyglądał, jakby się zastanawiał. Widziała na jego pysku szyderczy uśmiech, ale uderzenie serca potem na jego pysku zagościła kamienna maska.
<< Mokra Łapo? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz