Kozia Łapa uśmiechnął się pod nosem, słysząc radosną Mglistą Łapę. Jaj kara w końcu się skończyła, a ona sama mogła wrócić do treningów. Miło było znów zobaczyć rozpromieniony pysk niebieskiej, pytającej zastępcę o możliwość udziału w patrolu myśliwskim. Mimo tego całego entuzjazmu aż bijącego od niebieskookiej, Księżycowy Pył spojrzał na nią krzywo, po czym zaczął szukać kogoś wzrokiem.
- Najpierw powinnaś iść przypomnieć sobie wszystko z Gronostajowym Krokiem. - powiedział znudzony syn Czereśni, mrużąc zielone ślepia. Widać było, że kocur próbował odpędzić od siebie uczennicę szylkrety. - No, czmychaj już do mentorki.
- Dobrze... - radość koteczki odrobinę przygasła, mimo tego zaraz po ujrzeniu trój-kolorowej szaty kotki od razu się ożywiła. Podbiegła do niej prędko, niemalże wywracając się o własne łapy. Kózka zachichotał cichutko widząc Mglistą Łapę, która aktualnie przypominała bardziej podekscytowanego kociaka, a nie uczennicę, która kończy niedługo 10 księżyców. Właśnie, Koza też niedługo będzie w tym wieku. Dobry moment, żeby zakończyć szkolenie, prawda? Kocur mimo wszytsko miał świadomość, że jeszcze długa droga przed nim. Westchnął bezgłośnie, po czym poszedł w tylko sobie znanym kierunku.
***
Syn Głuszcowej Łapy delikatnie stawiał chude łapy na nieco wysuszonej trawie, która lekko łaskotała go w poduszki palców. Zapach, który się nad nią unosił był pomieszany z duszącą wonią bzu, tworząc cielawą, jednak czasem ciężką do wdychania mieszankę. Kozia Łapa brnął coraz głębiej w zieleń, która stawała dię coraz wyższa i wyższa. Liliowu bicolorowi wydawało się, że jeśli postawi jeszcze chociażby jeden krok, to utonie w wysokich, bujnych roślinach i pnących się ku górze kwiatów. Stanął więc i rozejrzał się dookoła, mróżąc żółte ślepia. Wokół niego rosły błękitne cykorie z postrzępionymi płatakimi, mocno rubinowe maki, prezentujące swoje bogate w nasiona wnętrze przechodniowi, chabry w kolorze czystego nieba, a przy ziemi ukrywały się złote jaskry, nieśmiało wychylając swe lica ku słońcu, a obok skromne, perłowobiałe barwinki i stokrotki z środkiem niczym słońce. Mimo nietuznikowego widoku, potrafiącego ucieszyć niejedno oko, uwagę Koziej Łapy przyciągnęło coś innego. Wśród różnorodnych kwiatów ujrzał motyla o wielkich, szafiorowych skrzydłach. Robaczek poderwał się w powietrze, zstrzepując przy okazji z swoich skrzydeł delikatny pyłek. Kózka z nienaturalnym spokojem przyglądał się owadowi, wodząc za nim wzrokiem. Gdy skrzydlate zwierzątko dotarł wyżej, zamiadt błękitnego nieba oczom Kózki ukazała się gigantyczna chmura tworzona przez niebieskie motyle. Nienaturalnie ciemny cień rzucany przez ich skrzydła właśnie spłynął na ciało bicolora, powodując u niego dziwne uczucie lęku. Chciał uciekać, jednak mocne łodygi ciemnyvh roślin wyrastających z suvhej ziemi, oplotły jego łapy i przyszpyliły je do ziemi. W tym samym czasie motyle zaczęły coraz bardziej zniżać swój lot, aż w końcu osiadły na grzbiecie złotookiego terminatora. Nogi Koziej Łapy ugięły się pod ich ciężarem, ale chude ciało kocura zaczynało niewytzymywać takiej wagi. Koza chciał krzyczeć po pomoc, jednak żaden dźwięk nie wydostawał się z jego gardła. Zaczął słyszeć trzask łamanych kości i krew pulsującą w jego żyłach.
Syn Głuszcowej Łapy gwałtowanie się obudził, gdy w śnie uderzył o ziemię. Jego oddech był przyspieszony, a sam kocur nie mógł pozbierać myśli. Co właściwie teraz czuł? Niepokój? Strach? I co oznaczał jego sen? Czy cokolwiek oznaczał?
- Coś się stało, Kozia Łapo? - zapytała zaspana Mglista Łapa, najwyraźniej obudzona gwałtownym ruchem liliowego bicolora.
- Nic. - miauknął cicho Kózka, starając się nie obudzić pozostałych. - Tylko coś mi się przyśniło. Nic ciekawego.
< Mglista Łapo? >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz