- R-rudku? - wyszeptała kotka, tuląc uszy tak, że niemal całkowicie przylegały do głowy.
Z wściekłością odwrócił wzrok, wbijając go w ziemię pod łapami.
- Już nie lisie łajno?
Był z siebie dumny. Jego głos nie zadrżał. Nie poddał się. Stał, wciąż dumny i wyniosły, unosząc podbródek. Pszczółka jęknęła głośno, przylegając do ziemi. Z jej oczu popłynął kolejny potok łez, których chyba nie zamierzała już ścierać.
- T-tak strasznie c-cię przepraszam - wyszeptała, tak cicho, że musiał nadstawić uszu, by ją usłyszeć. Prychnął cicho. - J-jest mi t-ak wstyd...
- Myślisz, że mi b-było miło?! - warknął nieoczekiwanie. Jego zielone oczy rozbłysły. - Że b-było mi przyjemnie?! - Odwrócił się do niej bokiem, pokazując sporą bliznę, ukrytą pod półdługim futerkiem. - Pamiętasz t-to!? Pamiętasz nasz pojedynek? Ja mam pamiątkę - zaśmiał się ponuro.
Pszczółkę chyba zatkało. Łzy lały się strumieniem z jej oczu. Rudek poczuł się strasznie głupio, łapy zaczęły mu mięknąć. Nie chciał tego, nie chciał by to przez niego płakała.
- Uspokój się, na cały Klan Lisa, proszę uspokój się - syknął.
Wokół nich zaczęła się zbierać całkiem spora grupka. Niektórzy przyglądali się im z jawnym zaciekawieniem. Rudzik Junior skulił się delikatnie, czując na sobie spojrzenia innych kotów.
- Wybaczysz mi?
To pytanie zawisło między nimi. Biało-rudy bardzo chciał potaknąć, zapomnieć o wszystkich kłótniach pomiędzy nimi. Słowa Pszczółki odbiły się od niewidzialnej bariery, tym samym przypominając kocurkowi o czynach, których była winna córka Pszczelego Żądła. Potrząsnął łebkiem i cofnął się szybko, niemal wpadając na Dymka.
- N-nie wiem - wyjąkał. - Nie teraz. P-przepraszam Pszczółko a-ale muszę to prz-rzemyśleć.
Odwrócił się i rzucił pędem przez tłum, zostawiając na środku obozu martwego ojca i wstrząśniętą siostrę. Nad polaną widać było świtające niebo, ale Rudek nie potrafił się nim cieszyć.
Z wściekłością odwrócił wzrok, wbijając go w ziemię pod łapami.
- Już nie lisie łajno?
Był z siebie dumny. Jego głos nie zadrżał. Nie poddał się. Stał, wciąż dumny i wyniosły, unosząc podbródek. Pszczółka jęknęła głośno, przylegając do ziemi. Z jej oczu popłynął kolejny potok łez, których chyba nie zamierzała już ścierać.
- T-tak strasznie c-cię przepraszam - wyszeptała, tak cicho, że musiał nadstawić uszu, by ją usłyszeć. Prychnął cicho. - J-jest mi t-ak wstyd...
- Myślisz, że mi b-było miło?! - warknął nieoczekiwanie. Jego zielone oczy rozbłysły. - Że b-było mi przyjemnie?! - Odwrócił się do niej bokiem, pokazując sporą bliznę, ukrytą pod półdługim futerkiem. - Pamiętasz t-to!? Pamiętasz nasz pojedynek? Ja mam pamiątkę - zaśmiał się ponuro.
Pszczółkę chyba zatkało. Łzy lały się strumieniem z jej oczu. Rudek poczuł się strasznie głupio, łapy zaczęły mu mięknąć. Nie chciał tego, nie chciał by to przez niego płakała.
- Uspokój się, na cały Klan Lisa, proszę uspokój się - syknął.
Wokół nich zaczęła się zbierać całkiem spora grupka. Niektórzy przyglądali się im z jawnym zaciekawieniem. Rudzik Junior skulił się delikatnie, czując na sobie spojrzenia innych kotów.
- Wybaczysz mi?
To pytanie zawisło między nimi. Biało-rudy bardzo chciał potaknąć, zapomnieć o wszystkich kłótniach pomiędzy nimi. Słowa Pszczółki odbiły się od niewidzialnej bariery, tym samym przypominając kocurkowi o czynach, których była winna córka Pszczelego Żądła. Potrząsnął łebkiem i cofnął się szybko, niemal wpadając na Dymka.
- N-nie wiem - wyjąkał. - Nie teraz. P-przepraszam Pszczółko a-ale muszę to prz-rzemyśleć.
Odwrócił się i rzucił pędem przez tłum, zostawiając na środku obozu martwego ojca i wstrząśniętą siostrę. Nad polaną widać było świtające niebo, ale Rudek nie potrafił się nim cieszyć.
<Pszczoła? Przepraszam, że tak denne :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz