— Ej, a odwrócisz uwagę Burzowego Serca? Chciałbym wyjść. — szepnąłem. Bura pokręciła głową.
— Ale obiecujesz, że nie będziesz długo? — miauknęła, bijąc nerwowo i ze zmartwienia ogonem.
— Spokojna głowa! Tylko łapy rozprostować. — mruknąłem. Kotka pokręciła oczami, śmiejąc się cicho z mojego nieodpowiedzialnego zachowania. Podeszła do Burzowego Serca, zagadując ją o medykamenty. O dziwo pomimo swoich ran, podniosłem się i najciszej jak mogłem, wydostałem się z legowiska. Gdy już byłem na zewnątrz, rzuciłem się w pogoń. Moje szaroniebieskie futro muskał wiatr, sierść pływała na wichrze. Normalnie jak marzenie! Wszystko było cudowne, gdy nagle wpadłem na coś. Było rude, większe ode mnie, futrzaste i pachniało Klanem Burzy... Wycofałem się powoli, zwracając wzrok na to, na co wpadłem.
— Co tutaj robisz, Wilczku? — zapytał o wiele starszy głos. To był Brzoskwiniowa Gwiazda — Wracaj do legowiska medyka.
Prychnąłem i zawróciłem do legowiska. Najwidoczniej wycieczka bardzo mi się wydłużyła, bo Cienista Łapa panicznie rozglądała się za mną. Przynajmniej ja to tak widziałem. Ułożyłem się prędko i bezgłośnie na mchu.
— Coś nie tak, Cienista Łapo? — zapytał medyk. Kotka odetchnęła z ulgą, gdy mnie zobaczyła.
— Nic, nic... Już nic... — mruknęła.
— Możesz iść, jeśli chcesz, i tak mi się dostało. — szepnąłem.
< Cień? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz